Obraźliwa reklama "Tigera" w sieci.
Obraźliwa reklama "Tigera" w sieci.

Skandaliczna reklama "Tigera". Energy-drink wulgarnie o Powstaniu Warszawskim

Redakcja Redakcja Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 121

Środkowy palec i podpis "1 sierpnia dzień pamięci. Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie" - tak 1 sierpnia reklamował się koncern "Tiger", produkujący napoje energetyzujące. Marka należy do byłego boksera, Dariusza Michalczewskiego.

"Fuck" na 1 sierpnia

Obraźliwa grafika, wyśmiewająca 73. rocznicę Powstania Warszawskiego, została usunięta po wpisach internautów z Instagrama i Facebooka. Komentatorzy, którzy śledzili wpisy marki "Tiger" w mediach społecznościowych mocno krytykowali pomysłodawców reklamy. Zapowiedzieli również bojkot "Tigera".

- Tiger Energy Drink tak się reklamuje na 1 sierpnia...Czcząc fuckiem pamięć ofiar dziesiątek tysięcy powstańców. Fuckiem kwitują krew naszych bohaterów. Tak reklamuje plugawa korporacja swój plugawy produkt. Moim zdaniem dla takich marek nie powinno być miejsca w przestrzeni handlowej. Chyba wiecie co z tym robić - komentuje na Facebooku fotograf Jakub Szymczuk. - Tigera piłem, wybierałem zamiast Redbulla, bo wolę polskie produkty, jednak w tym wypadku sprawę mam jasną. Pokazuję im wieczystego fucka - dodał.

Grafika z wyciągniętym środkowym palcem nadal widniała w internetowej witrynie "Tigera". W nowatorski sposób zareagowało na reklamę Muzeum Powstania Warszawskiego. - Hej @tigerdrinkpl! Niedługo zaczynamy zapisy na lekcje muzealne (różne poziomy, nawet dla dzieci z podstawówki). Może wpadniecie?- napisał administrator mikrobloga placówki na Twitterze. Wpis spotkał się z powszechnym uznaniem internautów, kilkuset podało go dalej.

Przeprosiny Tigera i prezesa Maspex

Po południu "Tiger" usunął swoją reklamę z konta na Instagramie i opublikował przeprosiny: "Jest nam ogromnie przykro z powodu publikacji grafiki, która pojawiła się w dniu 1 sierpnia na profilu instagramowym marki. Bardzo przepraszamy za ten błąd, który nie powinien się wydarzyć. Wiemy, że usunięcie tej publikacji nie naprawi tego błędu, ale post został już usunięty. Jeszcze raz bardzo serdecznie przepraszamy".

Agencja J. Walter Thompson Group Poland, odpowiedzialna za stworzenie kreacji, również przesłała swoje przeprosiny: "Jako agencja odpowiedzialna za komunikację marki Tiger w social mediach, oficjalnie przepraszamy za przekroczenie granicy dobrego smaku i naruszenie wartości historycznych, jakim było Powstanie Warszawskie. Kreowanie silnie buntowniczego charakteru Tigera uśpiło naszą czujność, doprowadzając do niedopatrzenia w kontroli jakości komunikacji, czego efektem stało się naruszenie najwyższych świętości. Sytuację uważamy za niedopuszczalną, z czego zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Naszą intencją nie było obrazić kogokolwiek, za co przepraszamy wszystkich, którzy poczuli się dotknięci efektem naszej pracy".

Głos zabrał też Krzysztof Pawiński, prezes firmy Maspex, która jest właścicielem takich marek jak: "Jestem zszokowany reklamą Tigera. Brak mi słów. Jako współwłaścicielowi firmy produkującej Tigera jest mi po prostu wstyd" - napisał na Twitterze. W kolejnych wpisach dodał, że "ma osobiście ogromny szacunek do Powstańców" i |wyciągnie "twarde konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za tę sytuację". Na koniec napisał, że firma zadośćuczyni za popełniony błąd. "Wesprzemy program edukacyjny dotyczący Powstania Warszawskiego".

Powstańcza energia PGE

Brakiem wyczucia wykazała się także PGE Polska Grupa Energetyczna, która w kampanii wykorzystała wizerunek powstańca na tle płonącej Warszawy, obok iskry. Nad jego głową umieszczono hasło „PGE. Zapewniamy energię”, a poniżej slogan reklamowy „Poświęcenie to wielka energia”, a u dołu: „PGE Mecenasem Muzeum Powstania Warszawskiego” i „PGE. Sprzedawca prądu, gazu i ciepła”.

Dziennikarze, eksperci od marketingu i PR oraz internauci nie zostawili na reklamie suchej nitki. 2 sierpnia Maciej Szczepaniuk, rzecznik prasowy PGE poinformował na Twitterze, że hasło kampanii zostanie zmienione. „Nie chcieliśmy nikogo urazić. Wspólnie z agencją reklamową, autorem kampanii, #PGE zmienia jej hasło na „Wspieramy pamięć o bohaterach” - napisał. Plakat z powstańcem usunięto ze stron firmy.

KacVegas Żytniej

To nie pierwszy raz, kiedy wydarzenia historyczne są wykorzystywane w kampaniach społecznościowych w taki sposób, że narusza się etykę i szacunek dla osób biorących w nich udział. 2 lata temu na facebookowym fanpage'u wódki „Żytniej” znalazło się zdjęcie ofiary śmiertelnie postrzelonej ofiary ZOMO, którą niosą koledzy, z podpisem: „KacVegas? Scenariusz pisany przez Żytnią” i dopisek: „Gdy wieczór kawalerski wymknie się spod kontroli. Wina żytniej?” Osobą na zdjęciu niesioną pospiesznie przez innych był Michał Adamowicz, jedna z trzech ofiar manifestacji „Solidarności”, która odbyła się w Lubinie 31 sierpnia 1982 r. Był to 28-letni elektryk zakładów górniczych, który zmarł wskutek ran postrzałowych głowy.

Polmos Bielsko Biała tłumaczył wtedy, że osoba, która wówczas użyła zdjęcia nie wiedziała, że jest to historyczna fotografia. 28-letnia Marta S., pracownica toruńskiej agencji reklamowej, która umieściła zdjęcie z Wydarzeń Lubińskich '82 usłyszała zarzut pomówienia jednej z osób widniejących na zdjęciu o zachowania mogące poniżyć ją w opinii publicznej.  Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z wycofaną reklamą wódki złożyła "Solidarność".


GW, ja

źródło: nowymarketing.pl, wirtualnemedia.pl


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka