Po zakazie futer rolnicy od tytoniu liczą na obietnicę prezydenta

Redakcja Redakcja Rolnictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Prezydent Karol Nawrocki podpisał ustawę wprowadzającą zakaz hodowli zwierząt na futra. Hodowcy futrzarscy, choć wiedzą, że ich działalność zostanie wygaszona, dziękują za długi okres przejściowy i jasne zasady do 2033 roku. Tymczasem plantatorzy i rolnicy, którzy sieją, zbierają i suszą liście tytoniu, mówią wprost: nie chcą scenariusza „zamykania” upraw. Ich nadzieja coraz mocniej opiera się na obietnicy prezydenta, że za jego kadencji „niemożliwe jest jakiekolwiek rozszerzanie zakazów i ograniczeń na produkcję rolną”.

Futra: zakaz, ale z czasem do 2033 i pakietem osłon

Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt wprowadza zakaz chowu i hodowli zwierząt futerkowych na futro (z wyjątkiem królików). Przepisy mają wejść w życie 14 dni po ogłoszeniu, ale fermy nie znikają natychmiast: działalność ma zostać wygaszona do końca 2033 r.

Ustawa opisuje też rekompensaty: hodowcy, którzy zakończą działalność do 2031 r., mogą ubiegać się o odszkodowanie zależne od średniego rocznego przychodu z lat 2020–2024 i daty zamknięcia. Przypomnijmy, że najwięcej mają dostać ci, którzy zamkną biznes szybko:

  • do 1 stycznia 2027 r. – 25 proc. średniego rocznego przychodu,
  • później co roku mniej o 5 punktów procentowych,
  • do 1 stycznia 2031 r. – 5 proc.,
  • zamknięcie później wyklucza rekompensatę.

Pracownicy ferm, które zakończą działalność, mają otrzymać odprawę w wysokości 12-miesięcznego wynagrodzenia, a przedsiębiorca może wystąpić do ZUS o zwrot tej kwoty.


W depeszy PAP przedstawiciele hodowców futrzarskich dziękowali prezydentowi, podkreślając, że okres przejściowy daje im minimalne bezpieczeństwo do odpowiedzialnego zamykania gospodarstw, spłaty zobowiązań i dokończenia inwestycji.

Plantatorzy tytoniu: protest pod KPRM 

W listopadzie w Warszawie, przed KPRM, protestowali plantatorzy i osoby związane z uprawą oraz przetwórstwem liści tytoniu. Domagali się, by polskie władze sprzeciwiły się kierunkowi wyznaczanemu przez WHO oraz zmianom, które mogą podnieść koszty funkcjonowania całego łańcucha od plantacji do pierwszego przetworzenia.

Najważniejszy przekaz protestu nie dotyczył wielkich słów o „branży”, tylko bardzo konkretnego lęku ludzi z małych miejscowości, że kolejne decyzje regulacyjne mogą sprawić, iż uprawa stanie się nieopłacalna, a gospodarstwa zostaną bez planu i bez alternatywy.


Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” i doradca Prezydenta RP, mówił Salon24:

„Nie możemy pozwolić na to, aby zamykać branżę tytoniową, aby zamykać przemysł monopolowy, aby tutaj zamykać branżę futrzarską, czy inne branże, które dzisiaj mają bardzo duże obawy.”

Z kolei Sławomir Izdebski (Samoobrona Ruch Społeczny) zwracał uwagę na podstawowy bilans: rolnicy muszą z czegoś żyć, a gwałtowne ruchy bez realnych alternatyw grożą likwidacją miejsc pracy na wsi i osłabieniem lokalnych dochodów.

Po futrach rolnicy patrzą na Pałac. „To ma być ochrona produkcji rolnej”

W tej historii widać ważne zderzenie. Zakaz futer jest już przesądzony i opisany w ustawie razem z datami i osłonami. Plantatorzy tytoniu mówią: my nie chcemy dojść do etapu wygaszania. Nie domagają się „miękkiego końca”, tylko zatrzymania lub złagodzenia kierunku, który ich zdaniem prowadzi do ograniczania upraw.

Dlatego dla wielu z nich kluczowe są słowa, które prezydent Karol Nawrocki wypowiedział przy okazji podpisania ustawy futrzarskiej. To na tej deklaracji chcą opierać swoją nadzieję i presję polityczną:


„Podpisuję tę ustawę, bo pozwoli to branży na korzystny okres przejściowy. Jednocześnie rząd musi mieć świadomość, że za mojej prezydentury niemożliwe jest jakiekolwiek rozszerzanie zakazów i ograniczeń na produkcję rolną. To kwestia naszego bezpieczeństwa żywnościowego i trwania polskiej wsi jako jednego z najważniejszych filarów naszej suwerenności.

Dlatego w Kancelarii Prezydenta RP przygotowywany jest projekt ustawy chroniącej prowadzenie produkcji rolnej na wsi. (…) Przed złożeniem do Sejmu skonsultuje ten projekt z rolnikami. Rolnik musi mieć pewność, że jego działalność jest szanowana i że nie będzie karany za to, że dba o nasze bezpieczeństwo żywnościowe.”


Plantatorzy mówią dziś prosto: skoro prezydent zapowiada obronę produkcji rolnej i konsultacje z rolnikami, to oczekują, że te słowa będą miały zastosowanie także do ludzi, którzy co roku sieją i zbierają liście tytoniu.

red.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka