Sędzia Ryszard Milewski przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Sędzia Ryszard Milewski przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Fot. PAP/Tomasz Gzell

Sędzia Milewski przed komisją Amber Gold. "Nie znam Donalda Tuska"

Redakcja Redakcja Amber Gold Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Sędzia Ryszard Milewski, zdymisjonowany z funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, zeznaje przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Świadek był pytany m.in. o relacje z Donaldem Tuskiem.

Mecze z Donaldem Tuskiem

- Znam Donalda Tuska tylko z widzenia. Nie miałem z nim kontaktu - stwierdził Ryszard Milewski, przesłuchiwany przez posłów. Jarosław Krajewski z PiS pytał sędziego o autentyczność zdjęcia z 2012 roku, na którym widać sędziego i Donalda Tuska na stadionie Lechii Gdańsk w czasie meczu. - Ten w szaliku to ja - odpowiedział Milewski.

Były prezes gdańskiego sądu tłumaczył, że wokół fotografii, ujawnionej przez media, narosło wiele mitów. - Chodziłem na mecze Lechii od 10. roku życia; zawsze chodzę i kibicuję temu klubowi. Chodziłem na tę lożę i zdarzało się rzeczywiście, że Tusk siedział za mną w tej loży. Ja pana Tuska nie znam z żadnych innych okoliczności. Nigdy się z nim nie spotykałem, nie miałem z nim żadnych kontaktów osobistych, towarzyskich - powiedział. Na meczach ekstraklasy w loży VIP z ówczesnym premierem zasiadał kilka razy, ale to tylko zbieg okoliczności - dodał. Milewski znał prezesa Lechii Gdańsk, dlatego dostawał zaproszenia na piłkarskie wydarzenia.

Wiedza o Amber Gold

Sędzia był pytany również o to, czy rozmawiał z Donaldem Tuskiem lub innymi politykami o aferze Amber Gold. Według Milewskiego, prowokacja dziennikarska była dla niego nauczką. - Nigdy z nikim nie rozmawiałem na temat Amber Gold. Z tą aferą mam tylko wspólne to, że została dokonana prowokacja, w którą się wplątałem i za co zostałem ukarany. Nigdy nie sądziłem żadnej sprawy pana P., nie uczestniczyłem w żadnym posiedzeniu i nie miałem z tą sprawą nic wspólnego - stwierdził. 

Dziennikarska prowokacja

W 2012 roku "Gazeta Polska Codziennie" przeprowadziła prowokację, dzwoniąc do sędziego Ryszarda Milewskiego. Paweł Miter podał się za zaufaną osobę z otoczenia Donalda Tuska i prosił o dostęp do akt ws. Amber Gold. Milewski zgodził się nie tylko na to, ale zaproponował zaufany skład sędziów i dogodny termin na spotkanie dla ówczesnego premiera. Nagranie we wrześniu 2012 roku ujawnili dziennikarze, a Milewski stracił posadę prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku. Sąd dyscyplinarny nie miał wątpliwości, że zachowanie sędziego godziło w niezawisłość i niezależność przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości.

- Sprawa była tego typu, że dzwonił do mnie minister Jarosław Gowin osobiście, dzwonili z ministerstwa, proszono cały czas o akta, była debata sejmowa na ten temat. Rzeczywiście dałem się nabrać, to jest moja wina - tłumaczył Milewski. Jarosław Gowin w rządzie PO-PSL pełnił funkcję ministra sprawiedliwości. Świadek zaznaczył, że "Gazeta Polska Codziennie" ujawniła "kompilację rozmowy". Małgorzata Wassermann zwróciła mu uwagę, że biegli badali nagranie i niczego takiego nie stwierdzili. - Mam inne zdanie na ten temat - odpowiedział sędzia.

Milewski zeznał jednak, że aż do wybuchu afery Amber Gold nie wiedział, że taki parabank istnieje. Ocenił również skuteczność sądownictwa w wyjaśnianiu sprawy. - Na pewno afera Amber Gold nie została zlekceważona przez sądy, bo sądy moim zdaniem stanęły na wysokości zadania. To sądy, na zażalenie KNF, cofnęły tę sprawę, to przecież sądy zastosowały tymczasowe aresztowanie. Jak działała prokuratura, to pozostawiam to do oceny państwa - stwierdził sędzia.

Źródło: PAP, TVP INFO

GW

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

 

 

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka