Mariusz Błaszczak i Tomasz Siemoniak. Fot. PAP/Łukasz Gągulski, PAP/Leszek Szymański
Mariusz Błaszczak i Tomasz Siemoniak. Fot. PAP/Łukasz Gągulski, PAP/Leszek Szymański

Burza po słowach Siemoniaka o armii. Były i obecny szef MON pokłócili się w internecie

Redakcja Redakcja Wojsko Obserwuj temat Obserwuj notkę 210
Nie milkną echa po słowach Tomasz Siemoniaka, który stwierdził, że "optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia". Do słów odniósł się m.in. szef MON Mariusz Błaszczak, poseł PiS Radosław Fogiel, czy szef BBN Jacek Siewiera. W obronie posła KO stanął z kolei były szef prezydenckiego BBN Stanisław Koziej.

Siemoniak mówi o liczebności armii 

Według planów MON armia ma się składać z 200 tys. żołnierzy zawodowych, 50 tys. żołnierzy WOT oraz 50 tys. z dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. W marcu 2022, kiedy procedowano ustawę o ochronie ojczyzny, Tomasz Siemoniak mówił: "Nie ma żadnych wątpliwości, że Koalicja Obywatelska jest za zwiększeniem finansowania obrony narodowej, zwiększeniem liczebności Wojska Polskiego i popiera rozwiązania ustawy o obronie ojczyzny".

Jednak w piątek w RMF FM były minister obrony pytany, czy koalicyjny rząd, który może powstać, będzie dążył do utworzenia armii liczącej 300 tysięcy żołnierzy, odparł, że "nie ma potencjału demograficznego na taką armię”. – Wielokrotnie mówiłem publicznie, że optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa, 30-40 tys. żołnierzy obrony terytorialnej, 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy. To da Polsce właściwe siły do obrony państwa – powiedział Siemoniak.

"PO zawsze zasłaniała się kryzysem" 

Do słów Siemoniaka w piątek odniósł się m.in. szef MON Mariusz Błaszczak pisząc na platformie X, że wojsko Polskie w tej chwili liczy 187 tys. żołnierzy, a słowa polityka PO mają oznaczać "zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP, likwidację jednostek i zmniejszenie bezpieczeństwa Polski". W kolejnym wpisie zasugerował, że "PO rozpoczyna realizację programu "Piniendzy nie ma i nie będzie". 

"Rząd PiS zawsze jest w stanie znaleźć pieniądze na wojsko, programy socjalne, infrastrukturę czy zdrowie nawet pomimo pandemii i wojny na Ukrainie. PO zawsze zasłaniała się kryzysem albo złą koniunkturą. Teraz wymyślają dziurę budżetową w projekcie budżetu, do którego mieli wgląd od kilku miesięcy. To nie dziura budżetowa, tylko dziura w ich kompetencjach do rządzenia" – podkreślił Błaszczak. 

"Błaszczak, nie kłam. Mówiłem, tak samo jak przed wyborami, o 150 tys. żołnierzy zawodowych, 30 tys. żołnierzy obrony terytorialnej i 20-30 tys. żołnierzy dobrowolnej służby zasadniczej oraz kilkusettysięcznej rezerwie. W żadnym wypadku nie oznacza to zwolnień. Odejdź już człowieku, wojsko i obywatele mają dość tej propagandy i kłamstw!" - odpisał Siemoniak szefowi MON na platformie X.

PiS: Rosja z całą pewnością z zadowoleniem przyjmuje takie działania

Rzecznik PiS Rafał Bochenek powiedział, że jest to "kuriozalna zapowiedź w obliczu niespokojnych czasów, w jakich żyjemy, uderzająca w nasze fundamenty bezpieczeństwa i ponowny zwrot w polityce wojskowej". "Rosja z całą pewnością z zadowoleniem przyjmuje takie działania - ocenił. - Wojna na Ukrainie, podejrzane działania Białorusi, wojna w Izraelu, a politycy opozycji zapowiadają rewizję kontraktów zbrojeniowych, czy zmniejszenie armii, która już teraz liczy ponad 180 tys. żołnierzy - dodał.

Zdaniem rzecznika PiS, takie działanie jest "wielkim zagrożeniem" dla Polski, przed którym jego ugrupowanie przestrzegało mówiąc o polityce "likwidacji jednostek wojskowych w latach 2007-2015, niszczeniu polskiego przemysłu zbrojeniowego, a de facto potencjału polskiej armii".

Do skrótu słów Tomasza Siemoniaka odniósł się też poseł PiS Radosław Fogiel. "To chyba kpiny. Silne i liczne wojsko to dzisiaj konieczność. Zwiększyliśmy liczebność armii z ok. 95 tys. do ok. 170 tys. A teraz nagle "nie da się"? Oni są uczuleni na wszystko, co wzmacnia polskie bezpieczeństwo...” – napisał Fogiel na platformie X.

Wielu internautów przypominało także, że w dniu kiedy prezydent USA Joe Biden ostrzega przed kolejnymi planami Putina, w tym możliwą agresją na Polskę, jeden z wiodących polityków partii, która prawdopodobnie obejmie rządy, mówi o zwijaniu armii. Przecież to woda na młyn dla rosyjskiej propagandy.

Były szef BBN broni Siemoniaka, obecny daje dobrą radę 

Wypowiedź Tomasz Siemoniaka poparł "w 100 proc." były szef prezydenckiego BBN Stanisław Koziej. "Tomek - odsłuchałem: 100% zgody we wszystkich punktach" – napisał Koziej. 

Obecny szef BBN Jacek Siewiera opublikował z kolej obszerny wpis, w którym przestrzegał przed tym, co mówić w mediach, by zbyt dużo informacji nie wyciekło do Rosji. "Z dwóch dominujących ostatnio poglądów dotyczących liczebności armii do wiadomości Kremla powinny trafić zasadniczo trzy fakty: 1. W obu wypadkach celem jest by liczebność armii radykalnie rosła w najbliższych latach. 2. Społeczeństwo PL powszechnie popiera wydatkowanie środków na rekrutację i szkolenie armii. 3. Główne różnice dotyczą tego czy ewentualnego agresora zabijać będą setki tysięcy żołnierzy zawodowych (tj. o wyższym poziomie profesjonalizacji) czy rezerwy (tj. o wyższym poziomie obywatelskiego zaangażowania i zaciekłości)" – napisał. 

"Tyle wiedzy Rosjanom wystarczy. Resztę proponuję doprecyzować w gabinetach" – podkreślił Siewiera. 

Michał Kobosko z Polski 20250 dopytywany z kolei o słowa Siemoniaka w RMF FM, powiedział, że nie będzie wchodził w licytacje dotyczącą liczby żołnierzy. – Dzisiaj to nie liczba żołnierzy decyduje w pierwszej kolejności o tym, czy armia jest w stanie obronić nasze granice i nasze terytorium, to kwestia sprawności, nowoczesności zawodowej armii, którą my musimy w Polsce mieć, a w tej chwili jeszcze nie mamy – podkreślił Kobosko.

MP

Mariusz Błaszczak i Tomasz Siemoniak. Fot. PAP/Łukasz Gągulski, PAP/Leszek Szymański

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo