Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera był gościem podcastu „Zdrowe Rozmowy Wypycha”. W rozmowie z Tomaszem Wypychem nie tylko opowiadał o trudnych momentach u boku Andrzeja Dudy, ale też dał do zrozumienia, że jego misja na szczytach władzy dobiegła końca – i to niekoniecznie z jego inicjatywy. W tle przewijały się wątki kampanii prezydenckiej 2025 roku, napięć wewnątrz obozu rządzącego oraz potrzeby redefinicji patriotyzmu i bezpieczeństwa narodowego. Wywiad został nagrany tuż przed tym, jak ogłoszono, że Siewiera zostanie doradcą Rafała Trzaskowskiego.
"Wreszcie żyję normalnym życiem”. Kulisy odejścia
– Odzyskałem życie – powiedział Siewiera, pytany o to, jak wygląda jego codzienność po dymisji ze stanowiska szefa BBN. Jak podkreślił, jego rola w Biurze nie była pracą, lecz służbą państwową – trudną, obciążającą i odbywaną w cieniu największych kryzysów ostatnich lat. Mówił o niej z respektem, ale i z wyraźnym przekonaniem, że ten etap został zamknięty. I to nie tylko formalnie – również politycznie.
– Gdy w przestrzeni publicznej pojawiły się spekulacje dotyczące mojej kandydatury na prezydenta, dalsza praca w BBN stała się niemożliwa – przyznał. Słowa te padły bez goryczy, ale też bez iluzji: był moment, w którym jego nazwisko stało się zbyt „gorące”, by mógł dalej funkcjonować w roli bezpośredniego doradcy prezydenta Dudy.
Obejrzyj rozmowę z Jackiem Siewierą:
Gdy nazwisko staje się problemem
Siewiera nie odnosił się wprost do konfliktów wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy, ale z jego słów przebijał wyraźny chłód. O prezydencie mówił z szacunkiem, podkreślając, że pełnił swoją funkcję „u boku głowy państwa, nie jako polityk, ale jako lekarz i analityk ryzyka”. Mimo to nie ukrywał, że medialne spekulacje o jego politycznej przyszłości miały realne konsekwencje.
– W tym momencie nie jestem politykiem – powiedział, zaznaczając jednak, że nie odżegnuje się od służby publicznej.
Bezpieczeństwo to nie tylko czołgi. „Różnimy się od wschodu”
W podcaście Siewiera odniósł się też do fundamentalnych różnic między myśleniem o bezpieczeństwie w kulturze Zachodu i Wschodu. – Dla lekarza życie ludzkie ma wartość najwyższą. To jest różnica między nami a myśleniem moskiewskim – mówił, nawiązując do swojej roli podczas wojny w Ukrainie.
Podkreślał, że wojna hybrydowa nie toczy się tylko na polach bitew, ale również w głowach, emocjach i systemach opieki zdrowotnej. – Kryzysy są ze sobą połączone. COVID, wojna, powódź – wszystko wymagało skoordynowanego reagowania – przypomniał.
O obecnym MON: "Wreszcie widać wolę wspólnoty”
Zaskoczeniem dla wielu może być ton, w jakim Siewiera wypowiedział się o obecnym kierownictwie Ministerstwa Obrony Narodowej. Choć nie zadeklarował otwartego poparcia, z jego słów wybrzmiewała wyraźna aprobata dla próby „łączenia, a nie dzielenia”. – W tak spolaryzowanym społeczeństwie każda próba budowania wspólnoty ma wartość strategiczną – zaznaczył.
W rozmowie pojawiły się także wątki dezinformacji, zagrożeń hybrydowych i potrzeby redefinicji strategii obronnych. Nie padły konkretne nazwiska, ale z tonu wypowiedzi Siewiery można było wyczytać jedno: nie zamierza wycofywać się z debaty publicznej. Wręcz przeciwnie – jego głos może odegrać istotną rolę w najbliższych miesiącach.
MP
Jacek Siewiera w Salon24, fot. Salon24.pl ©
Inne tematy w dziale Społeczeństwo