Patostreamerzy Wojciech O. i Marcin Osadowski, fot. YouTube
Patostreamerzy Wojciech O. i Marcin Osadowski, fot. YouTube

Wojciech O. nie trafi do aresztu za antyukraińskie apele. Jego kumpel wzywał do modlitwy

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 51
Sąd Rejonowy w Ostródzie nie uwzględnił w poniedziałek wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie Wojciecha O. podejrzanego o publiczne nawoływanie do waśni na tle narodowościowym podczas tzw. zlotu Kamractwa na Polach Grunwaldzkich.

Zarzut dla Wojciecha O.

Do zatrzymania Wojciecha O. przez policję doszło w niedzielę po południu w pobliżu Grunwaldu.

- Przedstawiono mu zarzut publicznego nawoływania do waśni na tle narodowościowym i znieważenia członków narodu żydowskiego z powodu przynależności narodowościowej - poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Elblągu Sławomir Karmowski.

Do takich publicznych wypowiedzi Wojciecha O. miało dojść podczas odbywającego się w miniony weekend na Polach Grunwaldzkich tzw. zlotu Kamractwa.

Przypomnijmy, podczas przemówienia skierowanego do uczestników spotkania, nazwał flagę Ukrainy "banderowskim ścierwem", które należy bezcześcić. - Nie możemy się zgodzić na żydowskie łajdactwa, które zalewają nasze życie, domy, szkoły, komunikatory - wyliczał.

Więcej przeczytasz tutaj: Prorosyjski patostreamer zatrzymany. Policja wyciągnęła go z hotelu

Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury

Rzecznik prokuratury przekazał, że podczas przesłuchania podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień.

Ponieważ jest to dochodzenie, zarzuty przedstawiła policja, a akta sprawy trafiły w poniedziałek do Prokuratury Rejonowej w Ostródzie, która po zapoznaniu się z nimi wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące. Sąd nie uwzględnił tego wniosku i zastosował wobec Wojciecha O. dozór policji. Postanowienie jest nieprawomocne i prokuratura prawdopodobnie będzie składać zażalenie.

W czasie gdy odbywało się posiedzenie sądu, kolega Wojciecha O. Marcin Osadowski, wzywał do odmawiania koronki do Miłosierdzia Bożego za "kamrata".


Jaszczura kłopoty z prawem

O 62-letnim Wojciechu O. ps. Jaszczur stało się głośno w związku ze zdarzeniami z 11 listopada ub. roku w Kaliszu, gdzie wspólnie z Piotrem R. i Marcinem O. zorganizowali marsz. W jego trakcie wznosili antysemickie hasła i spalili tekst Statutu Kaliskiego - przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r. Zdarzenie potępiło wówczas wielu polityków, w tym prezydent Andrzej Duda.

Prokuratura Rejonowa w Kaliszu wszczęła wówczas śledztwo. Trzem mężczyznom przedstawiono zarzuty dotyczące publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, znieważenia grupy ludności z powodu ich przynależności narodowej i wyznaniowej oraz publicznego nawoływania do popełniania przestępstw przeciwko osobom z powodu ich przynależności narodowej i wyznaniowej.

Po kilku miesiącach kaliska prokuratura rozszerzyła listę zarzutów pod adresem Wojciecha O. Zdaniem śledczych mężczyzna jest sprawcą m.in. napaści w Bydgoszczy na Białorusina z powodu narodowości pokrzywdzonego.

Kolejne zarzuty dotyczą zdarzeń, do których doszło w ub. roku w Warszawie i Siemianowicach, podczas publicznych przemówień. Jak podawała prokuratura, 62-latek nie przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia i przedstawił swoją wersję wydarzeń. Grozi mu do 2 lat więzienia.

Wojciech O. odpowiada przed bydgoskim sądem za grożenie śmiercią posłom i dziennikarzom domagającym się obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19. W akcie oskarżenia zarzucono mu, że podczas protestu "Stop Dyskryminacji Sanitarnej" w Bydgoszczy groził posłom śmiercią w przypadku zagłosowania przez nich za ustawą dotyczącą ochrony życia i zdrowia obywateli w czasie epidemii COVID-19 oraz nakłaniał do tworzenia listów gończych i pozbawienia życia dziennikarzy "Gazety Wyborczej".

W maju Sąd Okręgowy w Bydgoszczy uchylił mu areszt tymczasowy i zastosował wobec niego dozór policyjny. Sąd postanowił też, że oskarżony nie może zbliżać się do pokrzywdzonych na odległość mniejszą niż 50 metrów i komunikować się z nimi w jakikolwiek sposób.

ja

Czytaj także:

Sutryk tłumaczy się ze słów do niepełnosprawnego: "Jeśli zostałem źle zrozumiany"

Najpierw msza, a później wulgarne zabawy. Tak bawiono się na dożynkach w Nidzicy

Córka Jolanty Brzeskiej komentuje wyrok NSA w sprawie reprywatyzacji

Niemcy mają najwięcej lekarzy. Polska w unijnej czołówce

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo