Warzecha: Odbiór byłby inny, gdyby polityk oddał ciągnik na cel charytatywny, lub nagrodę. Fot. Facebook/Wanicki Agro
Warzecha: Odbiór byłby inny, gdyby polityk oddał ciągnik na cel charytatywny, lub nagrodę. Fot. Facebook/Wanicki Agro

Warzecha: Wiceminister mógł na sprawie traktora nawet zyskać. Ale teraz już jest za późno

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 113
Wiceminister rolnictwa mógł wystąpić publicznie, powiedzieć, że bardzo dziękuje za prezent, nie będzie z niego korzystać. A ciągnik przekaże na przykład jako nagrodę. Albo jeszcze lepiej - przeznaczy na licytację na jakiś dobry cel. I wtedy może by nawet na tym zyskał. Po oświadczeniu jest za późno - mówi Salonowi 24 Łukasz Warzecha, publicysta.

Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Norbert Kaczmarczyk z Solidarnej Polski zasłynął w ostatnim czasie weselem, na którym byli wiodący politycy. Urzędnik otrzymał w prezencie bardzo drogi traktor od producenta. Gdy sprawa stała się głośna, brat polityka sugerował, że choć to prezent ślubny to on będzie używał tego sprzętu, a sam polityk przystąpił do kontrataku. Stwierdził, że to Balcerowicz, Tusk i im podobni liberałowie odpowiadają za upadek polskich firm, na przykład producentów kombajnów i ciągników.

Łukasz Warzecha: To są bzdury. Żaden Balcerowicz, żaden liberał nie odpowiada za to, że dziś w Polsce nie ma na przykład kombajnów Bizon. Przyczyny są zupełnie inne. Natomiast wydaje mi się, że pan minister mógł z tej sprawy wybrnąć, ładnie się zachować, a nawet zyskać. Po tym oświadczeniu jest już za późno.

Przeczytaj też:

Putin zdecydował. Wzrośnie liczebność rosyjskich sił zbrojnych

A co powinien był zrobić – dawali prezent, to przyjął?

Mógł wystąpić publicznie, powiedzieć, że bardzo dziękuje za prezent, choć nie powinien go przyjąć. Skoro jednak otrzymuje, to oczywiście nie będzie z niego korzystać. Ale ciągnik przekaże na przykład jako nagrodę dla najlepszego rolnika. Albo jeszcze lepiej - przeznaczy na licytację na jakiś dobry cel. I wtedy może by nawet na tym całym zachowaniu zyskał. Byłby przekaz, że „może firma troszkę nie pomyślała, ale wiceminister rolnictwa zachował się w porządku”.

Albo nie pomyślał, albo po prostu ten sprzęt był mu potrzebny. Natomiast tak bardziej ogólnie, to sytuacja, w której polityk otrzymuje drogi prezent od prywatnej firmy jest oczywiście niedopuszczalna. Prezenty nawet znacznie niższej wartości muszą być przecież zgłaszane w oświadczeniach majątkowych.

Politycy Zjednoczonej Prawicy będąc w opozycji ostro krytykowali przywileje i nadużycia władzy. W tamtym czasie niektórzy życzliwi PiS politycy przestrzegali przed „platformizacją” tej partii, czyli wejściem w buty poprzedników po przejęciu władzy. Czy dziś mamy z tym właśnie do czynienia?

Co do tego nie mam wątpliwości. Początkiem już kilka lat temu była afera z lotami marszałka Marka Kuchcińskiego. Potem było już nie raz opisywane kto, gdzie, w jakich radach nadzorczych spółek zasiada, z jakich konfitur władzy korzysta. Bez wątpienia pod tym względem PiS wszedł w buty poprzedników.

Przywileje dla ludzi władzy są rzeczą powszechną. Dużo emocji budził choćby wykaz lotów za publiczne pieniądze. Jedni oburzają się, że parlamentarzyści latają „za nasze”. Inni bronią, że te przywileje są konieczne, bo przecież latają w naszym interesie, reprezentować kraj?

Trzeba zdecydowanie rozdzielić konfitury władzy – a więc korzystanie z prezentów, czy zasiadanie w radach nadzorczych spółek, od przywilejów. Te ostatnie w teorii służyć mają lepszemu wypełnianiu przez polityka bądź urzędnika swojej funkcji publicznej. Przywilejami są samochody służbowe, loty, mieszkania, etc. Osobiście uważam, że politycy, szczególnie ci piastujący najbardziej eksponowane stanowiska powinni zarabiać jak najgodniej.

Był pomysł, chyba Konfederacji, żeby pensje ministrów i posłów powiązać jakoś z wysokością średniej krajowej. To rozwiązanie ma swoje wady, bo płacę minimalną, która ma wpływ na średnią, politycy sami uchwalają. Ale byłoby to jakieś rozwiązanie. Wtedy, gdy pensje będą odpowiednio duże, na pewno można pomyśleć o radykalnym obcięciu przywilejów. Chociażby zmniejszyć flotę służbowych samochodów w ministerstwach - naprawdę wielu wysokich urzędników mogłoby do pracy jeździć autami prywatnymi, czy komunikacją, nie każdy musi mieć zaraz służbowy samochód z szoferem.

Przeczytaj też:

Ukraina chce odbić Krym. Zobacz, jak rosyjscy turyści uciekają z półwyspu

Papież wstrząśnięty śmiercią Darii Duginy. "Biedna dziewczyna, niewinni płacą za wojnę"


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka