Nie żyje Perry Bamonte. Gitarzysta The Cure miał 65 lat

Redakcja Redakcja Muzyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
Świąteczna żałoba w świecie muzyki. Perry Bamonte, wieloletni gitarzysta i klawiszowiec legendarnego zespołu The Cure, zmarł w swoim domu podczas świąt Bożego Narodzenia. O śmierci muzyka poinformował oficjalnie zespół.

Perry Archangelo Bamonte odszedł po krótkiej chorobie. Miał 65 lat. Informację przekazano za pośrednictwem oficjalnej strony The Cure w piątek, 26 grudnia.

„Z ogromnym smutkiem potwierdzamy śmierć naszego wielkiego przyjaciela i kolegi z zespołu Perry'ego Bamonte'a, który zmarł po krótkiej chorobie w domu podczas świąt" – czytamy w oświadczeniu grupy.


Koledzy z zespołu wspominają go jako człowieka cichego, intensywnego, intuicyjnego i niezwykle kreatywnego. Nazywany przez bliskich „Teddy" był – jak piszą – „ciepłym sercem i kluczową częścią historii The Cure".

Bamonte zaczynał jako technik Roberta Smitha

Bamonte trafił do The Cure w 1984 roku dzięki młodszemu bratu Darylowi, który pracował jako kierownik tras koncertowych grupy. Przez kilka lat był technikiem gitary i osobistym asystentem Roberta Smitha – jak to ujmuje sam zespół, „opiekował się zespołem". W tym czasie siostra Smitha nauczyła go gry na pianinie i klawiszach.

Przełom nastąpił w 1990 roku, gdy odszedł klawiszowiec Roger O'Donnell. Bamonte awansował z zaplecza na scenę.

Koncert The Cure z udziałem Perrego Baminte: 


„Friday I'm in Love" i złota era

Pierwszą płytą, na której zagrał jako pełnoprawny członek The Cure, był „Wish" z 1992 roku. To właśnie na tym albumie znalazł się „Friday I'm in Love" – jeden z największych przebojów w historii zespołu. Bamonte grał tam na gitarze basowej i klawiszach.

Przez kolejne lata nagrał z grupą albumy „Wild Mood Swings", „Bloodflowers" i „The Cure". Łącznie zagrał ponad 400 koncertów w ciągu 14 lat. W 2005 roku odszedł, gdy Robert Smith postanowił okroić skład do trio.

Lata poza sceną i niespodziewany powrót

Po odejściu z The Cure Bamonte zniknął z radarów branży muzycznej. Zajął się ilustracją, współpracował z magazynem wędkarskim „Fly Culture". W 2012 roku pojawił się w supergrupie Love Amongst Ruin u boku muzyków z Placebo.

W 2019 roku wrócił do rodziny The Cure przy okazji wprowadzenia zespołu do Rock & Roll Hall of Fame. Nikt się nie spodziewał, że to dopiero początek.

W 2022 roku Bamonte po prostu pojawił się na scenie podczas trasy „Shows of a Lost World" – bez wcześniejszych zapowiedzi. Zagrał z zespołem kolejne 90 koncertów. Koledzy mówią dziś, że były to „jedne z najlepszych występów w historii zespołu".

Ostatni koncert na premierze triumfalnego albumu

Jego ostatnim występem był koncert 1 listopada 2024 roku w londyńskim Troxy. To tam The Cure zaprezentowali „Songs of a Lost World" – pierwszy studyjny album od 16 lat. Płyta dotarła na szczyt brytyjskiej listy sprzedaży i na czwarte miejsce amerykańskiego Billboard 200.

Ten koncert utrwalono w filmie „The Cure: The Show of a Lost World", który właśnie można zobaczyć w kinach. Bamonte miał grać z zespołem jeszcze przez następne dwa lata – trasa była zaplanowana do 2026 roku.


„Nasze myśli i kondolencje kierujemy do całej jego rodziny. Będzie nam bardzo brakowało" – kończą oświadczenie członkowie The Cure.

Przyczyna śmierci nie została ujawniona.

red. 

Fot: Nie żyje Perry Bamonte. Gitarzysta The Cure miał 65 lat/TheCure.com

źródło: BrooklynVegan, Variety

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj16 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Kultura