Chciała kupić okazyjnie wózek dla dziecka. Nie tego się spodziewała

Redakcja Redakcja Cyberbezpieczeństwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Serwis Niebezpiecznik.pl udostępnił na swoim profilu facebookowym zrzut rozmowy na Messengerze. Wynika z niej, że kobieta chciała kupić wózek dla dziecka. Kiedy dodała, że chodzi o dziecko niepełnosprawne, sprzedający zareagował w zaskakujący sposób.

Chciała kupić wózek dla dziecka, odpowiedź ją rozbroiła

- A do ilu kg jest ten wózek? Chodzi o spacerówkę i gondolę - pyta kobieta na Messengerze. - Jestem zainteresowana wysyłką. Szukam dla dziecka z niepełnosprawnością ruchową, dlatego pytam o wagę, bo wolałabym, żeby jak najdłużej było w jednym wózku - dodała.

Wtedy mężczyzna odpowiedział. - Jestem oszustem. Radzę ci, nie szukaj okazji na fb, olx i innych. Ewentualnie zawsze z odbiorem osobistym.

Kobieta nie wytrzymała: - Hahaha. Dziękuję za szczerość.


Internauci żywo zareagowali na zrzut ekranu tej rozmowy. "Przywraca mi to wiarę w dobrych oszustów". "Robin Hood naszych czasów", "Przynajmniej ma jakieś zasady" - komentują.

"Oszust zdał sobie sprawę, że posiadanie dziecka z niepełnosprawnością to dość mocne obciążenie w życiu, gdzie tam jeszcze okradać takiego człowieka" - to jeden z komentarzy.

Ta historia to jednak wyjątek. Na co dzień oszustów z "sumieniem" trudno spotkać. Oszustwa na OLX, Facebook Marketplace, Allegro czy innych portalach aukcyjnych to prawdziwa plaga. Oszuści wyłudzają pieniądze, dane odnośnie kart płatniczych oraz dane do logowania do bankowości elektronicznej, co w konsekwencji prowadzi do utraty środków z rachunku bankowego.


Jak działają oszuści internetowi?

Wystawiasz coś np. na OLX. Znajduje się kupiec. Odzywa się najczęściej za pośrednictwem aplikacji WhatssApp albo Messenger. Twierdzi, że kupił przedmiot i za niego zapłacił, a pieniądze możesz odebrać po wejściu w link. Następnie oszust wysyła ci linka. Klikasz i trafiasz na stronę łudząco podobną do strony OLX. Na stronie jest formularz z prośbą o podanie danych twojej karty i stan twojego konta. Wypełniasz formularz.

Przychodzi do Ciebie SMS z banku, z kodem do autoryzacji. Ty nie czytasz go uważnie i wpisujesz kod do formularza. W SMS-ie jest jasno napisane, że autoryzujesz dodanie twojej karty do Google Pay lub Apple Pay. Wtedy oszust Cię okrada. Płaci twoją kartą za pomocą aplikacji płatniczej lub wypłaca nią gotówkę w bankomacie i czyści ci konto.

Jest też opcja, z jaką miała do czynienia pani chcąca kupić wózek, czyli oszust jest sprzedającym. Wtedy nalega na szybką wpłatę z góry, ale stosuje dużo wymówek, jeśli chodzi o odbiór osobisty danej rzeczy. A to jest zapracowany, a to musiał wyjechać, nie chce opcji Przesyłki OLX ani przesyłki za pobraniem. Chętnie przenosi dyskusję o danej rzeczy na komunikatory zewnętrzne (Messenger, WhatsApp). Zachęca do bezpośrednich transakcji, a nie przez dany portal. Bywa nawet, że próbuje się uwiarygodnić... wysyłając ci skany sfałszowanych dokumentów. Twierdzi przy tym, że nie jest oszustem, przecież mamy wszystkie jego dane i policja na pewno w razie czego bez problemu go znajdzie, “dla takiej kwoty nie robiłby sobie kłopotów, bo jak kraść to miliony, a nie kilkaset złotych” itp. Oczywiście ty mu robisz przelew, ale on ci tej rzeczy nie wysyła i zrywa kontakt.

Co robić, gdy zostaniesz oszukany?

Gdy się zorientujesz, że to jednak był oszust, niezwłocznie skontaktuj się ze swoim bankiem przez infolinię albo osobiście, aby zastrzec swoją kartę bankomatową. Karta przestanie działać również w Google Pay i Apple Pay. Oczywiście o każdej próbie oszustwa poinformuj policję.

Nawet jeśli oszuści wyczyszczą ci konto, to jeszcze nie wszystko stracone. Przekonała się o tym mieszkanka Wielkopolski. W wyniku manipulacji ze strony oszusta, podszywającego się pod potencjalnego nabywcę, kliknęła w fałszywy link, próbując sprawdzić cenę sprzedawanego przedmiotu. Złodziej przejął wówczas dane logowania do bankowości elektronicznej klientki i wykorzystał je do wyprowadzenia zgromadzonych na jej rachunku oszczędności. Łącznie 33.691 złotych.

Kobieta pozwała bank, który odmawiał przyjęcia odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Sąd uznał, że jej zachowaniu nie można przypisać cech rażącego niedbalstwa, co podnosił bank. Wyrok sądu w Kaliszu uprawomocnił się w czerwcu br., a klientka odzyskała już swoje pieniądze.

ja

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie