Dmitrij Miedwiediew i Władimir Putin.
Dmitrij Miedwiediew i Władimir Putin.

Miedwiediew po utracie Chersonia straszy "arsenałem". "Twardogłowi" mają dość porażek

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 21
Narasta opór wobec decyzji rosyjskiego dowództwa, które zdecydowało o odwrocie z Chersonia na skutek ukraińskiej kontrofensywy. Taktykę Kremla krytykuje m.in. Aleksander Dugin - twierdzi Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Z kolei były prezydent Dmitrij Miedwiediew próbował uspokoić rosyjską opinię publiczną, wskazując na to, że Rosja nie użyła jeszcze wszystkich środków w trakcie wojny.

- W rutynie trudnych codziennych zajęć i pod wpływem bardzo trudnych decyzji wojskowych przysłonięte zostały niezwykle ważne wydarzenia tego roku dla naszego kraju i dla nas wszystkich - napisał Dmitrij Miedwiediew, który starał się na Telegramie propagandowo wytłumaczyć klęski Rosjan na Ukrainie. Okupant stracił już ogromną część obwodu donieckiego i charkowskiego, a w pełni kontroluje jedynie Ługańsk, gdzie zdarzają się zamachy na przedstawicieli narzuconych władz. 

Ukraińcy nie poprzestaną na Chersoniu. Amerykański generał zdradza szczegóły

Miedwiediew tłumaczy porażkę w Chersoniu

- To Rosja chroni swoich obywateli. I to nasz kraj zwraca i już zwrócił swoje rodowe rosyjskie ziemie, a nie odwrotnie. I ten powrót będzie trwał - oświadczył Miedwiediew, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Jak uzasadnił, to Rosja będzie dyktować nowy porządek świata, a nie Wielka Brytania czy "ciemny" Kijów. 

- Rosja sama walczy z NATO i światem zachodnim. Dlatego wszelkie paralele z przeszłością są błędne. Poza jednym: tylko my wiemy, jak zniszczyć potężnego wroga lub wrogie sojusze - stwierdził. - Rosja walczy, starając się w miarę możliwości ratować życie naszych służb i cywilów. Nasi wrogowie nie liczą życia swoich żołnierzy i cywilów. I to jest nasza wielka moralna różnica z nimi - przekazał, choć wystarczy rzut okiem na relacje z frontu, by wysłuchać członków rosyjskiej armii, narzekających na sposób traktowania przez zwierzchników oraz traktowanie ludzi jak mięsa armatniego. Do historii przeszły też akty ludobójstwa w Buczy, Irpieniu, Borodziance czy Mariupolu. 

Miedwiediew wrócił do standardowej dla ludzi Kremla retoryki z groźbą użycia broni jądrowej. Ta ma zostać użyta w "odpowiednim czasie". - Rosja, z powodów oczywistych dla wszystkich rozsądnych ludzi, nie użyła jeszcze całego swojego arsenału możliwych środków rażenia. Nie uderzyła też w każdy możliwy cel wroga, znajdujący się na terenach zaludnionych. I to nie tylko z naszej wrodzonej ludzkiej dobroci. Wszystko w swoim czasie - zakończył enigmatycznie były prezydent Federacji Rosyjskiej. 

Niesamowita sytuacja w USA. Zderzyły się dwa samoloty [WIDEO]

ISW: Rosną tarcia między Putinem a "twardogłowymi" 

Z analizy Instytutu Studiów nad Wojną sytuacja na szczeblach władzy w Rosji nie jest tak "kolorowa", jak chciałby to widzieć Miedwiediew. ISW ocenia, że tarcia na Kremlu osłabiają pewność "co do zaangażowania i zdolności Putina do spełnienia jego wojennych obietnic". Jak ocenia think tank, silnie zideologizowani zwolennicy wojny należący do elektoratu Putina są coraz mniej zadowoleni, ponieważ Kreml nie jest zdolny do spełnienia maksymalistycznych celów inwazji - zajęcia całej Ukrainy i obalenia jej władz. Do tego grona należą m.in. Aleksandr Dugin, geostrateg i zwolennik zabijania Ukraińców oraz Władimir Sołowjow, naczelny propagandysta, niemal codziennie narzekający już na rosyjską armię. 

Ośrodek amerykański przywołuje argumenty Dugina, który 12 listopada skrytykował Putina za niezdolność do podtrzymania ideologii rosyjskiej, zakładającej - według publicysty - obronę "miast rosyjskich", za które uważa on m.in. Chersoń, Donieck i Symferopol. "Bezpośrednia krytyka Putina w kręgach zwolenników wojny jest niemal bezprecedensowa" - zaznaczają analitycy.

"Putin musi odzyskać wsparcie tej grupy i prawdopodobnie nakazał swym propagandzistom stłumienie wszelkiej krytyki na temat wycofania się z Chersonia, jako że główne programy informacyjne telewizji państwowej przemilczały albo bagatelizowały skutki tego odwrotu" - przypuszcza ISW. 

Deportacje dzieci do Rosji

Instytut zwraca ponadto uwagę, że władze rosyjskie, w tym okupacyjne władze na Ukrainie, mówią o kolejnych prowadzonych przez nie deportacjach dzieci ukraińskich. Rosyjska rzeczniczka praw dziecka Maria Lwowa-Biełowa 12 listopada upubliczniła nielegalne uprowadzenie 52 dzieci ukraińskich z problemami medycznymi z obwodu chersońskiego do niesprecyzowanego "bezpiecznego" miejsca w Rosji - informuje think tank.

Władze okupacyjne w ukraińskim obwodzie zaporoskim w ostatnich tygodniach mówiły o planowanym przymusowym przewiezieniu do Rosji ponad 40 tysięcy dzieci z obwodu chersońskiego. Chodzi o możliwe naruszenie konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa - podkreśla amerykański think tank. 

To już pewne, Demokraci mogą odetchnąć. Ta izba będzie ich


GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka