W drugiej części rozmowy z cyklu „Zdrowe rozmowy Wypycha” były szef BBN i anestezjolog Jacek Siewiera wraca do początku pandemii COVID-19. Opowiada o misji w Lombardii, tworzeniu wytycznych leczenia, dylematach terapii daremnej i o tym, jak granica między życiem a śmiercią bywa cienka.
„Nie wiedzieliśmy nic”. Jak Polska uczyła się pandemii
– W 2020 roku stanęliśmy przed ogromną niewiadomą. Wiedzieliśmy tylko, że z Chin nadchodzi fala zakażeń, a Europa nie była przygotowana – wspomina Jacek Siewiera. W rozmowie z Tomaszem Wypychem przypomina, jak polscy lekarze uczyli się pandemii na bieżąco, często w ekstremalnych warunkach.
Jednym z kluczowych momentów była decyzja o wyjeździe do ogarniętej chaosem Lombardii, gdzie Siewiera wraz z zespołem obserwował z bliska działanie włoskich szpitali. – Lecieliśmy tam, gdzie wszyscy uciekali. Region był zamknięty przez wojsko. Ale to był nasz obowiązek – mówi.
Obejrzyj całą rozmowę z Jackiem Siewierą:
„Zdobytą wiedzą dzieliliśmy się w Polsce i USA”
Po powrocie z Włoch Siewiera przekazywał swoje obserwacje polskiemu środowisku medycznemu. Uczestniczył w organizowanych webinarach, podczas których omawiano pierwsze próby leczenia, diagnostyki i organizacji opieki.
– Przekazywaliśmy doświadczenia dotyczące m.in. dawkowania sterydów, rozpoznawania powikłań, pracy z obrazem RTG czy tomografii – wspomina. Niedługo później poleciał do Stanów Zjednoczonych, by dzielić się wiedzą z tamtejszymi służbami medycznymi.
Tutaj możesz przeczytać najciekawsze wątki pierwszej części rozmowy z Jackiem Siewierą:
„COVID to ściema?” – Siewiera odpowiada krytykom
Siewiera odnosi się również do krążących w internecie teorii spiskowych. – Dużo młodych ludzi ogląda mało profesjonalnych nagrań. Potem, gdy dochodzi do realnego kryzysu, zarządzanie nim staje się dramatycznie trudne – zauważa.
Były szef BBN przypomina, że pandemia nie zostawiła tylko śladów w danych medycznych, ale głęboko odcisnęła się na kondycji psychicznej i społecznej ludzi. – Wielu zapamiętało COVID nie przez tragedie w szpitalach, ale przez zamknięte lasy i ograniczenia wolności. I to zostawiło ślad – mówi.
Terapia daremna, śmierć i lekarz, który nie zapomniał
Rozmowa schodzi na temat terapii daremnej i osobistego doświadczenia Siewiery z początku jego kariery. Opowiada o przyjacielu – młodym kardiochirurgu – który zmarł na powikłania grypy, będąc przez wiele dni utrzymywanym przy życiu. Ta historia skłoniła go do stworzenia doktoratu i współtworzenia pierwszych w Polsce wytycznych dotyczących terapii daremnej.
– Chciałem zrozumieć, w którym momencie leczenie przestaje służyć życiu, a zaczyna jedynie podtrzymywać czynności narządów – mówi. Wytyczne obowiązują do dziś, choć – jak zaznacza – ich stosowanie zależy od decyzji poszczególnych ordynatorów.
Recepta na Polskę? „Nie ma prostych odpowiedzi”
Zapytany o to, co należałoby zrobić, by Polska nie fundowała sobie społecznej „terapii daremnej”, Siewiera odpowiada bez złudzeń: – Nie ma prostych recept na skomplikowane problemy. Każdy, kto je oferuje, jest oszustem.
Podkreśla wagę pracy, nauki i zrozumienia własnej tożsamości jako narodu. – Musimy wiedzieć, kim jesteśmy i jakie miejsce chcemy zajmować we wspólnocie europejskiej – zaznacza.
Co dalej z Jackiem Siewierą?
Na koniec rozmowy Siewiera zdradza, że obecnie studiuje na Uniwersytecie Oksfordzkim, gdzie rozwija projekty związane z technologiami podwójnego zastosowania – m.in. do operacji podwodnych i leczenia ludzi. A przyszłość? – Zawsze mnie zaskakiwała. I to się raczej nie zmieni – kończy.
Red.
Jacek Siewiera w Salon24, fot. Salon24.pl ©
Inne tematy w dziale Społeczeństwo