Warszawa, program "Jaka to melodia". n/z: Marcin Kwaśny Dostawca: FOTON/PAP
Warszawa, program "Jaka to melodia". n/z: Marcin Kwaśny Dostawca: FOTON/PAP

U Marcina Kwaśnego zawsze coś się dzieje. Życie wywróciła mu do góry nogami pielgrzymka

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Nawrócił się i... rozwiódł. Znaliśmy go z hitowego filmu "Rezerwat", seriali "Szpilki na Giewoncie", "Korona królów", czy "Klan". Występował w teatrach oraz "Tańcu z gwiazdami". Marcin Kwaśny ostatnio nie grywa zbyt często, ale co jakiś czas trafia na główne strony portali rozrywkowych. Ostatnio za sprawą rozwodu, który postanowił przeprowadzić po… pielgrzymce.

Marcin Kwaśny i jego życie jak w kalejdoskopie

W 2008 r. w Białowieży ślubował miłość i wierność architektce Dianie Kołakowskiej. Dziesięć lat później to ona złożyła w sądzie pozew z orzekaniem o winie aktora. Twierdziła, że odpowiedzialność za rozpad tego związku była po jego stronie.

Rok później Kwaśny ogłosił, że się nawrócił, i że nie jest już ateistą. Podjął także próbę uratowania małżeństwa. W tym celu pojechał na pielgrzymkę do Medjugorie, aby tam odnaleźć odpowiedzi na jego problemy. Stało się jednak inaczej, gdyż po powrocie, jak teraz opowiada, był przekonany aby jednak małżeństwo zakończyć. Tak też się stało w 2020 r. Po cywilnym rozwodzie wniósł o kościelne orzeczenie nieważności małżeństwa z Dianą.

Ale to nie wszystko. Właśnie wyznał w rozmowie z "Dobrym tygodniem", że sakrament małżeństwa pomagał mu w życiu.

"Diana wytrzymała ze mną, kiedy byłem zagubiony. Jestem jej za to ogromnie wdzięczny. Sakrament małżeństwa działa, ślub kościelny, wzięty z powodu tradycji, był nam bardzo potrzebny. Teraz to widzę" – tłumaczył być może nawiązując do swojej walki z chorobą alkoholową.

Rok po rozwodzie Kwaśny ponownie wziął ślub, tym razem ze śpiewaczką operową Klaudią.

Marcin Kwaśny wierzy w Boga. Uważa, że pieniądze przyszły od niego

W 2022 r. ukazał się z kolei wyreżyserowany przez niego film krótkometrażowy – "Spowiedź". I tym razem Marcin Kwaśny dostrzega w procesie twórczym ingerencję Opatrzności. Chodziło o… pieniądze.

"Zwróciłem się do świętego o pomoc. No i proszę uwierzyć, trzy dni później miałem pieniądze na koncie. Udało się je zdobyć. To realny dowód jego wszechistnienia" - opowiada Kwaśny.

Teraz Marcin swoją nową rodzinę zawierzył opiece Matce Boskiej i opowiada, że żarliwa wiara bardzo mu się opłaca.

Salonik

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości