Kucharz okrętowy Igor Shkrebets jest uznany za "zaginionego" przez rosyjskie władze.
Kucharz okrętowy Igor Shkrebets jest uznany za "zaginionego" przez rosyjskie władze.

Zginęli na krążowniku Moskwa. Teraz ich bliscy skarżą się na kłamstwa władz

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 77
Bliscy rosyjskich marynarzy, którzy stracili życie na Morzu Czarnym w wyniku zatonięcia krążownika Moskwa, domagają się prawdy. Rodziny ofiar coraz częściej skarżą się na kłamstwa ze strony władz - są przekonywane, że członkowie załogi flagowego okrętu Federacji Rosyjskiej są "zaginieni".

Jedną z ofiar skutecznego ataku Neptunami ze strony ukraińskiej na krążownik Moskwa był Igor Shkrebets. Ojciec członka załogi Moskwa, Dmytro Shkrebets, napisał w mediach społecznościowych, że władze uznały go za osobę "zaginioną". Igor pracował w krążowniku jako kucharz. Ojciec uznaje go za zmarłego i zdaje sobie sprawę, że rosyjscy oficjele kłamią na temat losów załogi krążownika. 

- Mój syn poborowy, jak poinformowali mnie bezpośredni dowódcy krążownika "Moskwa", nie znajduje się wśród zabitych i rannych i jest wpisany na listę osób zaginionych. Poborowy, który nie miał brać udziału w działaniach wojennych, figuruje na liście zaginionych. Chłopaki, on zaginął na otwartym morzu? - dziwił się Shkrebets na portalu VKontakt. 


- Po moich próbach wyjaśnienia sytuacji o zdarzeniu dowódca krążownika i jego zastępca przestali rozmawiać. Zapytałem wprost, dlaczego wy, oficerowie, żyjecie, a mój syn, żołnierz z poboru, zginął? - relacjonuje zrozpaczony ojciec młodego kucharza. Igor Shkrebets został powołany do wojska w lipcu 2021 roku. Ukończył Wyższą Szkołę Ekonomiczno-Techniczną w Jałcie, gdzie uzyskał zawód cukiernika. 

Ojciec członka załogi Moskwa poprosił w mediach społecznościowych o rozpowszechnienie jego wołania o prawdę, by "dranie nie zatuszowali tragedii" i aby "zwyciężyła prawda". Post Shkrebetsa często znika z sieci i ponownie jest widoczny. Teraz nie można odnaleźć oryginalnego wpisu, bo został usunięty. 

 

Prawda zaczyna się przebijać do świadomości Rosjan. Po zatopieniu krążownika Moskwa, tym razem Uliana Tarasowa zdecydowała się wyznać, że jej syn Mark Tarasow jest w gronie osób "zaginionych". Z kolei 16 kwietnia ukraińscy dziennikarze dotarli do żony marynarza Iwana Wachruszewa, która potwierdziła, że jej ukochany zginął, służąc dla rosyjskiej floty. Niezależna "Nowaja Gazieta" opublikowała wypowiedzi matki, do której zadzwonił 15 kwietnia syn, członek załogi Moskwy. Miał on przyznać, że zginęło ok. 40 osób, wiele odniosło rany, część zaginęła. Przede wszystkim, chłopak potwierdził, że przyczyną katastrofy były eksplozje wywołane precyzyjnym atakiem rakietowym. Redakcja nie podała nazwisk matki ani marynarza. 

Rosyjskie MON nie komentuje zatopienia krążownika Moskwa. Według służb prasowych rządu i oficjeli, doszło do katastrofy na skutek sztormu podczas holowania okrętu i zapalenia się składu amunicji. Ukraińcy trafili okręt dwoma rakietami typu Neptun. Załoga flagowej jednostki na Morzu Czarnym została ewakuowana - podają rosyjskie źródła - ale podczas ceremonii pożegnania krążownika złożono wieniec pogrzebowy z napisem "Za okręt i marynarzy" - przypomina portal "Meduza".

Okręt zatopiony na Morzu Czarnym w ostatni czwartek był wart ok. 750 mln dolarów. Nieznana jest dokładna liczba ofiar. 

Zobacz: 

Rosja straciła wart fortunę śmigłowiec. Zabójczy pocisk z broni za 100 dolarów

"Polacy zdają egzamin z człowieczeństwa, pomagając uchodźcom z Ukrainy"

Zełenski ostrzega Macrona, który chce negocjacji Rosji z Ukrainą. "On musi to zrozumieć"


GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka