Debata redakcyjna „Energia, bezpieczeństwo, przyszłość”
Debata redakcyjna „Energia, bezpieczeństwo, przyszłość”

Bezpieczeństwo SMR. Co warto wiedzieć?

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 7
Obecnie 438 aktywnych reaktorów jądrowych dostarcza prąd w 50 krajach świata, zaspokajając 10% globalnego zapotrzebowania na prąd – wynika z danych Światowego Stowarzyszenia Energii Atomowej. W budowie jest kolejnych 58 reaktorów „dużego atomu”, a jeszcze w tej dekadzie powstaną pierwsze małe reaktory – również w Polsce. Już 17 kwietnia Orlen Synthos Green Energy (OSGE) zdradzi pierwsze lokalizacje swoich pierwszych małych reaktorów jądrowych (SMR). Co wiemy o technologii SMR? Czy jest ona bezpieczna?

Małe reaktory jądrowe (SMR) mają zaspokajać zapotrzebowanie energetyczne dużych ośrodków przemysłowych, służyć do wytwarzania paliwa wodorowego i ogrzewać domy. Jednak czy mały atom jest bezpieczny? Temat zastosowań SMR i ich bezpieczeństwa był jednym z tematów dyskusji w czasie debaty redakcyjnej „Energia, bezpieczeństwo, przyszłość”, zorganizowanej przez Salon24.

Kiedy energetyka jądrowa w Polsce?

17 kwietnia poznamy lokalizację pierwszych małych reaktorów nuklearnych, które powstaną dzięki współpracy Orlenu z Synthosem. Nie będą to lokalizacje ostateczne, a jedynie takie, w których prowadzone będą dalsze badania sejsmologiczne, hydrologiczne i środowiskowe. Dopiero po spełnieniu wymagań prawnych spółka Orlen Synthos Green Energy (OSGE) wybuduje pierwsze SMR.


– Spółka Orlen Synthos Green Energy ma bardzo ambitne plany jeśli chodzi o realizację projektów energetycznych. Nie jeden, dwa czy trzy reaktory, ale całą flotę reaktorów jądrowych o mocy 300 MW, które powstaną do roku 2035 – mówił podczas debaty prezes OSGE, Dawid Jackiewicz.

Mniejsze wymagania SMR

Uczestnicy debaty zwrócili uwagę, że małe reaktory jądrowe mają mniejsze wymagania środowiskowe. Na przykład nie wymagają budowania w pobliżu akwenów wodnych. 

– Przez to, że SMR-y możemy lokalizować w różnych miejscach, nie musimy ich budować w jednej określonej lokalizacji, na przykład na Pomorzu, a potem liczyć się z koniecznością zainwestowania kilkudziesięciu miliardów złotych w wyprowadzenie mocy z północy na południe kraju. Możemy lokalizować elektrownie jądrowe w okolicach zakładów przemysłowych, w okolicach wyłączanych z użytkowania bloków energetycznych, (...) w pobliżu miast na potrzeby komunalne – zaznaczył Jackiewicz.

W jaki sposób mały atom zapewnia bezpieczeństwo?

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, wiceminister środowiska stwierdziła, że Polacy nadal boją się skutków Czarnobyla i dlatego w Polsce nadal widać opór społeczeństwa przed technologiami jądrowymi. Jednak prof. Krzysztof Kurek, dyrektor Narodowego Centrum Badań Jądrowych stwierdził, że bezpieczeństwo energetyki nie polega jedynie na zapobieganiu katastrofom podobnym do tej z Czarnobyla. Ekspert jądrowy zaznaczył, że duże elektrownie jądrowe muszą powstać w Polsce niezależnie od SMR, jednak małe reaktory już znacznie wpłyną na bezpieczeństwo energetyczne kraju, głównie przez decentralizację źródeł energii.

– W tej chwili sytuacja jest dosyć groźna, wystarczy wysadzić dwie linie przesyłowe, te główne, i będziemy mieli blackout w połowie Polski – mówił prof. Kurek. 


Co z odpadami radioaktywnymi?

Ekolodzy podnoszą dyskusję na temat radioaktywnych odpadów generowanych w elektrowniach jądrowych. Izotopy stosowane w reaktorach jądrowych pozostają radioaktywne nawet setki tysięcy lat po ich zużyciu. Na te argumenty odpowiedział profesor Kurek, dyrektor NCBJ, który w dość obrazowy sposób opowiedział o ilościach takich odpadów.


– Wszystkie odpady radioaktywne z 40 lat pracy szwedzkich elektrowni jądrowych, które zresztą są oparte na reaktorach drugiej generacji, a nasze elektrownie mają mieć generację 3.5, są w tej chwili składowane w dwóch basenach olimpijskich o głębokości 8 metrów – powiedział profesor Krzysztof Kurek, zaznaczając przy okazji, że w basenach zostało jeszcze miejsce.

Zdaniem eksperta, większość odpadów z elektrowni jądrowych da się przerobić na odpady krótkożyciowe. Polega to na dopalaniu zużytego paliwa za pomocą akceleratora, który wygeneruje dodatkową ilość energii. Tak przetworzone paliwo wymaga składowania około 700 lat, zamiast setek tysięcy jak w przypadku izotopów długożyciowych.

MM

Fot: Debata redakcyjna „Energia, bezpieczeństwo, przyszłość”

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka