PiS próbuje dogadać się z opozycją w sprawie KPO. Fot. PAP/Tomasz Gzell
PiS próbuje dogadać się z opozycją w sprawie KPO. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Porozumienie PiS z opozycją w sprawie KPO? „Nowa jakość. Ale o wyborach nie zdecyduje”

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 42
Platforma Obywatelska za swoich rządów chwaliła się licznymi sukcesami. Organizowała Euro w Polsce w 2012 roku. Poziom życia między 2011 a 2015 rokiem znacznie się podniósł. Były duże środki z Unii Europejskiej. I politycy PO byli pewni, że nie ma najmniejszych powodów, przez które mogliby wybory przegrać. A jednak takie powody się znalazły. Również dziś w przypadku PiS to nie jest tak, że uzyskanie środków z KPO przesądzi o wyniku wyborów. To, że pieniądze te będą, nie oznacza, że PiS się utrzyma przy władzy – mówi Salonowi 24 prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Wszystko wskazuje na to, że Rząd ustępuje, zrezygnuje z części zmian w sądach. Dogada się z opozycją po to, by odzyskać pieniądze z KPO. Co to oznacza dla naszej sceny politycznej?

Prof. Jarosław Flis: No byłaby to nowa jakość. Ostatnim takim dogadaniem się opozycji i strony rządowej były nieszczęsne wybory 2020 roku. Wtedy gdy okazało się, że glosowania nie da się zorganizować w konstytucyjnym terminie, a pomysły wyborów kopertowych proponowanych przez PiS także nie wypaliły, okazało się, że pomimo ostrego sporu rząd może dogadać się z opozycją i wybory w nowym terminie ustalić. Teraz jak widać  do jakiegoś porozumienia też może dojść. Natomiast trudno powiedzieć, jaki będzie to miało wpływ na naszą politykę. Chociażby na relacje wewnątrz Zjednoczonej Prawicy.

Przeczytaj też:

Właśnie. Wycofanie się z projektu ustaw sądowych  byłoby chyba poważnym ciosem w Zbigniewa Ziobrę. Minister sprawiedliwości i lider Solidarnej Polski był nie tylko twarzą zmian w sądach, ale też przewodniczącym partii koalicyjnej, w dodatku przedstawicielem nurtu „jastrzębi” w relacjach  z Unią Europejską. Pytanie, jak środowisko SP zareaguje na ustępstwa premiera Morawieckiego?

Pamiętajmy, że tam w ogóle te relacje wyglądają ciekawie. Są przecież relacje z posiedzenia klubu PiS, gdzie Jarosław Kaczyński mówił w kontekście głosowania nad wotum nieufności wobec Zbigniewa Ziobry, że trzeba bronić „naszego przyjaciela Zbigniewa Ziobro”. I słowa o przyjacielu wywołać miały gromki śmiech zebranych. Ale jednak w końcu minister został w Sejmie obroniony.

Widzimy, że pomimo bardzo złych relacji premiera Mateusza Morawieckiego z ministrem sprawiedliwości, szef rządu też głosuje w jego obronie, „bo opozycja chciałaby odwołania”. To jest dość słabe, bo idzie za tym przekaz, że możemy się zgodzić na zapaść w sądach, ale byle nie dać argumentów opozycji. W tym kontekście porozumienie rządu z opozycją, dogadanie się w sprawie KPO i uzyskanie środków z Unii byłoby  nową jakością. Ale jeśli do tego dojdzie bardzo trudno będzie uzasadnić pozostawienie Zbigniewa Ziobry na stanowisku.

Ale tu jest casus Beaty Szydło. Posłowie obronili ją przed wotum nieufności. A za kilka godzin premierem był już Mateusz Morawiecki?

Tu nie wiemy jak będzie, raczej wygląda na to, że politycy przymykają oko na dziwną sytuację, w której z jednej strony rząd chce dogadać się z opozycją i ustąpić Komisji Europejskiej w sprawie KPO. Z drugiej broni ministra, który z kryzysem w relacjach z UE jest kojarzony. I będziemy chyba świadkami kolejnych dziwnych konstelacji w parlamencie.

Załóżmy, że do porozumienia dojdzie, pieniądze z KPO trafią do Polski. Czy opozycja wspierając w takiej sprawie PiS nie oddaje walkowerem wyborów parlamentarnych?

Absolutnie nie. Rak tych środków rządzącym bardzo by szkodził, ale ich pozyskanie wcale nie da automatycznej wygranej. Warto przypomnieć, że Platforma Obywatelska za swoich rządów chwaliła się licznymi sukcesami. Organizowała Euro w Polsce w 2012 roku. Poziom życia między 2011 a 2015 rokiem znacznie się podniósł. Były duże środki z Unii Europejskiej. I politycy PO byli pewni, że nie ma najmniejszych powodów, przez które mogliby wybory przegrać. A jednak takie powody się znalazły. Również dziś w przypadku PiS to nie jest tak, że uzyskanie środków z KPO przesądzi o wyniku wyborów. To, że pieniądze te będą, nie oznacza, że PiS się utrzyma przy władzy.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Przeczytaj też:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka