Premier Czech musi się tłumaczyć z wysokich cen żywności, fot. Canva, KPRM
Premier Czech musi się tłumaczyć z wysokich cen żywności, fot. Canva, KPRM

Drożyzna w Czechach. Doradca czeskiego premiera poleca zakupy w Polsce

Redakcja Redakcja Inflacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 55
Po ubiegłorocznym wzroście cen paliw i energii koalicyjny rząd Petra Fiali (ODS) nie może sobie poradzić z wysokimi cenami żywności. - Jedź na zakupy do Polski, jeśli martwisz się wysokimi cenami żywności - radził w weekend Stepan Krecek, doradca premiera Petra Fiali. Czeski szef rządu zareagował na Twitterze.

Wysokie ceny żywności w Czechach

Pisze też o tym na swoim blogu Zbigniew Kuźmiuk. Dwóch czeskich dziennikarzy z „Seznam Zpravy”, dokonało porównania cen 27 produktów zakupionych w sklepach tej samej sieci (w tym przypadku Lidla) w pięciu krajach: Polsce, Czechach, Słowacji, Niemczech i Austrii.

Okazało się, że taki pakiet 27 produktów był najdroższy na Słowacji, po przeliczeniu na złote kosztował 303,38 zł, później w Czechach, gdzie kosztował 282,15 zł, następnie w Niemczech, gdzie kosztował 263,34 zł, później w Austrii, gdzie kosztował 263,30 zł, natomiast najtańszy był w Polsce, gdzie kosztował tylko 220,47 zł.

Kuźmiuk pisze, że Czesi organizują nawet wyjazdy autokarowe do Polski na zakupy i reklamują te wycieczki w mediach, podkreślając że nawet po poniesieniu kosztu opłaty za taki wyjazd, oszczędności na zakupach są znacznie wyższe.


Doradca premiera Czech poleca zakupy w Polsce

Zakupy w Polsce polecał również doradca czeskiego prezydenta Petra Fiali. Zdaniem Krecka ludzie w Czechach przeżywają najdroższą Wielkanoc w historii.

- Doradzam ludziom, by robili zakupy w Polsce, jeśli to się opłaca. Patrzę na to z punktu widzenia ludzi. Prawdą jest, że faktycznie jest to bardziej opłacalne - powiedział w telewizji CNN Prima News Stepan Krecek. Sam przyznał, że mieszkając w Libercu, jeździł na zakupy i do Niemiec, i do Polski.

Jak zaznaczył, nie jest to rozwiązanie dla wszystkich Czechów. Najczęściej tylko dla tych, którzy mieszkają blisko granicy. - Ale już mieszkańcom Pragi opłaca się jeździć do Polski na większe zakupy - zauważył.

Jego słowa zaskoczyły Josefa Stredulę, szefa Czesko-Morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych. - To niespotykane, by doradca premiera radził, by obywatele jeździli na zakupy gdzie indziej. To jest nie do przyjęcia, musimy znaleźć inną drogę społecznego konsensusu - oburzał się w programie.

Nie podoba mu się to, że Czesi jeżdżą na zakupy do Polski, Niemiec czy Austrii, gdzie żywność jest tańsza niż w Czechach. - To tylko kwestia wybrania najczęściej kupowanych artykułów spożywczych dla ludności - powiedział Stredula.

Krecek zauważył, że w Polsce rząd zniósł VAT na produkty żywnościowe. - Chciałbym powiedzieć, że powinniśmy obniżyć lub znieść VAT na żywność, ale niestety jesteśmy w tej chwili w takiej sytuacji, że budżet państwa jest tak napięty, że jeśli zaniżymy inne dochody budżetu państwa, to dojdziemy do sytuacji, w której państwo zacznie się załamywać finansowo - stwierdził doradca premiera Fiali i główny ekonomista BH Securities.

Stredula uważa, że rząd powinien działać przeciwko rosnącym cenom żywności zgodnie z ustawą o cenach. Powiedział, że ustawa daje rządowi narzędzia do regulowania cen, a 11 procent cen w kraju jest już określanych przez prawo i nie spowodowało to żadnej porażki rynkowej.

Premier Czech reaguje na ceny żywności

Premier Czech Petr Fiala w poniedziałkowym wystąpieniu w mediach społecznościowych napisał o planach rządu na walkę z drożyzną.

"Zarządzaliśmy cenami paliw, zarządzaliśmy cenami energii i w ten sam sposób będziemy zarządzać cenami żywności. Tak, znowu słyszę: interweniować, zacząć ustalać ceny, pozbyć się VAT-u na żywność i tak dalej, i tak dalej. Jedynym skutkiem byłoby ponowne wystąpienie niedoborów. W żaden sposób byśmy sobie nie pomogli - powiedział premier. Rynek w Czechach jest naznaczony przez dużych graczy. Rząd apeluje o formę nacisku i kontroli.



Powiedział, że rolnictwo i rynek żywności w kraju różnią się od np. krajów sąsiednich. Według niego, rynek krajowy jest naznaczony dużymi graczami, którzy mają niekiedy pozycję monopolistyczną. To, co się teraz dzieje, i znowu jest to forma nacisku i kontroli wybrana przez rząd, to tak naprawdę ożywienie środowiska rynkowego, gdzie poszczególni gracze już konkurują ze sobą i obwiniają się nawzajem o to, kto tak naprawdę odpowiada za ceny żywności. Myślę, że to jest właściwy moment, żeby ceny żywności zaczęły spadać - dodał Fiala.

Minister rolnictwa Zdenek Nekula już pod koniec stycznia wysłał list do sieci supermarketów z prośbą o wyjaśnienie wysokich podwyżek cen cukru i jaj. W lutym złożył skargę do Urzędu Ochrony Konkurencji  w sprawie znacznego wzrostu cen cukru w sklepach, a w marcu zwrócił się do tego samego urzędu w sprawie jaj.

Na początku kwietnia Nekula powiedział, że po naciskach władz państwowych, mediów i konsumentów jajka i cukier zaczęły już tanieć. Minister chce też naciskać na tańsze jabłka i ziemniaki, gdzie marża handlowa sięga nawet 200 procent. Powiedział, że międzyresortowa grupa zajmująca się wysokimi cenami żywności spotka się ponownie prawdopodobnie w tym tygodniu.

ja

(Zdjęcie: Premier Czech musi się tłumaczyć z wysokich cen żywności, fot. Canva, KPRM)

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka