Antoni Macierewicz. Fot. PAP/Albert Zawada
Antoni Macierewicz. Fot. PAP/Albert Zawada

"Powrót do Smoleńska na sztandarach to błąd PiS". Politolog wyjaśnia, dlaczego

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 127
Mnożenie teorii spiskowych w młodszym elektoracie nie przyniesie profitów. Co więcej, nie chodzi tu tylko o same teorie, ale o powrót Antoniego Macierewicza. Polityka o bardzo specyficznym sposobie komunikowania się, który raczej do młodszych wyborców nie trafi – mówi w rozmowie z Salon24.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog, Uniwersytet Warszawski.

Prawo i Sprawiedliwość w dwunastą rocznicę tragedii smoleńskiej wróciło z tematem przyczyn katastrofy. Po raz pierwszy tak mocno politycy, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, mówią o zamachu. Czy tego typu narracja służy, czy nie służy partii rządzącej?

Prof. Rafał Chwedoruk: Uważam, że jest to błąd i w ostatecznym rozrachunku ta strategia będzie PiS-owi szkodzić. Stanie się tak z kilku powodów. Po pierwsze – PiS nigdy nie miał zbyt dużego przełożenia na najmłodszych wyborców, a po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji z października 2020 roku wydawało się, że nastąpiła przepaść nie do zasypania. Jednak ostatnie wydarzenia, w obliczu wojny na Wschodzie, do tego zbiorowej empatii, przy przyjmowaniu uchodźców, pomocy im sprawił, że pojawiła się szansa na odzyskanie wpływu PiS w tej grupie społecznej. Temat katastrofy smoleńskiej odwróci ten trend.

Przeczytaj też:

PiS ucieka opozycji w kolejnym sondażu. PSL ma poważnego konkurenta na wsi?

Jest zagrożenie wojenne, mamy problem uchodźców, Smoleńsk jest jak najbardziej umiejscowiony w czasie.

Mnożenie teorii spiskowych w młodszym elektoracie nie przyniesie profitów. Co więcej, nie chodzi tu tylko o same teorie, ale o powrót Antoniego Macierewicza. Polityka o bardzo specyficznym sposobie komunikowania się, który raczej do młodszych wyborców nie trafi.

Jednak PiS wskazuje na jedną rzecz, która jest oczywista już nawet dla największych przeciwników partii rządzącej i teorii zamachowych – rządy PO skompromitowały się, prowadząc śledztwo. I są komentatorzy twierdzący, że nawet jeśli na temacie Smoleńska nie zyska partia rządząca, to straci na tym Platforma i Tusk?

Może być odwrotnie. Dlatego, że elektorat liberalny, wielkomiejski, stanowiący trzon poparcia Koalicji Obywatelskiej, jest dość letni. Trudno go zmobilizować. Podniesienie sprawy smoleńskiej może spowodować, iż wyborcy liberalni uznają to za atak, zmobilizują się i mocniej poprą PO i Donalda Tuska.

Idąc tym tropem, to może też temat mobilizować grupy najistotniejsze dla PiS. Wyborców, dla których temat jest ważny?

Wyborcy, dla których ten temat jest istotny oczywiście są, jednak ich nie trzeba mobilizować. Oni i tak popierają Prawo i Sprawiedliwość. Natomiast szykuje się bardzo trudny czas gospodarczy. Problemy dotkną przede wszystkim wyborców PiS, którzy nie są ludźmi zamożnymi. I w tej grupie stawianie na temat katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. może być nie do końca zrozumiałe i wywołać poczucie popełnionego błędu przez PiS.

Proszę zwrócić uwagę na wynik wyborów we Francji. Tam wyborcy jednoznacznie zademonstrowali swój brak zainteresowania tematem sankcji, Rosji i Ukrainy. Numerem jeden stały się problemy gospodarcze, społeczne. U nas oczywiście fala uchodźców, bliskość sytuacji wojennej sprawiły, że w Polakach obudziły się duże pokłady empatii. To, co dzieje się za wschodnią granicą oraz napływ uchodźców, pomoc im, stały się tematami numerem jeden. Ale narracja stawiająca na gospodarkę i sprawy społeczne kosztem polityki wschodniej również się wkrótce pojawi, choć nie na taką skalę, jak na Zachodzie. Z tego punktu widzenia skupianie się dziś PiS na powrocie do tematu Smoleńska ocenić można jako błąd.

Przeczytaj też:

Morozowski: Teoria Macierewicza nie trzyma się kupy. Będzie nowe polowanie na Tuska

Pisał pierwsze teksty śledcze o katastrofie smoleńskiej. U nas ocenia raport Macierewicza


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka