fot. Twitter
fot. Twitter

Imigranci płacą krocie za przedostanie się z Meksyku do USA. Sytuacja jest napięta

Redakcja Redakcja USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 31
Meksykańskie władze wyraziły w sobotę zaniepokojone napływającą do tego kraju, mimo wzmocnionych ostatnio kontroli, wysoką liczbą zagranicznych migrantów bez ważnych wiz, korzystających z usług biur podróży, które nie posiadają odpowiednich uprawnień wizowych. Sytuacja na granicy Meksyku z USA jest wyjątkowo napięta.

Nawet 40 tys. dolarów za bezpieczne przejście do USA

Niektóre, jak podała hiszpańska agencja EFE, niekiedy za opłatą nawet czterdziestu tysięcy dolarów, obiecują fałszywe usługi, takie jak bezpieczna podróż bez przeszkód przez Meksyk do USA i przekroczenie - bez wiz i bez obawy deportacji - granicy Stanów Zjednoczonych w Tijuanie.

Z ich ofert, przed którymi ostrzegł dyrektor meksykańskiego Krajowego Instytutu Migracji David Perez Tejada, korzysta przeciętnie 300 cudzoziemców dziennie, a osiem tysięcy miesięcznie. Poinformował on, że w ten sposób nielegalni migranci, z których znaczna część pochodzi z ubogich krajów Ameryki Środkowej, docierają do meksykańskiego miasta granicznego Tijuana aby tam przejechać granicę Stanów Zjednoczonych, ale często jej przekroczenie bez wizy się nie udaje.

Przykładowo: opłata od przybywających z Uzbekistanu może wynosić do 40 tys. dolarów, dla Chińczyków - do 20 tys. USD, dla obywateli krajów Ameryki Środkowej – 7 tys. dolarów, a dla Ekwadorczyków – 10 tys. USD.

Przedstawiciel meksykańskiego Urzędu Migracyjnego Perez Tejada wyjaśnił, że wbrew ofertom niektórych biur podróży nie należy podejmować próby przekroczenia granicy Stanów Zjednoczonych bez ważnej wizy. „Najwięcej ludzi, którzy wybierają tę drogę dotarcia do Stanów Zjednoczonych, to obywatele Uzbekistanu i Chin” - dodał Tejada.

Imigranci szturmują granicę Meksyk-USA

Media donoszą od kilku dni, że sytuacja na granicy amerykańsko-meksykańskiej jest wyjątkowo napięta. Z Meksyku do USA próbują przedostać się tysiące nielegalnych imigrantów. W sieci pojawiają się urywki nagrań z prób siłowego wtargnięcia do tego państwa.

W grudniu ub.r. na południowej granicy USA odnotowano rekordową liczbę zatrzymanych osób - ponad 300 tys. Choć w styczniu sytuacja się poprawiła, to służby graniczne od dawna alarmują, że liczba migrantów napływających przez granicę z całego świata przytłacza ich zasoby.

Sytuacja na granicy jest też przedmiotem eskalującego sporu między republikańskimi władzami Teksasu i administracją federalną. Gubernator Teksasu ustawił na brzegu rzeki Rio Grande drut żyletkowy i wysłał tam żołnierzy Gwardii Narodowej, blokując dostęp do granicy funkcjonariuszom federalnych służb CBP. Mimo że Sąd Najwyższy USA zezwolił CBP na usunięcie drutu, teksańskie władze w efekcie zignorowały tę decyzję, a ich działania poparli niemal wszyscy republikańscy gubernatorzy oraz czołowi politycy partii.

Biden zapowiedział zamknięcie granicy

Prezydent USA Joe Biden zapowiedział, że jeśli negocjowany w Kongresie pakiet reform imigracyjnych, połączony z pomocą dla Ukrainy zostanie przegłosowany, da mu to uprawnienia do "zamknięcia granicy" w sytuacjach wyjątkowych. Oznajmił też, że zamierza skorzystać z tych uprawnień od razu po podpisaniu ustawy, a negocjowane reformy byłyby najtwardszymi restrykcjami w historii kraju.

"To, co jest negocjowane, byłoby - gdyby stało się prawem - najtwardszym i najsprawiedliwszym zestawem reform, by zabezpieczyć granicę, jakie kiedykolwiek mieliśmy w naszym kraju" - napisał prezydent w oświadczeniu opublikowanym przez Biały Dom. "Dałoby mi to, jako prezydentowi, nowe uprawnienia nadzwyczajne, by zamknąć granicę, kiedy zostanie przytłoczona. I jeśli otrzymam te uprawnienia, użyję ich jeszcze tego samego dnia, kiedy podpiszę ustawę" - zadeklarował.


Oświadczenie jest reakcją prezydenta na przedłużające się i trwające od tygodni negocjacje nad projektem ustawy, łączącej reformy imigracyjne z pakietem ponad 100 mld dolarów środków na pomoc dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu. Choć według negocjatorów obydwu partii w Senacie rozmowy są bliskie finiszu, w piątek spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson oświadczył w liście do kongresmenów, że projekt nie ma szans przejścia przez Izbę, bo restrykcje w nim zawarte nie idą wystarczająco daleko.

Sprzeciw Johnsona i części innych polityków partii to wynik m.in. nacisków byłego prezydenta Donalda Trumpa, który według szeregu republikańskich senatorów, domaga się "zabicia" ustawy, bo kryzys na południowej granicy jest jego głównym argumentem, wysuwanym w kampanii wyborczej przeciwko prezydentowi Bidenowi. W rezultacie przygotowywana od ponad miesiąca ustawa stanęła pod znakiem zapytania, a republikańscy zwolennicy wspierania Ukrainy zaczęli przygotowywać "plan B" - osobne przegłosowanie pakietu środków dla Kijowa.

"Dla wszystkich, którzy żądają twardszych kontroli na granicy: to jest sposób, żeby to zrobić. Jeśli poważnie podchodzicie do kryzysu granicznego, przegłosujcie ponadpartyjną ustawę i ją podpiszę" - napisał prezydent.

MB

Fot. Tłumy na granicy meksykańsko-amerykańskiej. Źródło: Twitter.com/Historia Fotografią Pisana

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka