Prof. Ryszard Legutko. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Prof. Ryszard Legutko. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Znany profesor poza listą PiS. Girzyński: Strategiczny błąd

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 53
Myślę, że w Parlamencie Europejskim, czy w ogóle w przestrzeni publicznej, jest miejsce i dla osób z temperamentem pana posła Tarczyńskiego i dla profesora Ryszarda Legutko – mówi Salonowi 24 dr hab. Zbigniew Girzyński, historyk, prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, były poseł PiS, potem koła Polskie Sprawy.

Przeszło dwa miesiące od zmiany władzy Prawo i Sprawiedliwość znalazło się na rozdrożu. Znany historyk, profesor Andrzej Nowak skierował list otwarty, w którym nie szczędzi partii bardzo gorzkich słów, domaga się zmiany przywództwa. Jak z perspektywy także profesora historii, ale i byłego posła i polityka związanego z PiS-em, ocenia Pan ten list?

Dr hab. Zbigniew Girzyński: Myślę, że ludzi, którzy mają tak rozległą i ugruntowaną wiedzę, nie tylko w obserwacji świata wokół nich, ale też z gigantyczną podbudową w oparciu o historię Polski na przestrzeni całego tysiąclecia, jak profesor Andrzej Nowak, zawsze warto słuchać. W obecnym pokoleniu historyków to badacz wybitny ze względu na tytaniczną pracę, jaką podjął w związku z przygotowaniem monumentalnej historii Polski.


Właśnie się ukazał kolejny, bodajże szósty tom. Tacy ludzie mogą mówić rzeczy, z którymi można się nie zgodzić, ale zawsze należy ich wysłuchać. Nie mówię, że ja się z listem profesora nie zgadzam, ale mam świadomość, że dla wielu osób ideowo związanych z szeroko rozumianym obozem prawicy. Warto jednak dokładnie się w nie wczytać, bo nie jest to człowiek przypadkowy, ale osoba z ogromną wiedzą, z ogromnym doświadczeniem i co też w tym wypadku godne uwagi, człowiek bardzo życzliwy tej stronie politycznej.

Profesor Nowak to krakowski intelektualista, gdzie ogromny szok wywołały ostatnie doniesienia o tym, że inny profesor z tego miasta, Ryszard Legutko, eurodeputowany z wielkim doświadczeniem i też ogromną wiedzą, tyle że filozoficzną, ma stracić miejsce na liście wyborczej na rzecz Dominika Tarczyńskiego. Strzał w kolano ze strony liderów PiS?

Ja nauczyłem się już dawno szanować w polityce wszystkich, bez względu na to, czy się z nimi zgadzam, czy nie, bez względu na to, czy prezentują wysoki, czy też niski w mojej ocenie poziom uprawiania tej polityki.

Mam na myśli także politycznych przeciwników. Nauczyłem się tego szacunku ze względu na to, że politycy są rozliczani przez wyborców wynikiem, a w tym wypadku obaj panowie wygrali swoje wybory, a więc zostali przez wyborców pozytywnie weryfikowani. Nie ulega jednak wątpliwości, że ta zmiana dla wielu osób, także dla mnie, zwłaszcza z takich środowisk jak moje, a jestem pracownikiem Uniwersytetu, wykładowcą, jest zmianą zaskakującą. I nie potrafię jej sobie wytłumaczyć.


Myślę, że w Parlamencie Europejskim, czy w ogóle w przestrzeni publicznej, jest miejsce i dla osób z temperamentem pana posła Tarczyńskiego i dla profesora Ryszarda Legutko. I broń Boże, nie przyszłoby mi do głowy, aby sugerować, że Dominik Tarczyński powinien funkcjonować poza obiegiem politycznym, nawet jeżeli jego temperament może jest nieco inny niż mój. Myślę jednak, że wartością dodaną w polityce są osoby z dorobkiem i z dużym wkładem, jaki wnoszą do polityki, przede wszystkim takie, jak pan profesor Legutko. I fakt, że następuje tego typu zmiana, jest dla mnie zupełnie niezrozumiały.

PiS straci na tej decyzji?

Moim zdaniem, pewne negatywne aspekty wizerunkowe, jakie zawsze były przyczepiane do Prawa i Sprawiedliwości, nie zawsze zresztą sprawiedliwie, decyzja o usunięciu z listy prof. Legutki będzie jeszcze pogłębiała. Co jest chyba taktycznym, a wydaje mi się, że nawet strategicznym błędem.

W jakim kierunku powinny iść zmiany w PiS – partii idącej po najtwardszy elektorat czy przeciwnie, łagodzenia przekazu i pójścia w kierunku centrum?

Jest pogląd o szukaniu za wszelką cenę wyborców przy prawej ścianie, ponieważ według wielu opinii np. formacja Polska Jest Jedna w ostatnich wyborach odebrała nam sporą pewną liczbę głosów. Natomiast jeżeli chcemy mieć w przyszłości szansę na stworzenie zdolności koalicyjnych albo nawet zdolności do samodzielnej większości, prawica musi skierować ofertę do wyborców środka, którzy w październiku 2023 roku odpłynęli nam do innych podmiotów politycznych, głównie do Trzeciej Drogi.

Mamy do czynienia z sytuacją, gdy prawica traci wyborców w dużych ośrodkach miejskich, a partia się z tym godzi, co widać w wielu miastach, gdzie w wyborach samorządowych, propozycje personalne, jakie się pojawiają, mają jedynie skutki tej porażki minimalizować. Odpuszczenie dużych ośrodków miejskich to też jest oczywiście jakaś metoda, tylko uważam, że ona jest z punktu widzenia strategicznego błędna. To ryzyko polityczne, które jest zbyt daleko idące. Nie wiem, dlaczego jest ono podejmowane, wydaje mi się, że to jest błąd.


Każda formacja polityczna o prawicowym, czy centroprawicowym charakterze, aby skutecznie zabiegać o głosy, musi mieć dwa źródła budowania więzi z wyborcami. Ten drugim pierwszym jest ideowość, ale tym źródłem drugim, biegnącym równolegle do tej ideowości, musi być pewien polityczny spryt. Polegający na tym, że do tej ideowości jest się w stanie przekonać tych wyborców środka, dla których ona aż tak dużą wartością nie jest. Tego według mnie może zabraknąć, jeżeli obecny kierunek będzie utrzymywany.

Dlatego też ci wszyscy ludzie z szeroko rozumianego intelektualnego zaplecza polskiego obozu patriotycznego, do których zaliczają się zarówno prof. Nowak, jak i prof. Legutko, sam też wydaje mi się, że mogę się do nich zaliczyć, przyglądają się temu z pewną troską, nie mając pewności, czy ten kierunek, jaki został przyjęty, jest kierunkiem słusznym.

Źródło zdjęcia: Prof. Ryszard Legutko. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka