Pixabay.com
Pixabay.com

Polacy pokochali używane przedmioty. Ale tylko z internetu

Redakcja Redakcja Handel Obserwuj temat Obserwuj notkę 6
Rynek re-commerce, czyli handlu wcześniej posiadanymi i używanymi rzeczami, rośnie w Polsce cztery razy szybciej od tradycyjnego handlu detalicznego. Paradoksalnie nie zyskują na tym sklepy stacjonarne.

Handel używanymi rzeczami rośnie. Jednak tylko w Internecie

W ciągu ostatnich 5 lat rynek re-commerce rósł na całym świecie średnio o 10 proc. rocznie, osiągając wartość ponad 174 mld USD w 2022 r. Temu trendowi towarzyszy zamykanie stacjonarnych sklepów z odzieżą używaną na świecie i w Polsce. W naszym kraju ich liczba w ostatnich 15 latach spadła prawie o połowę. W 2022 roku zawieszeniu lub zamknięciu uległo działanie kolejnych 600 sklepów tego typu. Od 2008 roku z mapy Polski zniknęło już blisko 10 tys. lumpeksów, a obecnie w naszych miastach mamy już tylko ok. 14 tys. tych sklepów. Inaczej mówiąc, sprzedaż rzeczy „z drugiej ręki” przenosi się do internetu.

W Polsce w I połowie 2023 r. wśród 111 mln opublikowanych ogłoszeń na platformie OLX aż 68 proc. dotyczyło rzeczy używanych. Wśród kategorii z największym udziałem ogłoszeń rzeczy używanych znalazły się: muzyka i edukacja (81 proc.), elektronika (79 proc.) oraz sport i hobby (79 proc.). Za 59 proc. re-commerce odpowiada sprzedaż w internecie, jednak wyłącznie offline zakupy robi jedynie 9 proc. Polaków (pozostali kupowali offline i online). Najpopularniejszymi serwisami wśród kupujących okazały się Vinted (76 proc. wskazań) oraz OLX (58 proc. wskazań). Średnio miesięcznie Polacy wydają na produkty używane raczej niewielkie kwoty. Dane wskazują, że 44 proc. respondentów wydaje od 5 PLN do 50 PLN, a 37 proc. od 50 PLN do 100 PLN. Z kolei raport Euromonitor International cytowany przez „Rzeczpospolitą” podsumowuje także, że obroty internetowych sprzedawców towarów używanych przekroczyły w ubiegłym roku 8 mld złotych wobec 5,2 mld w 2019.


Polacy handlują używanymi rzeczami. Głównie w sieci

Według raportu Recommerce przygotowanego przez Cyrek Digital, 59% Polaków handluje rzeczami z drugiej ręki tylko w internecie. Co ciekawe, okazuje się, że częściej kupujemy rzeczy z drugiej ręki, niż sami sprzedajemy swoje używane. Zdarza się, że zakupy robimy raz lub kilka razy w miesiącu, a sprzedajemy najczęściej kilka razy w roku.

Boom na re-commerce ma przyczyny zarówno ekonomiczne, jak i kulturowe. Pandemia COVID, wojna w Ukrainie czy inflacja spowodowały, że konsumenci zaczęli poszukiwać tańszych produktów. Ponadto, rośnie świadomość ekologiczna związana z emisją CO₂ przez branżę odzieżową, która przyczynia się do większej ilości emisji niż sektor lotniczy i morski łącznie. Z tego powodu wiele osób decyduje się na zakup ubrań wyłącznie z drugiego obiegu. Kolejnym czynnikiem jest zmiana pokoleniowa. Pokolenia Z oraz Milenialsów postrzegają re-commerce jako element zrównoważonej konsumpcji oraz metodę na oszczędzanie pieniędzy. Badania LESS dla Polski pokazują, że w 2022 r. 84 proc. osób poniżej 25. roku życia kupowało rzeczy używane, a w grupie powyżej 35. roku życia już tylko 69 proc.

Re-commerce czeka świetlana przyszłość

Przyszłość branży re-commerce maluje się w jasnych barwach, a na jej kształt najbardziej wpłynie rozwój technologiczny oraz kwestie regulacyjne. Z jednej strony, wdrażane właśnie przepisy wynikające z dyrektywy DAC7 mogą doprowadzić do spadku zainteresowania re-commerce ze względu na nałożone roczne limity, powyżej których sprzedający będą traktowani jako przedsiębiorcy. Z drugiej strony, rozwój algorytmów głębokiego uczenia może przyczynić się do dokładniejszego określenia potrzeb konsumentów na podstawie analizy historii zakupów czy do automatyzacji identyfikacji prawdziwości produktów. Ponadto, postępująca świadomość ekologiczna konsumentów przyczyni się do rosnącego zainteresowania przedmiotami oferowanymi „z drugiej ręki”.

Tomasz Wypych

Fot. Handel używanymi przedmiotami. Fot. Pixabay.com

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka