Dawid Śnieżko z mamą, Agnieszką Fot. Arch.
Dawid Śnieżko z mamą, Agnieszką Fot. Arch.

Czy będzie nowym Robertem Kubicą? Rozmowa ze wschodzącą gwiazdą wyścigów

Redakcja Redakcja Formuła 1 Obserwuj temat Obserwuj notkę 5
Od małego interesowały go sporty motorowe, wszystko, co ma cztery koła. Dawid Śnieżko, mając zaledwie 13 lat, został kierowcą wyścigowym na torach gokartowych, a jego celem jest dojście do Formuły 1. I już dziś nazywany jest drugim Robertem Kubicą. Chłopiec i jego mama o sporcie, kosztach i wyrzeczeniach z nim związanych opowiedzieli w Salonie 24.

Następca Roberta Kubicy?

Dawid Śnieżko był gościem Mateusza Pacaka w Salonie 24, nasze studio odwiedził razem ze swoją mamą, panią Agnieszką. Na wstępie odniósł się do oczywistych porównań z Robertem Kubicą, pierwszym polskim kierowcą w Formule 1. „Ludzie mówią, że jestem młodym Kubicą, także (mówią to – red.) dziadek, mama i tata” - przyznał chłopiec. Po chwili dodał jednak skromnie, że choć Formuła 1 jest jego celem, na razie skupia się na gokartach. „Chciałbym być w Formule 1, ale dopiero zacząłem jeździć, myślę, że muszę się więcej skupić na gokartach” - zaznaczył.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem WIDEO




Mama chłopca opowiedziała, jak wygląda proces wyrabiania licencji. Strona papierkowa to przede wszystkim zapisanie się do klubu (Dawid mieszka w Anglii, ale startuje w Polsce, należy do klubu w Bydgoszczy), badania lekarskie i pozwolenie od lekarza na uprawianie tego sportu, na końcu egzamin. „Dawid zdawał wraz ze swoim kolegą z klubu, po prostu przed sędzią kartingowym” - informuje.

Od dziecka „cztery kółka” były jego światem

Pani Agnieszka opowiedziała też historię zainteresowania się przez syna sportami motorowymi. Jak podkreśliła, Dawid miał talent „od małego”, przy czym interesowały go „wyłącznie samochody, nie np. motocykle. „Cztery kółka to był jego świat. On był wtedy jeszcze bardzo mały, a karting jeszcze nie był na tyle rozwinięty, żeby były tak małe gokarty dostosowane do jego wzrostu, do jego wagi, więc my musieliśmy mu tłumaczyć, że jeszcze musi podrosnąć” – podkreśliła rozmówczyni Mateusza Pacaka. Profesjonalną przygodę ze ściganiem Dawid zaczął w sierpniu zeszłego roku, „wtedy został wypatrzony na torze w Toruniu i wtedy zaczęliśmy myśleć, co dalej. Znajomy skontaktował nas z Kubą Rościem z teamu JR Racing Team Polska. W sierpniu Dawid miał dwa dni testów i przeszedł je naprawdę śpiewająco już po pierwszym dniu. […] wtedy zadecydowaliśmy, że już nie będziemy go puszczać, bo to na razie nie ma sensu. On musi się oswoić z gokartem” – podkreśliła mama młodego sportowca. Jak dodała, gdy w Polsce popsuła się pogoda, były treningi we Włoszech.

Kosztowny sport, nadzieją sponsorzy

Problemem jest fakt, że uprawianie tego typu sportu wiąże się z bardzo dużymi wydatkami. "To bardzo kosztowny sport. Nie daliśmy rady jechać na wszystkie treningi. Jeździmy, gdy nas stać, byliśmy dwa razy” – podkreśliła pani Agnieszka. Koszt wyjazdów na treningi to nie wszystko, wiele wydać należy na sprzęt. Ceny kasków zaczynają się od 2,5 tysiąca złotych. „To jest sam kask, nie mówimy o stroju, ochraniaczach na żebra i na szyję, rękawicach, samych gokartach” – mówi pani Agnieszka. Jak dodaje, jeden z menadżerów jej firmy zasponsorował kask chłopca. „Zasponsorował mu kask, który (chłopiec – red.) sobie sam wybrał. Mówi, dobra, nie patrzę na cenę, to jest dla niego, chcę dla niego to zrobić. Żeby poczuł ten wiatr w żagle, że damy radę” – powiedziała rozmówczyni Mateusza Pacaka.

Chłopiec i jego mama przyznali, że potrzebują sponsorów, aby móc dalej uprawiać sport i doskonalić umiejętności młodego zawodnika. A te nie są małe i faktycznie jego droga przypomina trochą drogę Roberta Kubicy. Chłopiec ma już na koncie pierwsze sukcesy. Jak przyznaje, gdy może, śledzi Formułę 1, mieszkając w Anglii, najbardziej kibicuje Lewisowi Hamiltonowi. Czy faktycznie wykorzysta talent i pójdzie w ślady Roberta Kubicy, zostając kolejnym polskim kierowcą Formuły 1?

(Maks)

Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport