Fizjoterapeuta, sportowiec i założyciel warszawskiego studia Genius Przystań – Miłosz Staworzyński – opowiada w podcaście "Zdrowo do Setki" o swojej drodze przez różne dyscypliny, filozofii treningu i o tym, jak zostać sprawnym w średnim i starszym wieku. „Mam podopiecznych, którzy zaczęli ćwiczyć po pięćdziesiątce i dziś wyglądają jak sportowcy” – mówi rekordzista Polski w Hyrox.
Od pływania po CrossFit – sport od zawsze
Miłosz Staworzyński podkreśla, że jego podejście do treningu ukształtowało doświadczenie zdobyte w różnych dyscyplinach.
– Miałem sześciu trenerów pływania, czterech trenerów brazylijskiego jiu-jitsu, dwóch trenerów gimnastyki, pięciu trenerów dwuboju olimpijskiego. To ich doświadczenie sprawiło to, kim ja teraz jestem i jak prowadzę zajęcia – opowiada.
Sport towarzyszył mu od dziecka. Grał w piłkę nożną, trenował boks, gimnastykę, a nawet szachy. – Non stop jakiś sport, od rana do wieczora coś – wspomina.
Największą rozpoznawalność przyniósł mu CrossFit. – Wystartowałem w pierwszych zawodach, takich podwórkowych, wygrałem je. Tak się wkręciłem, że zostałem i poświęciłem temu aż 12 lat ciężkiej pracy – mówi.
Obejrzyj całą rozmowę na YouTube:
Rekord w Hyrox – droga pełna przeciwności
Ostatnie lata to dla Staworzyńskiego także sukcesy w Hyrox – dyscyplinie łączącej bieganie i elementy treningu funkcjonalnego.
– Razem z Kingą Hanslik pobiliśmy rekord Polski w Hyrox. Nie ma co oszukiwać – to CrossFit dał mi ogromną bazę. Przygotowanie było krótkie i intensywne, choć po drodze miałem wiele perypetii zdrowotnych – wyjaśnia.
Jak podkreśla, choć Hyrox i CrossFit bywają porównywane, to jednak różnią się wymaganiami. – Hyrox jest łatwiejszy. W CrossFicie są elementy, które trzeba ćwiczyć latami, żeby je opanować. W Hyroxie wystarczy rok solidnego biegania i trochę pracy nad siłą, żeby osiągnąć dobry wynik – tłumaczy.
"Nigdy nie jest za późno”
Miłosz Staworzyński pracuje z wieloma osobami po 30., 40. czy 50. roku życia. Zauważa, że rośnie świadomość znaczenia siły i sprawności w starszym wieku.
– Mięśnie to organ długowieczności. Trzeba budować siłę, bo to ona pozwala cieszyć się życiem na późniejszych etapach. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć ćwiczyć – podkreśla.
Dodaje też, że wieloletnia systematyczność przynosi efekty, których nie da się osiągnąć w kilka tygodni: – Przychodzą do mnie osoby i mówią: mam 45 lat, ze mnie już nic nie będzie. A ja odpowiadam: mam podopiecznych, którzy zaczęli w wieku 50 lat, teraz mają 60 i wyglądają jakby trenowali całe życie.
Droga ważniejsza niż cel
Trener Genius Przystań przekonuje, że kluczem do sukcesu jest nastawienie i radość z procesu.
– Ludzie pytają: kiedy będę miał sylwetkę, kiedy mi urośnie mięsień? A ja im mówię: ciesz się drogą. Po roku systematycznej pracy będziesz nową osobą. Ale trzeba zaufać procesowi – zaznacza.
Jak sam przyznaje, to właśnie droga, a nie sam efekt, daje mu najwięcej satysfakcji: – Najfajniejsza zawsze była ta droga. Sam cel często okazywał się mniej istotny.
Systematyczność jak mycie zębów
Staworzyński często porównuje trening do codziennych nawyków: – Lepiej trenować 3–4 razy w tygodniu na 60% niż raz na tydzień na 100%. To jak z myciem zębów – lepiej codziennie po minucie niż raz na tydzień przez pół godziny.
Dlatego radzi, by zaczynający przygodę ze sportem znaleźli towarzysza i skorzystali z pomocy trenera. – Pierwszym krokiem powinna być praca z trenerem, który pokaże podstawy. Dopiero później można eksperymentować z zajęciami grupowymi – mówi.
Miłosz Genius – misja „Making People Better”
Dziś Staworzyński łączy doświadczenie sportowca i fizjoterapeuty w pracy z podopiecznymi. W studiu Genius Przystań realizuje misję „Making People Better” – pomaga ludziom stawać się sprawniejszymi, silniejszymi i bardziej świadomymi swojego ciała.
Jego filozofia jest prosta: sprawność najpierw, wygląd później. – Można być sprawnym i dobrze wyglądać, ale ważne, żeby najpierw dobrze się czuć – podsumowuje.
Red.
fot. Instagram/@milosz_genius
Inne tematy w dziale Społeczeństwo