Ćwiczenia australijskich żołnierzy. Fot. army.gov.au
Ćwiczenia australijskich żołnierzy. Fot. army.gov.au

Australii grozi wojna w ciągu najbliższych trzech lat. Apel o masowy pobór do wojska

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 75
Australii w ciągu trzech lat grozi wojna z Chinami, ale kraj ten nie jest przygotowany na konflikt z rosnącym w siłę azjatyckim supermocarstwem - takie ostrzeżenie pojawiło się w australijskich wpływowych gazetach. Chińskie media państwowe skrytykowały te rewelacje.

Australia może zostać wciągnięta w wojnę

Pięciu szanowanych ekspertów - były wysoki rangą urzędnik Departamentu Obrony Peter Jennings, starszy wykładowca studiów strategicznych i kryminologii na Uniwersytecie Macquarie Lavina Lee, były główny naukowiec Australii Alan Finkel, przewodniczący Narodowego Instytutu Odporności Strategicznej Lesley Seebeck i emerytowany generał major armii Mick Ryan - wszyscy spotkali się osobiście przez prawie dwa dni, aby zbadać szereg scenariuszy i ustalić, czy Australia jest gotowa do wojny.

Wyniki ich raportu są niepokojące. Seria "Red Alert" ostrzega, ze wojna może nadejść już w 2026 r., a chińska inwazja na Tajwan będzie głównym potencjalnym punktem zapalnym. To wcześniej niż przewidywał przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA Mark Milley w zeszłym roku, który oszacował, że Chiny mogą mieć zdolność do zaatakowania Tajwanu do 2027 roku.

Zobacz też: Papież wyznał, co powiedziałby Putinowi, gdyby go spotkał, oraz czego się wstydził

Opublikowany na łamach "Sunday Morning Herald" i 'The Age" "Red Alert" informuje, że gdyby doszło do konfliktu, to wojna natychmiast stałaby się ogólnoświatowa. W 72 godzin od takiego konfliktu dojdzie do chińskich ataków na australijskie sieci cybernetyczne i infrastrukturę krytyczną.  Celem byłaby amerykańska baza szpiegowska i wojskowa Pine Gap w środkowej Australii, podobnie jak inne australijsko-amerykańskie instalacje. "Potrzeba radykalnego wzmocnienia naszych zdolności wojskowych i bezpieczeństwa narodowego jest pilna, ale Australia jest nieprzygotowana" - czytamy w raporcie.

"Red Alert" wzywa zatem do stacjonowania broni jądrowej i rakiet dalekiego zasięgu w północnej Australii, wprowadzenia masowego poboru do wojska i przygotowań do przyjęcia przez kraj nawet 200 000 amerykańskich wojskowych.

Ponieważ światowe zapasy amunicji i sprzętu wojskowego są szybko konsumowane przez wojnę na Ukrainie, eksperci ostrzegli, że oportunistyczne przejęcie Tajwanu może spowodować napływ tylu właśnie żołnierzy amerykańskich do Australii. Wtedy cały kraj stałby się praktycznie amerykańską bazą jądrową.

Reakcja Chin na australijski raport

Chińskie media państwowe skrytykowały "The Sydney Morning Herald" i serię "Red Alert The Age", oskarżając nagłówki o używanie wprowadzających w błąd informacji pomimo ciągłych retorycznych gróźb Pekinu wobec Tajwanu.

"Dla pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej prawdziwym zagrożeniem są siły separatystyczne na rzecz niepodległości Tajwanu" - powiedziała rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning.

Chińskie MSZ oświadczyło również w środę wieczorem, że "nienaruszalnym obowiązkiem wszystkich Chińczyków, w tym naszych rodaków na Tajwanie, jest wykonanie wielkiego zadania zjednoczenia ojczyzny".

Chiński państwowy tabloid "The Global Times" w środę oskarżył australijskie media o podsycanie zagrożenia wojną. "Australijskie media odegrały rolę w podsycaniu płomieni niespokojnych więzi chińsko-australijskich i biciu w bęben wojny przeciwko Chinom" - powiedział Global Times w artykule redakcyjnym.

Felietonista South China Morning Post Alex Lo oskarżył gazety o "wylewanie więcej paliwa na ogień" w niestabilnym czasie dla stosunków Australia-Chiny. "Duży segment jej politycznego establishmentu radośnie kibicuje teraz wojnie - z Chinami" - powiedział Lo. "To nie skończy się dobrze dla nikogo".

W samej Australii ten raport również wywołał burzliwe komentarze. Najwięcej emocji wywołały apele o masowy pobór do wojska, któremu sprzeciwiają się młodzi obywatele kontynentu.

Napięta sytuacja na Tajwanie

Chiny i USA znacznie zwiększyły w tym roku wydatki na obronę - odpowiednio o 7 i 8 procent. Wyścig zbrojeń podsycił spekulacje, że oba supermocarstwa mogą zostać wciągnięte w konflikt o Tajwan, demokratyczną wyspę liczącą 24 miliony ludzi, którą Chiny uważają za swoją. Obawy te pojawiły się w sierpniu, kiedy Chiny otoczyły Tajwan blokadą po wizycie ówczesnej przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi.

Australijscy eksperci ostrzegają, że szybkie rozbudowywanie armii przez prezydenta Chin Xi Jinpinga należy traktować poważnie. "Równowaga sił militarnych przesuwa się na korzyść Chin" - piszą w raporcie.

Jinping opowiada się za ponownym zjednoczeniem suwerennego terytorium z kontynentem i nie wyklucza użycia siły, aby osiągnąć ten cel. Przywódczyni Tajwanu Tsai Ing-wen wielokrotnie odrzucała roszczenia Chin do wyspy i utrzymywała, że będzie walczyć o swoją przyszłość, podczas gdy szuka większego międzynarodowego wsparcia, aby odstraszyć jakikolwiek atak ze strony Pekinu. Z kolei Joe Biden wielokrotnie deklarował, że USA będą walczyć w wojnie w obronie tajwańskiej "niepodległości". Jego administracja potroiła siły amerykańskie na wyspie, zapewniając jednocześnie bezpośrednią pomoc wojskową i rozszerzając stosunki dyplomatyczne z Tajpej.

Przywódca Chin Xi Jinping został w piątek wybrany na bezprecedensową trzecią kadencję na stanowisku przewodniczącego ChRL. Sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin (KPCh) określany jest jako najpotężniejszy chiński przywódca od czasu Mao Zedonga. Xi został również wybrany na przewodniczącego państwowej Centralnej Komisji Wojskowej. 2952 delegatów Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych wybrało go jednogłośnie.


ja

Czytaj dalej:


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka