Bardzo ciekawe jest, dlaczego autorzy sondażu umieścili w nim Marka Magierowskiego, a nie na przykład Mateusza Morawieckiego  - mówi dr Andrzej Anusz Fot. PAP/Piotr Nowak
Bardzo ciekawe jest, dlaczego autorzy sondażu umieścili w nim Marka Magierowskiego, a nie na przykład Mateusza Morawieckiego - mówi dr Andrzej Anusz Fot. PAP/Piotr Nowak

Nowy gracz w wyścigu po prezydenturę. Dla wielu jego kandydatura może być zaskoczeniem

Redakcja Redakcja Sondaż Obserwuj temat Obserwuj notkę 61
Marek Magierowski został wpisany przez autorów sondażu, jako kandydat kojarzony z Prawem i Sprawiedliwością i przede wszystkim z Andrzejem Dudą. I jako człowiek kojarzony z prezydentem dostał spore poparcie. Ja bym więc nie przywiązywał się specjalnie do nazwiska. Natomiast jest jedna bardzo ważna informacja płynąca z tego sondażu – kandydat związany z obecnym prezydentem ma duże szanse na wygranie wyborów w 2025 roku – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.

Z sondażu IBSP dla portalu „Stan Polityki” wynika, że gdyby wybory odbyły się w ostatnią niedzielę, pierwszą turę wygrałby ambasador Polski w USA Marek Magierowski, a w drugiej turze rywalizowalby z prezydentem Warszawy, Rafałem Trzaskowskim. Skąd taki sensacyjny wynik i czy w ogóle jest on realny?

Dr Andrzej Anusz: Wynik pozornie może wydać się sensacyjny, bo Marek Magierowski nie jest kojarzony jako polityk, ale jako ekspert, dyplomata, dawniej dziennikarz. Ale tu mamy do czynienia z sytuacją, gdy został wpisany przez autorów sondażu, jako kandydat kojarzony z Prawem i Sprawiedliwością i przede wszystkim z Andrzejem Dudą. Urzędujący prezydent nie może przecież kandydować po raz trzeci. Więc pracownia wpisała zamiast niego Marka Magierowskiego. I jako człowiek kojarzony z prezydentem Dudą ambasador polski w USA dostał spore poparcie. Ja bym więc nie przywiązywał się specjalnie do nazwiska. Natomiast jest jedna bardzo ważna informacja płynąca z tego sondażu – kandydat związany z obecnym prezydentem ma duże szanse na wygranie wyborów w 2025 roku.

Przeczytaj też:

Ale Magierowski w drugiej turze ma spotkać się z Rafałem Trzaskowskim. Jakiś czas temu pojawiła się teoria, że Amerykanie będą mocno promować konkretne nurty w polskiej polityce. Ze strony liberalnej bardziej niż Donald Tusk będzie to Rafał Trzaskowski, z którym spotkał się prezydent Biden podczas wizyty w Polsce. Z kolei ze strony konserwatywnej bardziej otoczenie Andrzeja Dudy. Czy taki dobór kandydatów w sondażu może być sygnałem – wybierajcie sobie PiS, bądź PO, ale nasze błogosławieństwo mają ci konkretni ludzie?

Jeśli chodzi o Rafała Trzaskowskiego sprawa jest bardziej skomplikowana. To polityk, który nieznacznie przegrał wybory prezydenckie z urzędującym prezydentem Andrzejem Dudą. Faktycznie jest w USA, spotkał się też z prezydentem Bidenem, ale też to było naturalne, bo jest prezydentem stolicy, która przyjęła najwięcej uchodźców. Jest też naturalnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na prezydenta. Donald Tusk powiedział już, że nie jest specjalnie zainteresowany prezydenturą. Natomiast w przypadku Marka Magierowskiego ewidentnie ten nurt amerykański ma znaczenie. Jest ambasadorem w USA, wcześniej był w Izraelu. Do tego jest kojarzony z Andrzejem Dudą, a prezydent ma dziś dobre relacje z Waszyngtonem. Natomiast bardzo ciekawe jest, dlaczego autorzy sondażu umieścili w nim Marka Magierowskiego, a nie na przykład Mateusza Morawieckiego. Zabieg z ambasadorem jest ciekawy, ja bym się jednak do tej kandydatury nie przywiązywał. Pamiętamy, gdy przed laty pojawiała się w przestrzeni publicznej kandydatura Tomasza Lisa. I to mu bynajmniej nie pomogło. Dziś również Marek Magierowski może w pewnych kręgach przez informacje o rzekomym kandydowaniu także mocno stracić. (dalsza część tekstu pod materiałem wideo)


Jeśli chodzi o kolejne miejsca nie ma większych zaskoczeń. Ale też widać bardzo duży odsetek niezdecydowanych. Sondaż ten jest kolejnym dowodem na to, że z jednej strony Polacy są zmęczeni obecnym podziałem politycznym, z drugiej agresja Rosji na Ukrainę raczej podział ten konserwuje. Czy możliwe jest, że rząd pójdzie na wcześniejsze wybory, by umocnić swój mandat do sprawowania władzy, czy raczej odbędą się one w konstytucyjnym terminie?

Wojna na Wschodzie jest nieprzewidywalna, a Polski bezpośrednio dotyczy. W tej sytuacji, gdyby z inicjatywy rządu doszło do wcześniejszych wyborów, mogłoby to być fatalnie odebrane. Dlatego sądzę, że rząd nie zdecyduje się raczej na ryzyko skrócenia kadencji Sejmu. A wybory odbędą się w konstytucyjnym terminie.

Jednak plotki o wcześniejszym głosowaniu się pojawiły?

Tak, ale ja bym je raczej odbierał jako próbę wywarcia presji na koalicjantów z Solidarnej Polski, którzy blokują dziś porozumienie z Unią Europejską. Tu sądzę, że do pełzającego porozumienia ostatecznie dojdzie, a rząd dogada się z Brukselą. Za to wcześniejsze wybory są bardzo mało prawdopodobne.

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka