Jeśłi Donald Tusk  i Koalicja Obywatelska faktycznie zmarginalizują resztę opozycji, mogą na tym najbardziej stracić Fot. PAP/Tomasz Golla
Jeśłi Donald Tusk i Koalicja Obywatelska faktycznie zmarginalizują resztę opozycji, mogą na tym najbardziej stracić Fot. PAP/Tomasz Golla

"Część opozycji usilnie piłuje gałąź, na której siedzi". Ekspert o sondażach

Redakcja Redakcja Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 57
Spora część opozycji opowiadająca się za jedną listą, skupia się na dołowaniu potencjalnych koalicjantów z mniejszych ugrupowań opozycyjnych. Tymczasem Koalicja Obywatelska najbardziej może stracić na sytuacji, w której mniejsze ugrupowania opozycyjne zejdą pod próg. Bo być może one tego nie przeżyją, ale dla KO poza satysfakcją może pozostać rola głównej siły opozycyjnej. W Szwecji socjaldemokraci oddali władzę nie dlatego, że poszło im źle w wyborach, ale dlatego, że z kretesem przegrali ich koalicjanci – mówi Salonowi 24 prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Marsz opozycji 4 czerwca był niewątpliwym sukcesem. Jednak z sondaży wynika, że powody do zadowolenia ma jedynie Koalicja Obywatelska. Pozostałe partie opozycyjne wyraźnie tracą. A strata PiS nie jest jakoś katastrofalna. Czy może się okazać, że paradoksalnie opozycja osiągając sukces, nie zdobędzie większości wystarczającej do odsunięcia PiS-u od władzy?

Prof. Jarosław Flis: 
"PiSowskie" media faktycznie przedstawiają taki scenariusz. Ale jest to raczej jednak przesada. Na ten moment polityczna opozycja ma już na tyle dobrą sytuację, że z jej punktu widzenia żaden kataklizm nie powinien nastąpić. Chociaż oczywiście po jej stronie cały czas są tacy, do których zastosowanie ma cytat z Wojciecha Młynarskiego: „Przez wiosny, lata, zimy, Pojedyńczo i zbiorowo, Metodycznie i planowo, Piłujemy gałąź, na której siedzimy!”.


Na czym polega to „piłowanie gałęzi” po stronie opozycji?

Na tym, że zamiast na konsumowaniu sukcesu marszu, budowie programu, spora część opozycji opowiadająca się za jedną listą, skupia się na dołowaniu potencjalnych koalicjantów z mniejszych ugrupowań opozycyjnych. Bo praktycznie do tego to się sprowadza. Nie dziwi, że sprawę chce podkręcać PiS i jego medialne zaplecze, bo to ich ostatnia szansa. Ale dla faktu, że wchodzi w to część napalonych na jedną listę zwolenników opozycji, nie ma wytłumaczenia.


Kalkulacja jest oczywista. Znaczący spadek poparcia dla mniejszych podmiotów opozycyjnych, ich zejście poniżej progu, to prezent dla PiS. Ostatnio w Szwecji socjaldemokraci oddali władzę nie dlatego, że poszło im źle w wyborach. Przeciwnie, poszło im bardzo dobrze. Ale z kretesem przegrali ich koalicjanci. I trzeba było pożegnać się z rządami. W tym kontekście osłabianie mniejszych podmiotów jest bardzo ryzykowne.

No tak, ale być może taktyka skierowana jest na to, by te głosy przejęła Koalicja Obywatelska?

Patrząc realnie oczywiście jest spora wyborców, zarówno Lewicy, jak i Trzeciej Drogi, czyli koalicji PSL-u i Szymona Hołowni, którzy chcą odsunięcia PiS-u od władzy za wszelką cenę. I oni bez problemu przerzucą swoje głosy na PO. Problem polega na tym, że ci wyborcy nie przesądzają o wyniku wyborów. Natomiast decydują o proporcjach sił pomiędzy mniejszymi partiami a dużymi. Ale też, w elektoratach swoich partii nie są w większości. Ich przejście do KO sprawi, że największa formacja opozycyjna nie zdobędzie poparcia dającego większość, ale potencjalni koalicjanci stracą poparcie na tyle, że będzie ono gdzieś w okolicach progu wyborczego.

Zmartwieniem KO jest też wciąż za duże poparcie partii rządzącej i wzrost Konfederacji?

Notowania PiS nie poszły jakoś w dół, ale nikt nie spodziewał się, że to nastąpi. Konfederacja w stosunku do poprzednich wyborów zyskała kilka pkt. proc. Pytanie, czy to się utrzyma? Koalicja Obywatelska najbardziej może jednak stracić na sytuacji, w której mniejsze ugrupowania opozycyjne zejdą pod próg. Bo być może one tego nie przeżyją, ale dla KO poza satysfakcją może pozostać rola największej, czy jedynej siły opozycyjnej.

A może w warunkach polaryzacji po prostu KO liczy na samodzielną władzę i wyprzedzenie PiS?

KO raczej nie uzyska 43 proc. poparcia, pozwalającego samodzielnie rządzić. Jeśli ktoś goni za takim wynikiem, to może trafić na manowce. Choć oczywiście uważam, że ewentualne zejście mniejszych partii opozycyjnych pod próg byłoby dla KO fatalne, to nie musi nastąpić. Staram się to powtarzać od roku i mówiłem już chyba też u Państwa, że jak spojrzymy na ostatnie wybory parlamentarne w Polsce , to w trzech ostatnich elekcjach nad progiem znajdowało się zawsze pięć ugrupowań.



Również w wyborach prezydenckich Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski zgarnęli  poniżej 75 proc. głosów. Prawie 30 proc. wyborców poszło zagłosować na innych kandydatów, pomimo tego, że było wiadomo, że będzie długa tura i że liczyć się będą tylko dwaj kandydaci. Głosowanie na Szymona Hołownię, Krzysztofa Bosaka, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Roberta Biedronia, to było głosowanie czysto ekspresyjne. Wyborcy nie mieli w tym żadnego interesu. A jednak zdecydowali się poprzeć tych kandydatów.

Jednak marsz pokazał wyraźny wzrost Koalicji Obywatelskiej kosztem małych ugrupowań?

Do tego bym podchodził ze spokojem. To znaczy owszem, ci wyborcy, których Platforma wcześniej do siebie zraziła i gdzieś szukali sobie jakiejś alternatywy, w postaci np. Trzeciej Drogi, teraz wrócili. Ale nie wiemy, czy powrót ten będzie stały, czy chwilowy. Mimo wszystko uważam jednak, że te mniejsze ugrupowania opozycyjne przekroczą próg.


Być może nie będą mieć po 14, czy 12 proc. poparcia, ale w Sejmie powinny się znaleźć. Pomimo, że KO usilnie piłuje gałąź, na której siedzi.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka