Gwałt podczas kursu z aplikacji. Ekspert o tym, czy tradycyjna taksówka jest bezpieczna

Redakcja Redakcja Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 18
W przypadku aplikacji, kierowcy nie tylko nie muszą spełniać określonych warunków, ale mają też poczucie pełnej anonimowości. Jeśli dojdzie do ewidentnego przestępstwa, osoba pokrzywdzona może zgłosić sprawę do organów ścigania. Ale są też zachowania po prostu niekulturalne, nieeleganckie. Na taksówkarza może się poskarżyć do gminy. Na kierowcę zamówionego przez sieć - nie. Osobiście jestem bardzo przeciwny wszystkim aplikacjom, organizującym kursy przewozowe – mówi Salonowi 24 nadkomisarz Dariusz Loranty, szef ekspertów bezpieczeństwa Instytutu Badań i Analiz Strategicznych (IBIAS), Central European Institute of Research and Strategic Analysis (CIRSA).

W ostatnim czasie doszło w Warszawie do serii napaści o podłożu seksualnym - podczas kursów zamówionych przez jedną z popularnych aplikacji. Odżyła dyskusja na temat tego, czy aplikacje takie – wygodne i tanie – są bezpieczne. Czy nie lepiej korzystać z tradycycyjnych taksówek?

Dariusz Loranty: Administracja państwowa istnieje nie tylko po to, by z nas zdzierać pieniądze i ograniczać nasze prawa, ale jej celem jest chronienie obywateli. I system taksówek – czego byśmy nie powiedzieli o samych taksówkarzach – jednak daje pewne gwarancje bezpieczeństwa. Oczywiście, gdy pojawiają się w przestrzeni publicznej doniesienia na temat nadużyć w konkretnej firmie, nigdy nie można wykluczać, że mamy do czynienia z jakimś czarnym PR. Ale tych doniesień jest naprawdę wiele, więc trudno sądzić, aby wszystkie były wyssane z palca. Poza tym, tu nie chodzi tylko o jedną aplikację. Szczerze, to jestem sceptycznie nastawiony do wszystkich aplikacji, bo tradycyjne taksówki dają większą pewność i gwarancję  bezpieczeństwa.

Przeczytaj też:

Renata Gabryjelska: Dużo robiłam dla innych, mało dbałam o siebie

Problem w tym, że aby zostać taksówkarzem z licencją, trzeba spełnić bardzo wygórowane wymagania. Trudne do przejścia dla przeciętnego zjadacza chleba. Nie brak opinii, że to wręcz ograniczanie wolnego rynku?

Nie przesadzajmy – te wymogi, które są stawiane kierowcom licencjonowanych taksówek, nie ograniczają wcale wolnego rynku. One nie są przecież jakoś specjalnie wygórowane. Bo wymogi te to minimalna znajomość topografii miasta, to również niekaralność. Nie ma tutaj jakiegoś ograniczania wolnego rynku, ale jest podniesienie procedur bezpieczeństwa. Kolejną rzeczą jest sama kontrola. Taksówkarz ma zarejestrowany w samochodzie numer licencji, jest tam telefon do odpowiedniego organu gminy, do którego można zgłosić zażalenie na kierowcę i jakość wykonanej usługi.

A jak wygląda to w przypadku przewozów osób świadczonych przez firmy przewozowe, zamawianych za pośrednictwem aplikacji?

W przypadku aplikacji kierowcy nie tylko nie muszą spełniać określonych warunków, ale mają też poczucie pełnej anonimowości. I oczywiście jeśli dojdzie do ewidentnego przestępstwa osoba pokrzywdzona może zgłosić sprawę do organów ścigania. Ale są też zachowania nie będące przestępstwem po prostu niekulturalne, nieeleganckie. Na taksówkarza może się poskarżyć do gminy. Na kierowcę zamówionego z aplikacji – nie. Osobiście jestem bardzo przeciwny wszystkim aplikacjom organizującym kursy przewozowe.

Z drugiej strony - taksówkarzem ciężko zostać do tego stopnia, że trzeba uwolnić dostęp do zawodów. A przewóz osób i aplikacja to umożliwia.

To są mity, że taksówkarzem jest trudno zostać. Nie ma określonego limitu, ograniczenia dostępu do zawodu, że np. w mieście może być pięćdziesięciu taksówkarzy, a potem limit wyczerpany i lista jest zamknięta. W rzeczywistości, każdy, kto spełni wymagania – zda egzamin i wykaże się niekaralnością - może kierowcą taksówki zostać. Jest za to pod kontrolą. Mówienie o jakimś ograniczeniu wolnego rynku to manipulacja. 

Przeczytaj też:

Czy istnieje wypalenie zawodowe wśród polityków?

Polski Ład dla firm. Ulgi i estoński CIT


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo