Jacek Ozdoba dzień wcześniej zakłócił konferencję PO, dzień później sam wystapił na konferencji w Warszawie. Fot. PAP/Mateusz Marek
Jacek Ozdoba dzień wcześniej zakłócił konferencję PO, dzień później sam wystapił na konferencji w Warszawie. Fot. PAP/Mateusz Marek

"Zachowanie Kowalskiego i Ozdoby sprzeczne z interesem PiS" [WYWIAD]

Redakcja Redakcja Suwerenna Polska Obserwuj temat Obserwuj notkę 23
Przerywanie konferencji opozycji to nie jest strategia formacji rządzącej. Są to raczej zaplanowane, ale samodzielne działania konkretnych polityków, którzy w moim przekonaniu w ten sposób próbują zawalczyć o swoje miejsca na liście wyborczej. Przed Jackiem Ozdobą podobnie zachowywał się Janusz Kowalski. Ci politycy chcą się przebić, pokazać taką radykalną, antyplatformerską twarz. Ich działanie stoi w ewidentnej sprzeczności z interesem Zjednoczonej Prawicy jako całości – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.

W Wołominie, pod Warszawą, jest ogromny problem ze składowiskiem toksycznych odpadów. Przy okazji stał się on okazją do ostrej jatki politycznej partii rządzącej i głównej siły opozycyjnej. Koalicja Obywatelska zarzuca, że odpowiedzialny jest rząd, a strona rządząca mówi, że wszystko przez decyzje polityków KO sprzed lat. Konferencję prasową polityków Koalicji Obywatelskiej zakłócił wiceminister Ochrony Środowiska, Jacek Ozdoba. Sami zwolennicy PiS-u są w ocenie tych zachowań podzieleni – jednym się to podoba, inni twierdzą, że powinien zwołać własną konferencję i na niej punktować przeciwników. Czy taka konfrontacyjna strategia pomaga, czy szkodzi Zjednoczonej Prawicy?

Dr Andrzej Anusz: Moim zdaniem to działania bardzo ryzykowne z punktu widzenia i Zjednoczonej Prawicy, i PiS-u. Ale też nie uważam, że jest to strategia formacji rządzącej. Są to raczej zaplanowane, ale samodzielne działania konkretnych polityków, którzy w moim przekonaniu w ten sposób próbują zawalczyć swoje miejsca na liście Zjednoczonej Prawicy.


Przed Jackiem Ozdobą podobnie zachowywał się Janusz Kowalski. Ci politycy chcą się przebić, pokazać taką radykalną, antyplatformerską twarz. Ich działanie stoi w ewidentnej sprzeczności z interesem Zjednoczonej Prawicy jako całości.  

Tylko co ci politycy chcą osiągnąć, prezentując nawet najbardziej antyplatformerską twarz?

Chodzi o zwrócenie na siebie uwagi, niejako wymuszenie na Jarosławie Kaczyńskim dania im dobrego miejsca na liście wyborczej w wyborach do Sejmu. Politycy ci liczą na to, że prezes to miejsce im da. Uważam, że oni po prostu nie czują się specjalnie pewnie. Być może obawiają się, że szykowane są dla nich jakieś mało atrakcyjne miejsca.


Ale czy efekt nie będzie odwrotny i Jarosław Kaczyński w ogóle nie skreśli tych polityków?

Bez wątpienia politycy ci podjęli ogromne ryzyko. Ja bym nie wykluczał, że np. pan Janusz Kowalski ostatecznie na liście Zjednoczonej Prawicy się nie znajdzie.

Obaj wspomniani politycy reprezentują Suwerenną Polską Zbigniewa Ziobry. Czy dziś obecność tej formacji jest wzmocnieniem, czy przeciwnie – obciążeniem dla Zjednoczonej Prawicy?

Patrząc w kategoriach czysto politycznych uważam, że w tej chwili Zbigniew Ziobro przyjął strategię kameleona. Proszę zwrócić uwagę, że tak, jak przez dłuższy czas często odcinał się, odróżniał od partii rządzącej, ostatnio tych różnicy już nie podkreśla. On po prostu chce wraz z najbliższą sobie grupą działaczy znaleźć się na listach Zjednoczonej Prawicy do Sejmu.

Jakiś czas temu mówiło się o samodzielnym starcie Solidarnej (od niedawna Suwerennej) Polski, ewentualnie porozumieniu z Konfederacją. Więc jakieś atuty w negocjacjach z Jarosławem Kaczyńskim Zbigniewowi Ziobrze chyba pozostały?

Moim zdaniem jego możliwość manewru w tej chwili jest bardzo ograniczona. Owszem, jeszcze niedawno było inaczej. Start samodzielny nie był realny. Ale miał szansę na ewentualne odejście do Konfederacji. W tej chwili to jest już nieaktualne. Konfederacja ma swoje 5 minut.


Więc paradoksalnie siła tego ugrupowania jest olbrzymim problemem dla ministra sprawiedliwości. Bo gdyby Konfederacja była słaba, być może jej liderzy próbowaliby dogadać się z przedstawicielami Suwerennej Polski. Taki sojusz by im się opłacał. Tak są na tyle silni, że ziobrystów nie potrzebują. W związku z tym myślę, że Jarosław Kaczyński w tym momencie dysponuje kompletem argumentów jeśli chodzi o ułożenie listy i relacji ze środowiskiem Suwerennej Polski.

PiS najpewniej narzuci jakieś porozumienie Suwerennej Polsce, gorączka związana z tworzeniem list także po stronie opozycyjnej. Trwają negocjacje nad utworzeniem Paktu Senackiego, do Sejmu najpewniej pójdą trzy listy opozycji na lewo od PiS. Do tego idzie w górę poparcie dla Konfederacji. Sondaże wskazują, że bez tego ugrupowania nikt nie ma większości. Czy po wyborach koalicja taka powstanie, czy też będzie rząd mniejszościowy i dogrywka w wyborach prezydenckich?  

Wiele wskazuje na to, że jesteśmy blisko scenariusza, który w tej chwili ma miejsce w Hiszpanii. To znaczy, z jednej strony Partia Ludowa, razem z Prawicą, z Voxem. Brakuje im sześciu mandatów, żeby stworzyć koalicję. Obecny układ lewicowy będzie próbował tworzyć kontrkoalicję i utrzymać władzę.


I już się mówi o tym, że być może w grudniu konieczne będą w Hiszpanii przedterminowe wybory. I moim zdaniem możemy w Polsce mieć bardzo podobny scenariusz. A więc rząd bez większości. Choć więcej narzędzi, żeby po wyborach taki gabinet stworzyć ma Prawo i Sprawiedliwość, bo ma prezydenta. I znów momentem decydującym o układzie sił okazać się mogą wybory prezydenckie w 2025 roku.

Źródło zdjęcia: Jacek Ozdoba dzień wcześniej zakłócił konferencję PO, dzień później sam wystapił na konferencji w Warszawie. Fot. PAP/Mateusz Marek

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka