Prawda jest oczyszczająca w tym sensie, że pokazuje pełen obraz. Zarówno to, gdy ktoś zrobił coś dobrego, za co należy mu się miejsce w historii. I jeśli było coś złego, jakieś zaniedbania. O wszystkim trzeba mówić szczerze. Bez zapiekłości, zajadłości, ale zgodnie z faktami. Na pewno jestem bardzo przeciwny wszelkiemu lukrowaniu postaci. Także tych wybitnych – mówi Salonowi 24 Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Konserwatywny instytut organizuje akcję „Murem za wielkimi Polakami”. Ma ona na celu obronę dobrego imienia papieża – Polaka, św. Jana Pawła II oraz Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Ta akcja to rzecz pożądana, która faktycznie pomoże przybliżyć te wielkie postaci, czy przeciwnie, nie jest potrzebna i może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Moim zdaniem najważniejsze jest to, by o danej osobie powiedzieć prawdę. I nie ma znaczenia czy chodzi o osobę „zwyczajną”, mało znaną, czy osobę bardzo popularną, w opinii wielu „wielkiego człowieka”. Nikogo nie zdziwi to, że wielki człowiek miał swoje wady, robił coś, czego nie powinien, czegoś zaniedbał. Ale może słusznie oburzyć, jeśli będzie się takie fakty przemilczać.
Zobacz:
Tak, pada często argument, że chwile słabości mieli i święci – św. Piotr wyparł się Jezusa, a był pierwszym papieżem. Tyle, że to zaparcie było opisane przez naocznych świadków. Jak dziś katolicy powinni mówić o wielkich osobach, które mają zasługi, a obok tego jakieś zaniedbania?
Powinno się przedstawiać osoby takie, jakie były w istocie. Mówić prawdę zarówno o dokonaniach, jak i o błędach, porażkach, niedoskonałościach. Można przecież powiedzieć jasno – tak, to wielki człowiek. Ma ogromne zasługi. Słusznie Kościół uznał go za świętego. Ale w tej, czy innej sprawie, na pochwałę nie zasługuje. Albo wykazał się słabością. Przecież powiedzenie prawdy bynajmniej nie umniejszy zasług danej osoby. Zła jest tu każda skrajność. Zarówno przedstawianie kogoś wyłącznie źle i pomijanie zasług i pozytywnych cech, jak również budowanie wizerunku cukierkowego. Obrazu wypaczonego, skupiającego się wyłącznie na tych dobrych cechach. Kompletnie nie wiem, czemu takie cukierkowe przedstawianie nawet wielkich postaci ma służyć. Na pewno nie prawdzie.
Ostatnio takim szokiem była sprawa Benedykta XVI. Emerytowany papież miał zlekceważyć temat molestowania seksualnego we własnej diecezji. I znów pojawiły się albo teksty, że Ratzinger jest nic nie wart, że jego nauczanie nadaje się do kosza. I inne, że wszelka krytyka jest podłym atakiem na najwybitniejszego teologa naszych czasów…
No właśnie, wszystkie skrajności są niewłaściwe. Prawda jest oczyszczająca w tym sensie, że pokazuje pełen obraz. Zarówno to, gdy ktoś zrobił coś dobrego, za co należy mu się miejsce w historii. I jeśli było coś złego, czy jakieś zaniedbania. O wszystkim trzeba mówić szczerze. Bez zapiekłości, zajadłości. Ale zgodnie z faktami. Na pewno jestem bardzo przeciwny wszelkiemu lukrowaniu postaci. Także tych wybitnych.
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo