Rolnicy dostali gazem łzawiącym podczas protestu w Warszawie. Fot. PAP/Paweł Supernak
Rolnicy dostali gazem łzawiącym podczas protestu w Warszawie. Fot. PAP/Paweł Supernak

B. wicepremier: Doprowadzili do kryzysu rolników, teraz rżną głupa

Redakcja Redakcja Rolnictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 55
Goście, którzy w połowie 2022 roku twierdzili, że zboże ukraińskie nie stanowi zagrożenia, mówię o Kaczyńskim, goście odpowiedzialni za Zielony Ład, mówię o Morawieckim i Wojciechowskim, dzisiaj atakują i rżną głupa, że ich przy tym nie było – mówi Salonowi 24 Janusz Piechociński, były przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego, wicepremier i minister gospodarki w rządzie Donalda Tuska i Ewy Kopacz (2012 – 2015).

Mamy od kilku dni bardzo ostre wystąpienia rolników. Dwa lata temu mówił Pan w rozmowie z nami, że obawia się najbardziej takiego scenariusza, w którym owszem ówczesna opozycja wygra wybory, odbierze władzę PiS-owi, natomiast Kaczyński wyprowadzi ludzi i będą ostre protesty. Czy dziś sprawdza się tamten scenariusz?

Janusz Piechociński: Nie tylko u nas mamy radykalizację protestów. W środę mieliśmy manifestację rolników, do których dołączyli nie rolnicy, którzy mają inne powody, żeby zwrócić na siebie uwagę, bo za chwilę, dokładnie za miesiąc są wybory. W dodatku w Polce musimy brać poprawkę na to, co działo się bezpośrednio w wyborach.

To znaczy?

Chodzi o te ruchy pod tytułem „rząd Morawieckiego”, który nie miał szans na powstanie, jednak prezydent go powołał, przez co opóźniło się powstanie rządu Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Nastąpiło przesunięcie kalendarza realnych działań. Proszę zwrócić uwagę, że goście, którzy w połowie 2022 roku twierdzili, że zboże ukraińskie nie stanowi zagrożenia, mówię o Jarosławie Kaczyńskim, którego słowo było święte, goście odpowiedzialni za Zielony Ład, mówię o Morawieckim i Wojciechowskim, dzisiaj atakują i rżną głupa, że ich przy tym nie było. Że nie było trzech ministrów rolnictwa. Że nie było żadnej weryfikacji tego, co przez granice polskie wjeżdża.

A z kolejnych raportów NIK-u dowiadujemy się, że pszenicy technicznej nie było 120, tylko zdecydowanie więcej. Nie ma już starego rządu, ale w dalszym ciągu zastanawiamy się, czy jest potrzebny nowy terminal zbożowy itd. To wszystko się skumulowało. Do tego doszły szaleństwa niektórych spółek Skarbu Państwa.


Przykładem są Azoty, które osiągnęły statystyczny zysk na koniec 2020 roku ponad 1,5 miliarda, a teraz robią bokami, bo łączne długi tej firmy wynoszą 9 miliardów. To, co wydarzyło się w Poczcie Polskiej, gdzie przy gigantycznej wyprzedaży majątku spółki w ciągu ostatnich 5 lat na koniec ubiegłego roku wyszła strata 780 milionów. Także w górnictwie, gdzie związki zawodowe zadbały o jedno, o swoje pensje. A teraz dołączyły do strajku, a 76 tysięcy górników nie było w stanie w zeszłym roku wydobyć 48,5 miliona ton. W efekcie mieliśmy jeden z najdroższych węgli w Europie.

Ku powszechnemu zdumieniu gwałtownie wzrosły płace w górnictwie. Jednym powodem było podniesienie pensji minimalnej, a drugim fakt, że między innymi górnicy wypłacili sobie 14 pensję. Prześledźmy ostatnie kilkanaście miesięcy i zobaczmy, kiedy gwałtownie w przedsiębiorstwach powyżej 9 osób zatrudnionych rosła średnia. Wtedy, kiedy górnicy, spółki energetyczne, Lasy Państwowe wypłacały sobie dodatkowe bonusy. Jak dowiedział się nowy rząd w połowie grudnia, trzeba zapłacić 1,5 miliarda zaległych składek ZUS. Jeśli polskie górnictwo państwowe nie dostanie 5-7 miliardów, to będą problemy i kto wie, czy nie trzeba będzie ogłaszać niewypłacalności Polskiej Grupy Górniczej, która zatrudnia prawie 40 tysięcy osób.

Politycy opozycji wskazują, że poprzedni rząd miał bardzo dobre wyniki gospodarcze...

Tak, jeśli zapomnimy o tym, że w Polsce dług szpitali publicznych wynosi 22 miliardy. Jeśli zapomnimy, że w roku 2015 mieliśmy 20,5 proc. udziału i inwestycji w PKB. Wtedy Morawiecki i inni oskarżali także mnie o to, że jesteśmy w pułapce średniego rozwoju. Że trzeba dążyć do przynajmniej 25 proc. Po ośmiu latach zeszliśmy poniżej 18 proc. Doprowadziliśmy do sytuacji, w której nasza energia, między innymi na tym drogim węglu, jest najdroższa na giełdach w Europie.

Jeśli gwałtownie zwiększyliśmy import energii, to nie tylko dlatego, że energii brakowało, ale też dlatego, że obniżono cenę za importowaną energię z atomu i wody ze Szwecji i z wiatru z Niemiec. Pamiętamy, jakim obciążeniem okazał się Polski Ład, bo władza dokładała do wzrostu pensji w kwocie minimalnej i nawet zyskiwał budżet. Wykańczaliśmy jednak w sposób istotny małą i średnią przedsiębiorczość opartą na polskim kapitale, o czym świadczy rekordowa od dawna liczba upadłości i restrukturyzacji w polskich firmach.

Polski Ład faktycznie dla wielu firm skończył się źle…

To jest dopiero początek! Szczyt nastąpi w 2025 roku, bo mamy rekordową liczbę firm, które wchodzą w restrukturyzację. Wiadomo, budżet na tym nie traci, bo powinności wobec budżetu nie są chronione, tracą wierzyciele. W efekcie tworzą się zatory płatnicze i gigantyczne problemy kolejnych firm. Proszę sobie wyobrazić, że na przykład w strefie podwarszawskiej, jeśli fryzjerka nie ma własnego lokalu, to nie jest w stanie dzisiaj pokryć kosztów związanych z działalnością.

Przepraszam więc bardzo, będziemy mieli jeszcze jeden problem. Problem rozliczeń, rosnącego, strukturalnego bezrobocia. Wreszcie problemy socjalne. Mamy istotny wzrost zakresu biedy. Czy to wśród emerytów, mimo kolejnych waloryzacji niepokrywających elementarnych wydatków, czy w obszarze rolnictwa i żywności, gdzie jak nigdy dotąd jesteśmy zakładnikami sieci dyskontów. One się umocniły i nasze państwo nie znajduje na to odpowiedzi.

W związku z tym, z jednej strony potępiamy takie zjawiska, jak kupowanie frekwencji ludzi w sklepie tym, że jajko sprzedaje się taniej, żeby przyciągnąć klienta, na czym tak naprawdę płacą wszyscy dostawcy. Z drugiej strony UOKiK podejmując tutaj działania, jest z wielu powodów, i nie jest to zjawisko wyłącznie polskie, wobec wielkich sieci i koncentracji handlu bezbronny. Z różnych powodów pogorszyła się konkurencyjność polskich firm. Jesteśmy w końcówce, jeśli chodzi o wzrost eksportu, a jednocześnie ostatnie wskaźniki sprzedaży z grudnia czy ze stycznia są niepokojące.

Wpływają jednak pieniądze z KPO?

To, co jest najważniejsze, to to, że gospodarka potrzebuje optymizmu. I fakt, że ruszy KPO jest powodem do optymizmu, ale powodem jedynym. Poza tym większość tych środków została zamrożona w wielkich pieniądzach farm wiatrowych i ogromnych, planowanych inwestycjach wielkich firm kapitału państwowego czy notowanych na giełdzie. Mając perspektywę, że do połowy 2026 roku nie zdołamy tego rozliczyć, okazuje się, że z KPO wypłacimy rekompensaty dla hotelarstwa, damy jakieś dodatkowe pieniądze dla rolników, rozproszymy te pieniądze z punktu widzenia samorządów.

Skala błędów, zaniechań, kupowania sobie głosów transferami socjalnymi kosztem braku modernizacji i podnoszenia konkurencyjności, skutkuje totalną niewydolnością. Na to wszystko nakłada się niewątpliwa potrzeba zwiększenia wysiłku obronnego, czy potencjału militarnego. Dochodzimy do tych 4 proc. PKB na modernizację armii, niestety w znacznej mierze te pieniądze idą na importowany sprzęt. Okazało się bowiem, że Polska Grupa Zbrojeniowa wbrew deklaracjom poprzedniego rządu, po skonsolidowaniu, w dalszym ciągu jest, mówiąc delikatnie, w nie najlepszej kondycji. To wszystko się przekłada na to, że traci obciążona gwałtownym wzrostem kosztów nasza gospodarka, nasz przemysł. Spadek produkcji w Europie wyniósł 17 proc., w Polsce ponad 25 proc. Wynikało to z wysokich cen energii.

Zamrożono jednak ceny energii.

W Polsce z powodów polityczno-wyborczych dba się o energetykę gospodarstw domowych, żeby je chronić. A nie pamięta się, że na każdym etapie wydobycia, produkcji, transportu, trzeba pilnować rzeczywistej efektywności. Nie może być tak, że w roku 2015 na jednego zatrudnionego w górnictwie wydobywaliśmy 1260 ton, a dzisiaj nie jesteśmy w stanie wydobyć 600 ton. Nie mówię, 2-3 miliardy szły na inwestycje, ale gdzie jest efektywność?

Od grudnia współrządzi Trzecia Droga, której filarem jest Polskie Stronnictwo Ludowe – formacja, której Pan przewodniczył i z której ramienia był wicepremierem. Dziś TD ma pewne propozycje, twardo stawia rozwiązania dla przedsiębiorców, na przykład powrót do składki zdrowotnej sprzed Polskiego Ładu. To ważne, ale dotyczy jednak jednego zagadnienia. Co by Pan doradził premierowi Tuskowi i Pana partyjnym kolegom w szerszej perspektywie?

Jak się pali dach, a jesteśmy na tym etapie, to reagujemy szybko. A w tej chwili, nie tylko z powodów politycznych, ale i społecznych, bo duża część uczestników debaty tego nie rozumie, już się pojawiają teorie, że nowy rząd powinien w miesiąc osuszyć fundamenty, bo one były źle zrobione, czy nieodpowiednio zabezpieczone. Tymczasem najlepszą metodą, nie tylko w gospodarce, ale też życiu i zdrowiu, jest, by zapobiegać, a nie leczyć. W związku z tym my leczymy w pierwszych miesiącach, w pierwszym roku po przejęciu władzy i odpowiedzialności za gospodarkę, dotacjami, subwencjami, łagodzeniem. A kluczowe jest, żeby było jak najmniej drogich potrzeb interwencji.

W przypadku polskiej małej i średniej przedsiębiorczości należy redukować koszty związane z przeciążeniami Polskiego Ładu, który okazał się ładem fatalnym. Między innymi, jeśli chodzi o składkę chorobową. A z drugiej strony sami wiemy, widząc skalę długów szpitali publicznych na koniec października, że co by nie robić, w ochronie zdrowia sytuacja robi się dramatyczna. Co gorsza, nie mamy w Polsce żadnej politycznej, racjonalnej debaty. Ona ustała. Bo w przeciwnym razie, gdyby ta polityka była inna, to nie opowiadalibyśmy tyle na zewnątrz, tylko u prezydenta, na radach gabinetowych, zamkniętych posiedzeniach w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, na zapleczu prac Sejmu, siedziałoby kilkunastu odpowiedzialnych za to polityków z jakimś doświadczeniem. Plus cała masa doradców.

Wszyscy zastanawialiby się, czy skutecznie wyślemy te 3-5 milionów ton zboża, które zaległo w polskich spichlerzach do Afryki, czy do innych krajów, czy lepiej zrobimy, jak je przerobimy na alkohol, który dolejemy do paliwa, czy też przerobimy je w biogazowniach na energię elektryczną. I w każdym wariancie liczyłoby się, jaki jest koszt poszczególnych rozwiązań, dzięki któremu wariantowi rozwiązujemy problem najtaniej. A niestety tak się nie dzieje, bo jesteśmy też pod presją żołnierzy bieżących walk politycznych. Proszę zwrócić uwagę, że dziś komisarzem, czyli ministrem rolnictwa Unii Europejskiej jest Polak, Janusz Wojciechowski. To on jest autorem i kreatorem tak silnego związania polityki klimatycznej z rolnictwem, czyli istotnego podniesienia kosztów w rolnictwie. Jak wiemy, Jarosław Kaczyński twardo walczył o komisarza do spraw rolnictwa. To był fundamentalny błąd.

Dlaczego?

Jak wiadomo, taki komisarz musi w ramach gry zespołowej Komisji Europejskiej wypracowywać kompromisy. Polska, mająca rolnictwo rodzinne, chłopskie, a nie gigantyczne farmy, nigdy nie powinna brać funkcji unijnego ministra rolnictwa, tylko powinna grać na skrzydle z Francuzami i niektórymi krajami Unii Europejskiej, które mają podobne problemy. Wybór Polaka był błędem. W dodatku Janusz Wojciechowski, dobry prawnik, nie miał zupełnie pojęcia o realiach gospodarczych w rolnictwie.

Z sentymentem wspominał swoje gospodarstwo spod Rawy Mazowieckiej. Ja też pracowałem w tych latach w moim chłoporobotniczym, podwarszawskim gospodarstwie warzywnym. Wtedy jednak mogły być w gospodarstwie koniczek, krówka, dwie świnki, trzydzieści królików i siedem rodzajów drobiu. Dzisiaj z powodów fitosanitarnych tego być nie może. Jednocześnie nasze europejskie rolnictwo rywalizuje z globalnym, tańszym rolnictwem. W związku z tym liczy się też koncentracja produkcji. Nie tak dawno, bo mniej więcej 15 lat temu, mieliśmy 20 milionów świń i ponad 200 tysięcy gospodarstw, które hodowały trzodę. W tej chwili mamy 9,5 miliona świń i 51 tysięcy gospodarstw. Każdego dnia znika kolejna ich grupa.

Nie tak dawno, 10 lat temu w Polsce średnie stado świń liczyło ponad 50 świniaków, a dzisiaj liczy 180. Populacja świń rośnie jednak tylko w jednej grupie gospodarstw – wielkich koncernach. Za chwilę będą protesty związane z dyrektywą odorową, problemy z lokalizacją odpadów, niegodzeniem się na farmy. Czy to świń, czy drobiu.

W Polsce w roku 2014 wybuchła epidemia ASF, w były u nas jedynie trzy ogniska tej choroby. Ja i minister Marek Sawicki wprowadziliśmy ostry rygor sanitarny. Nie był on dobrze przyjęty przez samych rolników. Była to jednak jedyna skuteczna metoda, żeby epidemia nie rozprzestrzeniła się po całym. PiS obiecał, że wybije dziki, a „wy drodzy rolnicy, drodzy chłopi nie musicie nic robić. Nie musicie instalować żadnych mat, separacji itd.”. Dziś mamy dziki niewybite i chore, gigantyczną skalę strat, zamrożone rynki.

Ten trwający protest rolniczy nie wziął się tylko z tego, że załamał się rynek zbóż. Nawet sprzedając to ziarno po 600, 500 czy 800 zł, i tak nie zrekompensuje się wysokich zakładów. A gdzie są pieniądze na rozwój? A gdzie są pieniądze na utrzymanie rodziny? A gdzie są pieniądze na modernizację?

Jednocześnie spadły ceny za zboże dla rolnika, a jednocześnie chleb staniał, nie zdrożał. Udział rolnika z jego ziarnem w produkcie finalnym, który w dalszym ciągu drożeje, jest jeszcze mniejszy niż kiedykolwiek w historii. Ludzie czują, że nie ma przyszłości. Dzieci aktywnych rolników z gospodarstw produkcyjnych, rynkowych, nie będą wracać po studiach na przykład w SGH do rodziny. Po co, gdy nie ma szansy i gwarancji, że produkcja będzie rentowna i poziom życia gwałtownie się nie załamie. Mamy tutaj sumę wszystkich grzechów, zaniechań i błędów.

Na koniec przypomnę, że w czerwcu 2022 roku Kaczyński mówił, że wszystko jest pod kontrolą. Pięknie wyglądały te obietnice, że w każdym sklepie będzie półka lokalna. Że powołujemy Krajową Grupę Spożywczą. Połączymy instytuty z Polskim Cukrem i z tego wyjdzie nowa jakość. Że Orlen przejmie Żabkę i uruchomi sprzedaż polskich produktów. Pięknie się mówi i piękne te konferencje są. Co z nich wynika? Zero. Zabrakło realnych dobrze przeanalizowanych działań.

Źródło zdjęcia: Rolnicy dostali gazem łzawiącym podczas protestu w Warszawie. Fot. PAP/Paweł Supernak

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka