Minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej. Fot. mfa.gov.by
Minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej. Fot. mfa.gov.by

Szef MSZ Białorusi krytykuje Polskę. Zapowiada radykalne kroki

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 49
Na Białorusi wprowadzono "reżim operacji antyterrorystycznej" po pojawieniu się informacji o "planowanych prowokacjach ze strony niektórych, określonych państw" - powiedział minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej w opublikowanym w piątek wywiadzie dla rosyjskiego dziennika "Izwiestia".

 Skrytykował również działania Polski, która nie tylko wzywa do rozmieszczenia broni jądrowej na swoim terytorium, ale również zakończyła budowę muru na granicy z republiką.

"Reżim operacji antyterrorystycznej"  na Białorusi

- Głowa naszego kraju odbyła szereg spotkań z agencjami bezpieczeństwa, wprowadzono "reżim operacji antyterrorystycznej". Rzeczywiście, pojawiły się doniesienia, że niektóre kraje sąsiednie planują prowokacje, które mogą pociągnąć za sobą zajęcie niektórych obszarów terytorium Białorusi - mówił Makiej, tłumacząc decyzję prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki.

Reżim operacji antyterrorystycznej oznacza udzielenie służbom bezpieczeństwa szerokich uprawnień, w tym zatrzymań w celu weryfikacji tożsamości, zakazu przemieszczania się, podsłuchów i kontroli łączności oraz wejść funkcjonariuszy służb do dowolnych pomieszczeń.

Alaksandr Łukaszenka podjął decyzję o przeprowadzeniu na Białorusi ukrytej mobilizacji w celu uzupełnienia składu osobowego jednostek bojowych – informuje w piątek niezależna Nasza Niwa, powołując się na źródła w armii.

Mobilizacja będzie się odbywać pod pretekstem „sprawdzianu zdolności bojowych” – powiadomił portal. Na pierwszym etapie nie będzie ona obejmować dużych miast.

Na pytanie o plany mobilizacyjne Alaksandra Łukaszenki szef białoruskiego MSZ odpowiedział, że "dziś Białoruś musi się obawiać zagrożeń praktycznie ze wszystkich stron, poza wschodnią". - Widzimy, że mamy do czynienia z narastaniem sytuacji militarnej i politycznej. W krajach NATO, zwłaszcza sąsiednich, rosną budżety wojskowe. W szczególności jest zgoda na ich zwiększenie o 3% w Polsce. Wyraża się to w konkretach: w Europie przebywa 60 tys. żołnierzy USA, z czego 30 tys. w krajach bałtyckich i w Polsce. Widzimy, że od początku tego roku przeprowadzono już 15 ćwiczeń ofensywnych na terytorium państw graniczących z Białorusią.

Łukaszenka chce uniknąć mobilizacyjnych błędów Putina

- W obecnej sytuacji żaden sygnał tego typu nie powinien pozostać bez odpowiedniej reakcji. Dlatego zarówno Siły Zbrojne Republiki Białorusi, jak i organy ścigania oraz służby specjalne są przygotowane do reagowania na wszelkie prowokacje, które mogą pojawić się ze strony państw sąsiednich - mówił szef białoruskiego MSZ. - Chcę pokazać, że wszystkie wypowiedzi prezydentów Rosji i Białorusi, którzy wyrazili swoje zaniepokojenie napięciem militarnym i politycznym w naszym regionie, są całkowicie uzasadnione - przekonywał Makiej.

Minister dodał również, że całkowicie popiera mobilizację w Rosji, a prezydent Białorusi chce uniknąć błędów takich jak Władimir Putin i "sprawdzić gotowość Sił Zbrojnych i wojsk obrony terytorialnej na pojawienie się niespodziewanych sytuacji". - Dlatego będą ćwiczenia sprawdzające, kto jest zarejestrowany i czy nadaje się do służby wojskowej. Jest to konieczne, aby uniknąć poboru niepełnosprawnych lub osób, które nie powinny służyć w wojsku. Następnie w sposób planowy osoby, które się kwalifikują, przejdą szkolenie na strzelnicach treningowych, aby przypomnieć sobie umiejętności posługiwania się bronią - powiedział.

"Nuclear Sharing" w Polsce? Szef białoruskiego MSZ zapowiada "ostrzejsze kroki"

Makiej odniósł się także do słów prezydenta Andrzeja Dudy o możliwości dołączenia Polski do "Nuclear Sharing". - To, co powiedział prezydent Polski, mogło być przejęzyczeniem, może zabrzmiało emocjonalnie, ale na pewno te kwestie były omawiane, skoro powiedział, że byłby zainteresowany rozmieszczeniem amerykańskiej broni jądrowej na terytorium Polski. To nie są tylko słowa. Istnieje wyraźny zamiar stworzenia kolejnego punktu zapalnego w pobliżu naszych granic. Oczywiście nie możemy na to przymknąć oka - zaznaczył.

- Wiem, że przywódcy Białorusi i Rosji omawiają te kwestie i padły słowa o konkretnych środkach zaradczych. W każdym razie, szereg samolotów atakujących jest obecnie ponownie wyposażanych tak, aby mogły przenosić nie tylko głowice konwencjonalne, ale również broń jądrową. Jeżeli broń jądrowa rzeczywiście zostanie rozmieszczona na terytorium naszych krajów sąsiednich, wówczas można podjąć ostrzejsze kroki - zapowiedział Makiej.

Białoruś się otwiera, a Polska się grodzi

Minister spraw zagranicznych Białorusi skrytykował również budowę muru na granicy polsko-białoruskiej.  - Dzisiaj ta kurtyna jest stawiana nie jako kwadrat, ale jako sześcian. Obejmuje ona ogrodzenia fizyczne, psychiczne, moralne i polityczne. Powstają one pomiędzy Białorusią i Polską, a krajami bałtyckimi. Celowo wprowadziliśmy system bezwizowy dla obywateli krajów sąsiednich. I tylko od kwietnia do dnia dzisiejszego Białoruś odwiedziło około 280 tysięcy osób - powiedział.

- Mieli okazję zobaczyć, co tak naprawdę dzieje się na Białorusi: czy półki sklepowe są naprawdę puste, czy agenci KGB naprawdę obserwują każdego obcokrajowca, czy ludzie naprawdę są łapani na ulicach i wrzucani do więzień. Ludzie przychodzą i dzielą się swoimi wrażeniami na portalach społecznościowych. I nawet to już nie cieszy władz sąsiednich krajów. Wprowadzono grzywny za nadawanie pozytywnych materiałów o Białorusi, o Rosji. O jakiej wolności słowa możemy mówić w tym przypadku? - mówił w rozmowie z 'Izwiestią". Zwrócił też uwagę, że bariera na granicy jest niebezpieczna dla zwierząt.

Makiej ubolewał równie, że przywódcy zachodni nie chcą prowadzić dialogu z Białorusią. - Chciałbym powiedzieć: zakopmy ten topór wojenny w ziemi, zbudujmy normalną komunikację. Niestety, nie słuchają. Widzimy niechęć polityków państw sąsiednich do rozwijania normalnych stosunków z Białorusią.

Jego zdaniem jest to "dowód na krótkowzroczność establishmentu politycznego sąsiednich krajów". - Takie wielkie postacie jak Charles de Gaulle, Konrad Adenauer, Angela Merkel poszły w zapomnienie. Wszyscy dzisiejsi liderzy nie potrafią podjąć strategicznej decyzji, zatrzymać się, pomyśleć i określić, co w danej sytuacji jest ważniejsze. Dziś jesteśmy zobowiązani do zastanowienia się nad centralnym pytaniem dotyczącym bezpieczeństwa: jak uratować nasz region i planetę. Jeśli nie zatrzymamy się, to na pewno dojdzie do III wojny światowej, czego oczywiście byśmy nie chcieli - podsumował Makiej.

ja


Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka