Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich. Fot. Twitter/Biuro RPO
Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich. Fot. Twitter/Biuro RPO

Wiącek o dymisji Machińskiej w Biurze RPO. Nie spodziewał się takiej lawiny

Redakcja Redakcja Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Marcin Wiącek w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" opowiedział o kulisach rozstania z Hanną Machińską w Biurze RPO. Rzecznik ujawnił, że nie był informowany np. o tym, że jego zastępczyni angażuje się w pomoc manifestantom, a o wszystkim dowiadywał się z mediów. Duża część opozycji ma za złe Wiąckowi, iż podjął taką, a nie inną decyzję.

KOD i Obywatele RP kontra policjanci na manifestacjach - to stały obrazek ulicznych demonstracji po 2015 roku. Hanna Machińska często wstawiała się za protestującymi, gdy policja karała mandatami lub przewoziła część nich na komisariaty. Rzecznik Praw Obywatelskich podjął jednak decyzję o dymisji swojej zastępczyni, co spotkało się z protestem środowisk opozycyjnych. Niektórzy wprost mówią, że Wiącek działa na polecenie PiS i dlatego zwolnił Machińską.  

Czytaj więcej: 

Odwołanie zastępczyni RPO i protesty 

- Powoływanie i odwoływanie zastępców jest uprawnieniem rzecznika praw obywatelskich i z tego uprawnienia korzystali moi poprzednicy - wyznał w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" RPO. - Jestem rzecznikiem praw obywatelskich, organem niezależnym i niezawisłym, i uzyskałem bardzo silny mandat do pełnienia tej funkcji. Mam prawo kształtować również grono swoich najbliższych współpracowników, w tym zastępców. I o ile – co podkreślam – zawsze doceniałem ogromne zasługi dr Machińskiej dla urzędu RPO, o tyle oczekuję także od swoich najbliższych współpracowników dobrego współdziałania i pracy zespołowej - ocenił, dodając, że nie zawsze współpraca z Machińską układała się właściwie. Jako przykład podał interwencję zastępczyni ws. demonstrantów z 11 listopada, którzy zakłócali Marsz Niepodległości i gdy interweniowała policja. 

Machińska nie informowała Wiącka o swojej aktywności

- Przykładowo, o interwencji pani Hanny Machińskiej podczas kontrmanifestacji 11 listopada – przeprowadzonej, co podkreślam, w imieniu urzędu RPO – dowiedziałem się następnego dnia z telewizji. To rzecz jasna dobrze, że ta interwencja miała miejsce – ukazywała ona po raz kolejny niewłaściwy sposób traktowania manifestantów przez policję – ale chyba nie powinno być tak, że osoba konstytucyjnie odpowiedzialna za działalność Biura RPO o tej interwencji nie wiedziała - opisał Wiącek. RPO zapewnił, że we wszystkich przypadkach popierał aktywność Machińskiej. 

Jak wspomniał, Bodnar czterokrotnie w trakcie swojej kadencji na funkcji RPO zmieniał swoich zastępców. W przekonaniu Wiącka, decyzja o zerwaniu współpracy z prawniczką była "przemyślana", a na pierwotnie umówione spotkanie Machińska nie przyszła. - Spodziewałem się pewnego niezadowolenia z tej decyzji, ale nie sądziłem, że zarzuci mi się polityczne motywy działania - przyznał RPO.

- Nieprawdą jest, że po odwołaniu pani doktor urząd RPO będzie stawał po określonej stronie sporu politycznego. Takie sugestie są bardzo bolesne dla mnie i dla Biura. Bo chcę pokreślić, że praca urzędu RPO to jest praca zespołu ok. trzystu osób, których rykoszetem też ta sytuacja dotyka - argumentuje Wiącek na łamach "Rzeczpospolitej". 

Zobacz: Socjalistka pożegnała się z unijnym stołkiem. Przeciw był jeden europoseł


GW





Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka