Pomysł likwidacji JDG budzi kontrowersje Fot. Pixabay
Pomysł likwidacji JDG budzi kontrowersje Fot. Pixabay

Koniec jednoosobowej działalności. Pomysłodawca tłumaczy skąd ta propozycja

Redakcja Redakcja Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 22
Forma jednoosobowej działalności gospodarczej mieści w sobie firmy o obrotach 60 tysięcy złotych i takie o obrotach kilkuset milionów, może nawet miliarda złotych. Firmy jednoosobowe, zatrudniające kilka osób i molochy zatrudniające tysiące. Nie da się tak różnych podmiotów w sposób elementarnie sprawiedliwy opodatkować. Składka 1500 zł na ZUS dla dużych jest niezauważalna, a małych wykańcza. Proponujemy, żeby to zmienić i wprowadzić jasny podział – mówi Salonowi 24 Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Przedstawiliście Państwo pomysł, żeby zlikwidować jednoosobową działalność gospodarczą. Ci, którzy zatrudniają więcej niż 9 osób mieliby zakładać spółki. Ci mniejsi mieliby tworzyć „indywidualną działalność gospodarczą”. To wywołało kontrowersje i sporą krytykę. Po co w ogóle zmieniać zasady i na czym te zmiany miałyby polegać?

Cezary Kaźmierczak: Przede wszystkim forma jednoosobowej działalności gospodarczej bardzo się w Polsce rozwinęła. Stało się tak z uwagi na jej prostotę, która jest bardzo dobra. Ale przez to formuła JDG mieści w sobie firmy, czy działalności jednoosobowe o obrotach powiedzmy, 60 tysięcy złotych, ale są też firmy o obrotach kilkuset milionów,  a być może nawet miliarda złotych. Firmy jednoosobowe, zatrudniające kilka osób i molochy zatrudniające tysiące. Na przykład mój sąsiad zatrudnia 4 i pół tysiąca osób na jednoosobowej działalności gospodarczej. Nie da się tak różnych podmiotów w sposób elementarnie sprawiedliwy opodatkować. To, co dla dużych firm jest nic nieznaczącą daniną, na przykład składka 1500 zł. na ZUS, dla  tych najmniejszych, powiedzmy 25 proc. jest czymś, co je wykańcza. Te podatki są wobec nich rażąco niesprawiedliwe. W związku z tym proponujemy, żeby to zmienić i wprowadzić jasny podział.

Na czym miałby polegać?

Większość przedsiębiorstw byłaby w spółkach z o. o. Ale proponujemy, by wprowadzić w nich rozróżnienie na spółki małe i duże, tak jak jest w Stanach Zjednoczonych. Małe działałyby podobnie do dotychczasowego modelu JDG, czyli z księgą przychodów i rozchodów i bez biurokracji korporacyjnej. Spółki duże działałyby według obecnych zasad, a jakich działają spółki z o.o. Wydzielić należy  za to indywidualną działalność gospodarczą i zrobić odrębną kategorię. Należałyby do niej osoby działające tak naprawdę na własny rachunek. Byłyby one nisko opodatkowane jednolitą daniną, bez żadnych oddzielnych ZUS-ów i tak dalej. Indywidualną Działalność Gospodarczą tworzyliby ludzie,  którzy rzeczywiście świadczą osobiście działalność. JDG wymyślono dla hydraulika,  czy dla elektryka, który pracuje sam na własny rachunek. Ewentualnie czasem potrzebuje pomocnika. Natomiast to się rozwinęło, przemieszało, czas zrobić porządek.


Tu są jednak opinie bardzo krytyczne. Po pierwsze – pada argument, że państwo i prawo nie powinno na nikim wymuszać formy działalności. Ma ktoś milionowe obroty i chce pracować na jednoosobowej działalności, jego sprawa. Tu zatrudniając dziesiątą osobę musiałby formę zmienić. Jest też inna kwestia. Lata temu Palikot i jego  komisja krytykowali fakt, że przedsiębiorcy płacą wysokie składki, a rolnicy niższe. Ale proponowali, żeby zlikwidować KRUS, by rolnicy płacili też składkę ZUS. Czyli więcej. A może należało zrobić na odwrót – przerzucić wszystkich do KRUS, by składka była mniejsza?

O, to akurat z całą pewnością. Z tym, że my w naszej propozycji postulujemy wspólną daninę, chcemy te koszty obniżyć. A  więc, żeby był  jeden podatek za wszystko: zdrowie, ZUS, itd. Na dziś, gdy go podliczymy, to on wynosi 45 proc. My proponujemy, żeby to było na początek około 30 proc. I żeby schodzić do 23 proc. IDG byłoby premiowane z powodu ryzyka i płaciłoby 60 proc. tej daniny.



Na jakim etapie jest ten projekt – dopiero pomysłu, czy już są jakieś rozmowy, realne perspektywy, że zostanie przeprowadzony?

To jest dopiero pomysł, ale są już wstępne wyliczenia dla budżetu państwa. Wynika z nich, że wpływy do państwowej kasy byłyby mniej więcej takie same, jak w tej chwili. Natomiast za jakieś dwa miesiące będą już szczegółowe wyliczenia. I my chcemy je przedstawić, nie ukrywam, że to jest też pewien celowy zamysł, w ogniu kampanii wyborczej. Bo wtedy politycy mogą być bardziej skłonni, żeby się temu przyjrzeć.


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka