Przemysław Wipler, Fot. Arch.
Przemysław Wipler, Fot. Arch.

Przemysław Wipler: Platforma załatwi Hołownię

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 25
Jak Platforma Obywatelska chce "załatwić" Szymona Hołownię, jakie ma plany na kampanię wyborczą na prezydenta Warszawy oraz o Pegasusie, który pozwalał śledzić ludzi w toalecie i przy spowiedzi – mówił w Salonie 24 Przemysław Wipler, poseł Konfederacji, kandydat na prezydenta Warszawy i wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Pegasusa.

Hasło "Warszawa na poważnie"

Przemysław Wipler, poseł Konfederacji, kandydat tej partii na prezydenta Warszawy oraz wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej w sprawie Pegasusa był gościem programu Sławomira Jastrzębowskiego. Na początku rozmowy opisał swój pomysł na Warszawę pod jego rządami.

– Może nie będzie to miasto 15-minutowe, czyli takie, do którego wszędzie w 15 minut będzie można dojechać. Na pewno nie będzie to jednak miasto 115-minutowe, w którym od granicy miasta do centrum jedzie się prawie 2 godziny. A bardzo często w Warszawie tak jest, z uwagi między innymi na to, w jaki sposób Rafał Trzaskowski przeprowadza remonty, w jaki sposób przebudowuje sieć dróg miejskich – zadeklarował polityk.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:


– Moje hasło to "Warszawa na poważnie". Wedle tego pomysłu ten, kto kandyduje na prezydenta Warszawy, naprawdę chciałby zarządzać naszym miastem. Najlepiej przez dziesięć lat, minimum pięć. A nie startuje po to, by za cztery miesiące zostać euro-komisarzem, albo za rok kandydować na prezydenta Polski. Bo taki jest plan Rafała Trzaskowskiego – podkreślił Przemysław Wipler.

Gość Salon24.pl dodał, że gdyby obecny prezydent stolicy został euro-komisarzem, jesienią w Warszawie mielibyśmy wybory. Gdyby został prezydentem RP, przyśpieszone wybory byłyby za rok.

– Czy Warszawa zasługuje na kogoś, kto będzie traktował najbliższy rok jako poczekanie na coś większego w swoim życiu? Czy na kogoś, kto na poważnie od teraz zadba o to, żeby w Warszawie znów się budowało. Żeby znowu były prowadzone inwestycje – podkreślił Przemysław Wipler.

Gość Sławomira Jastrzębowskiego przyznał, że faworytem wyborów jest Rafał Trzaskowski, ale w wyborach prezydenckich 2015 roku niekwestionowanym faworytem wydawał się Bronisław Komorowski, Adam Michnik mówił, że Komorowski aby przegrać, musiałby potrącić zakonnicę na pasach. I wybory z Andrzejem Dudą przegrał.

"Magdalena Biejat poważnym kandydatem"

Przemysław Wipler dodał, że poważnym kandydatem w tych wyborach, który prezentuje poważną wizję dla Warszawy, jest senator Magdalena Biejat z Lewicy Razem. – Ma inną wizję niż ja, ale ona prezentuje jakąś wizję Warszawy i ona nie ucieknie – podkreślił.

Pytany o Tobiasza Bocheńskiego z PiS oświadczył, że nawet ludzie PiS cieszą się z jego startu.

– Przemek, dobrze, że wystartujesz, bo chyba musiałbym na panią Biejat głosować. I to jest coś, co usłyszałem od kilku wyborców, radnych i osób, które są związane z PiS-em w Warszawie. Pan Tobiasz Bocheński to jest dla nich kandydat na miarę pani marszałek Kidawy-Błońskiej, która w wyborach prezydenckich doszła do 2 proc. poparcia i wymieniono ją na Rafała Trzaskowskiego, żeby ratować kampanię – podsumował gość programu.


Chcą „załatwić” Szymona Hołownię

Rozmówca Sławomira Jastrzębowskiego odniósł się też do afery hejterskiej - opłacania za kilkaset tysięcy złotych hejtera, który atakował między innymi Szymona Hołownię. Jak stwierdził, 300 tysięcy złotych to nie było wiele, jeśli chodzi o stawki dla hejterów.

– To jest tak, jakby ktoś wynajmował mafię do załatwiania przeciwników politycznych i wpadł na tym. Platforma wpadła na tym, że robi rzeczy, które są podłe, potępiane i oni teraz będą robić ustawę o mowie nienawiści, będą walczyć z hejtem, mówili o hejcie lejącym się z telewizji publicznej, z mediów, a sami będą przez najbliższe dni, tygodnie mieli przegląd licznych bardzo, wulgarnych, agresywnych, nieuprzejmych komentarzy wobec Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Lewicy – mówił.

Jak dodał, politycy PO chcą… załatwić marszałka Sejmu Szymona Hołownię.

– Spotkałem się kolegą, posłem PO. I pytam się go, jak ci się podoba marszałek Hołownia. I słyszę: "załatwimy go". Gdybym miał do wyboru Tusk albo Hołownia, to oczywiście, że Hołownia z bardzo różnych powodów – stwierdził Przemysław Wipler. Dodał, że jednym z powodów jest myślenie przełamujące trochę bardzo ostry podział między PO i PiS.


Pegasus mógł podsłuchiwać w toalecie i przy spowiedzi

Polityk odniósł się też do sprawy Pegasusa, którą zajmuje się jako wiceprzewodniczący sejmowej komisji śledczej. Stwierdził, że nawet jeśli były zgody sądu na użycie programu, nie musiało być to użycie legalne.

– Jeżeli ktoś dostaje zgodę na podsłuch telefoniczny, czyli żeby dany telefon był podsłuchiwany albo podsłuch pokojowy, czyli żeby w danym pomieszczeniu był podsłuch, a nagle pakuje ci na telefon program, dzięki któremu może podrzucać ci rzeczy na telefon, wgrywać pliki, czytać wiadomości, oglądać zdjęcia zgromadzone o tym telefonie, to jest to coś, na co sąd nigdy nie dał zgody. A to faktycznie się dzieje – mówił Przemysław Wipler.

Dodał, że komisja bada nie tylko legalność, czyli zgodność z prawem, ale też prawidłowość, czyli to, jak ten program był wykorzystywany, oraz celowość. Prawidłowość, czyli czy użycie programu nie narusza intymności, prywatności.

– Jeżeli ktoś daje ci zgodę na podsłuch telefoniczny, no to określonego telefonu w określonym kontekście. A nie żebyś włączał komuś kamerę, zbierał wszystkich w otoczeniu. Idziesz do spowiedzi, masz przy sobie telefon, oni ciebie słuchają. Idziesz do lekarza, oni ciebie słuchają. Rozmawiasz ze swoim adwokatem, oni ciebie słuchają. W tym momencie powinni przestać – stwierdził gość programu.


Kolejnym przedmiotem badania będzie celowość użycia Pegasusa, czyli czy skala ewentualnego przestępstwa warta jest użycia tak inwazyjnego sprzętu - wskazał Wipler.

– Jeżeli ktoś mówi, że była straszna korupcja we Włocławku, być może nawet ktoś ukradł albo dał łapówkę na 100 tysięcy złotych, a wywala ciężkie miliony złotych na podsłuchiwanie połowy Włocławka, to nie jest celowe – mówił gość Jastrzębowski Wyciska.

Wiceprzewodniczący komisji ds. Pegasusa podkreślił, że tak inwazyjne urządzenie powinno być używane tylko w sytuacjach skrajnych, np. w przypadku porwań, zagrożenia terrorystycznego, afer szpiegowskich.

By już nigdy nie podsłuchiwano w ten sposób

Jak zaznaczył Przemysław Wipler, najważniejsze jest, by komisja nie zabrnęła w ślepą uliczkę, jaką byłoby sprawdzanie, czy Pegasus zakupiono np. z właściwego funduszu, czy nie, gdyż zawsze znajdą się ekspertyzy profesorów, którzy będą świadczyć, że politycy mieli prawo taki sprzęt kupić.

– Chciałbym, żeby nigdy w Polsce nie można było nielegalnie Polaków podsłuchiwać, obojętnie, czy są bogaci, czy biedni, czy są z biznesu, czy są z samorządu, czy są z rządu, czy są po prostu jakimś obywatelem, który komuś podpadł. Mam kolegę, nie podam nazwiska, któremu po bardzo sprytnej intrydze pan prokurator generalny przejął nadzór nad sprawą rozwodową. Mówił, że jest jedyną chyba osobą, której sprawę rozwodową nadzorował prokurator generalny. To jest wchodzenie w sprawy mega prywatne - wskazał polityk Konfederacji.


– Jeśli do mojego byłego wspólnika podchodzi ktoś z rodziny ważnego polityka, który mógł mieć dostęp do informacji niejawnych i mówi mu, z kim, o czym on pisze na Whatsappie i mówi: "tak, tak, on ci nawet link do faktury wysyłał" i ty mówisz: "no nie, niemożliwe", a potem patrzysz, że 18 miesięcy temu ktoś ci faktycznie wysłał link do faktury, o której jest mowa, to myślisz, w jakim kraju my żyjemy – powiedział Przemysław Wipler.

Jak podkreślił, jest przekonany, że uda się bezprawne działania udowodnić, bo już teraz zgłasza się wielu świadków, choćby byłych pracowników służb specjalnych, którzy mieli blokowane awanse, bo nie chcieli godzić się na pewne rzeczy.

(Maks)

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka