Rosjanie szukają rekrutów. Fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Rosjanie szukają rekrutów. Fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

Rosjanie miażdżą ważne ukraińskie miasto. I ściągają mięso armatnie z dalekich stron

Redakcja Redakcja Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 31
Siły rosyjskie kontynuują próby zdobycia ważnego miasta Czasiw Jar w obwodzie donieckim, atakując je kierowanymi bombami lotniczymi, pociskami rakietowymi i ostrzeliwując z artylerii dużego kalibru. Agresor zrzuca na ukraińskie pozycje dziennie około 20-30 bomb. Rosjanie za wszelką cenę chcą wzmocnić ukraiński front. Rozpoczęło się już wycofywanie rosyjskich tzw. sił pokojowych z Górskiego Karabachu, byłej armeńskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu, której autonomię zlikwidowano w styczniu bieżącego roku.

Siły rosyjskie gruzują Czasiw Jar

Siły rosyjskie kontynuują próby zdobycia ważnego miasta Czasiw Jar w obwodzie donieckim, atakując je kierowanymi bombami lotniczymi, pociskami rakietowymi i ostrzeliwując z artylerii dużego kalibru - poinformował w czwartek rzecznik ukraińskiego Zgrupowania Operacyjno-Strategicznego Chortyca podpułkownik Nazar Wołoszyn.

– Wróg wywiera obecnie presję głównie na kierunku Bachmutu. Sytuacja wokół miasta Czasiw Jar w obwodzie donieckim jest trudna. Siły obrony kontrolują sytuację, w mieście nie ma wroga. Wróg nadal wykorzystuje jednak swoją przewagę w powietrzu, w pociskach rakietowych i amunicji artyleryjskiej dużego kalibru, próbując przeprowadzić operacje szturmowe – powiedział Wołoszyn w telewizji ukraińskiej.

Rzecznik dodał, że rosyjskie pododdziały w bojowych wozach piechoty atakują przy wsparciu dronów zwiadowczych i uderzeniowych. – Teraz wróg zrzuca również bomby KAB na miasto Chasiw Jar, niszcząc infrastrukturę cywilną – stwierdził Wołoszyn.

Podkreślił też, że rosyjskie lotnictwo atakuje każdego dnia. – W sumie rosyjskie lotnictwo zrzuca około 20-30 bomb dziennie na pozycje ukraińskich obrońców i infrastrukturę cywilną – zaznaczył.

Według Wołoszyna rosyjska taktyka polega na „zrównaniu osiedli z ziemią”, całkowitym ich zniszczeniu i przejęciu kontroli nad „kupami gruzu”.


Sytuacja na froncie w ostatnich dniach nieco się zaostrzyła, ale jak dotąd nie doszło do znaczącej eskalacji. Zdaniem rzecznika, najgorętszymi obszarami w strefie odpowiedzialności zgrupowania Chortyca są kierunki Bachmutu i Awdijiwki, gdzie siły rosyjskie próbują szturmować pozycje wojsk ukraińskich.

– Wykorzystują oni artylerię, czołgi, bezzałogowe statki powietrzne różnych typów i klas, a także lotnictwo do przeprowadzania ataków z wykorzystaniem kierowanych bomb lotniczych. Wróg stara się osiągnąć swój cel, jakim jest dotarcie do granic administracyjnych obwodu donieckiego – podkreślił podpułkownik Wołoszyn.

W ocenie ekspertów amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną ewentualne przejęcie przez wojska rosyjskie kontroli nad miasteczkiem Czasiw Jar może prowadzić następnie do ofensywy na pobliską Konstantynówkę, od dawna postrzeganą jako ważny cel rosyjskiej operacji w Donbasie. Opanowanie tych miejscowości prawdopodobnie umożliwiłoby przygotowanie natarcia na Kramatorsk i Słowiańsk, dwa najważniejsze miasta Donbasu wciąż pozostające pod kontrolą Kijowa.

Rosjanie wzmacniają ukraiński front mięsem armatnim i sprzętem

Dla zwiększenia skuteczności tej taktyki Rosjanie za wszelką cenę muszą wzmocnić ukraiński front mięsem armatnim i sprzętem. Dlatego zdecydowali się na kolejny, do niedawna jeszcze nieoczywisty, krok.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ogłosił, że rozpoczęło się wycofywanie rosyjskich tzw. sił pokojowych z Górskiego Karabachu, byłej armeńskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu, której autonomię zlikwidowano w styczniu bieżącego roku. Zdaniem ekspertów dla „dwóch tysięcy szczęśliwców z Republiki Karabachu pobyt tam był wakacjami, a teraz zostaną wrzuceni do piekła”.

Rosja, Górski Karabach, siły pokojowe, Ukraina, wojna, Salon24.pl
Wycofywanie rosyjskich tzw. sił pokojowych z Górskiego Karabachu, byłej armeńskiej enklawy na terytorium Azerbejdżanu. Fot. PAP/EPA//MAXIM SHIPENKOV

W ostatnich dniach o zakończeniu misji Rosjan w tym regionie poinformowały media z Azerbejdżanu. Według tych doniesień proces wycofywania rosyjskich wojsk trwa już od kilku dni - podała Meduza.

Okres kruchego pokoju w Górskim Karabachu, utrzymującego się od 1994 roku, lecz stosunkowo często przerywanego punktowymi starciami zbrojnymi, zakończył się we wrześniu 2020 roku. Azerbejdżan podjął wówczas próbę przywrócenia kontroli nad separatystycznym regionem. Po sześciu tygodniach walk, w trakcie których Baku uzyskało znaczną przewagę i zdobycze terytorialne przy wsparciu Turcji, w nocy z 9 na 10 listopada 2020 roku podpisano armeńsko-azerbejdżańsko-rosyjskie porozumienie pokojowe.

Na jego mocy doszło do zawieszenia broni, a do spornego terytorium wprowadzono rosyjskie tzw. siły pokojowe, które miały tam pozostać przez co najmniej pięć lat. Liczebność tego kontyngentu wynosiła około 2 tys. żołnierzy.

Trzy lata później, 19-20 września 2023 roku, Azerbejdżan przeprowadził zaskakującą dla strony armeńskiej operację wojskową w Górskim Karabachu. Po opanowaniu enklawy przez azerbejdżańskie siły zbrojne władze Karabachu ogłosiły koniec istnienia nieuznawanej republiki z dniem 1 stycznia 2024 roku.

W ciągu około tygodnia, pod koniec września, separatystyczny region opuścili niemal wszyscy mieszkańcy. Wcześniej władze w Erywaniu szacowały liczebność populacji Górskiego Karabachu na około 120 tys.


"Siły pokojowe" Rosji opuściły Górski Karabach. "Zostaną wrzuceni do piekła" 

Zdaniem ukraińskiego analityka wojskowego Ołeksandra Kowalenko licząca 1960 żołnierzy grupa z Górskiego Karabachu trafi wkrótce na front w Ukrainie. – Jednostki te nie są uzbrojone w ciężkie pojazdy, zamiast tego posiadają pełny zestaw BBM (bojowych pojazdów opancerzonych - red.) głównie BTR-82A, 90 sztuk. Oprócz BBM jednostki są w pełni wyposażone w sprzęt samochodowy i specjalny, około 400 sztuk – powiedział Kowalenko.

Rosyjscy żołnierze mogą mówić o prawdziwym pechu. – Dla dwóch tysięcy szczęśliwców z Republiki Karabachu pobyt tam był wakacjami, a teraz zostaną wrzuceni do piekła – wskazał ekspert. Jego zdaniem najbardziej prawdopodobnym kierunkiem działań będzie rejon Awdijiwki lub Łymana. – Choć biorąc pod uwagę rosnące znaczenie ofensywy na Czasiw Jar dla dowództwa Sił Zbrojnych Rosji, pojawienie się w tamtym miejscu nie jest wykluczone – zaznaczył Ołeksander Kowalenko.

KW

Źródło zdjęcia: Rosjanie szukają rekrutów. Fot. PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka