Minister Przemysław Czarnek uważa, że nie ma za co przepraszać Justyny Dobrosz-Oracz, fot. Radio Zet/Wikipedia
Minister Przemysław Czarnek uważa, że nie ma za co przepraszać Justyny Dobrosz-Oracz, fot. Radio Zet/Wikipedia

Rymanowski zapytał Czarnka, czy wyśle kwiaty dziennikarce "GW". Odpowiedź ministra

Redakcja Redakcja Edukacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 61
- Wyśle pan kwiaty Justynie Dobrosz-Oracz? – zapytał Przemysława Czarnka w porannej rozmowie Radia ZET Bogdan Rymanowski. Nawiązał do rozmowy dziennikarki "GW", która zadała ministrowi edukacji i nauki dziwne jego zdaniem pytanie, na które odpowiedział w sposób obraźliwy dla kobiety.

Czy Przemysław Czarnek przeprosi Justynę Dobrosz-Oracz?

Dziennikarka Justyna Dobrosz-Oracz zapytała ministra, czy ten "zakaże seksu dla przyjemności". Politykowi nie spodobało się pytanie reporterki, na co odpowiedział jej: "Pani jest głupia, czy tak tylko mówi?".


Ten dialog wywołał ogromne kontrowersje. Bogdan Rymanowski zapytał ministra, czy wyśle dziennikarce kwiaty.

- A co, ma urodziny? – odpowiedział Przemysław Czarnek. - Miał pan z nią starcie – tłumaczył prowadzący. - Ona miała ze mną chyba – ripostował minister. - Ale kobiety trzeba szanować – wtrącił dziennikarz. - A ja nie poszanowałem? – zapytał minister.

- Nieładnie pan powiedział, w odpowiedzi na jej pytanie – zwrócił uwagę gospodarz programu. - Pytanie?! – zdziwił się polityk.
- Dziennikarze są od tego, żeby pytać o normalne rzeczy. Jak ktoś pyta o coś takiego, to albo jest głupi, albo prowokuje – ocenił szef MEiN.

Stwierdził, że nie poczuwa się do jakiejkolwiek winy, ponieważ dziennikarka zadała „głupie pytanie”. -  Nie przeprosi pan? – dociskał Bogdan Rymanowski.

- Nie, bo nie mam za co. To pani Dobrosz-Oracz i "Gazeta Wyborcza" powinna mnie wielokrotnie przeprosić za to, że zmienia sens moich wypowiedzi, przekłamuje, pluje na mnie. Gdyby mnie "Wyborcza" przeprosiła i pani Justyna również, za to, że wielokrotnie kłamała na mój temat, to ja jej wtedy mogę wysłać kwiaty – zakończył Przemysław Czarnek.

Zobacz też: TVN24: Macierewicz ukrył raport, by udowodnić tezę o zamachu. Oświadczenie podkomisji

Czarnek: Nieszczęściem polskich szkół jest karta nauczyciela

Spotkanie w radiu poświęcone było reformie szkolnictwa. Szef MEiN dodaje, że zreformowałby szkołę, gdyby nie karta nauczyciela i upór związków zawodowych. - Nieszczęściem polskich szkół jest karta nauczyciela. Ludzie z ZNP to wiedzą, tylko bronią tego jak niepodległości, bo to ich przywileje – mówił. Ocenił, że Związek Nauczycielstwa Polskiego „działa na szkodę nauczycieli”.

Zdaniem Czarnka nauczyciele powinni obecnie być przygotowani na to, że będą uczyć więcej niż jednego przedmiotu. - Chciałbym, żeby nauczyciele w końcu sobie uświadomili, że w sytuacji, kiedy jest 1,5 mln dzieci mniej, a ich jest więcej o kilkadziesiąt tysięcy, nie będzie tak, że będą uczyć tylko 1 przedmiotu i 18 godzin. Czy to jest normalne? Na świecie standardem jest dwuprzedmiotowiec – mówił minister edukacji i nauki.

Czarnek zapowiedział, że od 1 października wynagrodzenia dla nauczycieli akademickich wzrosną o kilkaset złotych, a od przyszłego roku o kolejne 7,8 proc. Łącznie będzie to ok. 12-13 proc. podwyżki. Według szefa MEiN podwyżki obejmą wszystkich pracowników uczelni. 

Minister przyznaje, że nie czytał podręcznika Roszkowskiego

Pytany o podręcznik do przedmiotu HiT, autorstwa prof. Roszkowskiego, Przemysław Czarnek przyznał, że go nie przeczytał, bo nie jest uczniem pierwszej klasy szkoły ponadpodstawowej. - Ale jest pan ministrem, który dopuścił podręcznik – zdziwił się Rymanowski. - Ministerstwo dopuściło również podręczniki do geografii, biologii, chemii, fizyki i (…) pan myśli, że wszystkie się czyta? – odpowiedział szef MEiN. - A z czego nauczyciele będą uczyć – to już ich sprawa. Dziś są już 3 podręczniki na rynku – mówił Gość Radia ZET.

Zapewnił również, że nie ma takiego ryzyka, że szkoły będą zamykane ze względu na problemy z ogrzewaniem. - Przekazaliśmy samorządom 13,7 mld zł, które mogą przeznaczyć na ogrzewanie szkół – zaznaczył.

Jak zastrzegł, prowadzenie placówek oświatowych jest zadaniem własnym samorządów. - My pomagamy samorządom, dokładając te środki – wyjaśnił. - Jeśli jakiś prezydent – a słyszałem, że prezydent Poznania ma takie zamiary – chce chłodzić klasy po to, żeby dzieci wygonić do domu, no to współczuję takiego prezydenta – dodał.

ja

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo