Andrzej Duda (w środku), Jarosław Kaczyński i Beata Szydło.
Andrzej Duda (w środku), Jarosław Kaczyński i Beata Szydło.

Kaczyński o pomyśle A. Dudy: Bylibyśmy szaleńcami, gdybyśmy na to przystali

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 165

Jarosław Kaczyński w najnowszym wywiadzie, udzielonym "Gazecie Polskiej", opowiedział, co myśli o wprowadzeniu systemu prezydenckiego w Polsce. Potwierdził również konflikt między Andrzejem Dudą a Zbigniewem Ziobro, który nazwał "pokoleniowym".

Andrzej Duda jest zwolennikiem systemu prezydenckiego i zamierza dać temu wyraz w planowanym referendum konstytucyjnym w listopadzie 2018 roku. Jeszcze nie ma oficjalnej decyzji PiS, ale prezydent chciałby, by głosowanie doszło do skutku i obywatele wypowiedzieli się, jaki system sprawowania władzy im najbardziej odpowiada. - Jeśli byłby to kanclerski, nie miałbym z tym problemu - mówił niedawno.

System prezydencki? Szaleństwo

Jarosław Kaczyński uważa, że przemodelowanie polskiej sceny politycznej w tej chwili byłoby "szaleństwem". - Zupełnie otwarcie powiedziałem panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, iż nie widzę żadnych przesłanek, przy ustabilizowanym systemie politycznym, do tego, by wprowadzić w Polsce system prezydencki, który zawsze tworzy ryzyko, iż osoba bez odpowiedniego doświadczenia politycznego, bez umiejętności, a czasem – może się tak zdarzyć, tylko proszę nie odnosić tego do pana Andrzeja Dudy – człowiek złej woli uzyska bardzo dużą władzę, i to bez realnej kontroli - wyraził swoje wątpliwości w rozmowie z tygodnikiem "Gazeta Polska". - Nie jesteśmy szaleńcami - dodał.

Jak zaznaczył Kaczyński, głowa państwa w modelu prezydenckim pozostałaby bez jakiejkolwiek kontroli. - (...) między premierem, nawet premierem o uprawnieniach kanclerskich, a prezydentem jest ta różnica, że ci pierwsi podlegają kontroli parlamentu, własnej partii, a prezydent nie. Z tego punktu widzenia system prezydencki zawsze będzie bardziej ryzykowny. Tym bardziej, że u nas nie ma, tak jak w Stanach Zjednoczonych, potężnych, z tradycjami, instytucji kontrolujących władzę prezydencką - mówił stanowczo.

Jednocześnie sprzeciw wobec pomysłu prezydenta Dudy nie oznacza blokowania zmian konstytucji przez PiS. - Jeśli mielibyśmy wzmacniać czyjeś uprawnienia w ustawie zasadniczej, to premiera w stronę uprawnień kanclerskich - podkreślił. Prezes PiS nie wie jeszcze, czy partia zgodzi się na referendum, proponowane przez Andrzeja Dudę. Zależy to od wielu czynników - przyznał.

Konflikt na linii Duda-Ziobro

Kaczyński dodał również, że współpraca między głową państwa a rządem sprawia problemy i jest przyczyną napięć. - (...) w polskich warunkach możliwa jest umowa polityczna, co do podziału kompetencji, i to da się zrobić bez zmiany konstytucji. Oczywiście premier nie jest z nich wyłączony. Musi spotykać się, jeździć itd. Jednak dominującą rolę w moich czasach odgrywał ośrodek prezydencki. Na Rady Europejskie może jeździć też prezydent. Musi oczywiście uzgadniać stanowisko z rządem, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, by otrzymał pełnomocnictwo i reprezentował kraj - przypomniał. W jego ocenie, dziś tak nie jest.

Prezes PiS ujawnił, że rozmawiał z Andrzejem Dudą na temat jego sporu z ministrem sprawiedliwości. - Podczas rozmowy z prezydentem powiedziałem mu, że nie chcę zajmować się sporami pokoleniowymi między 40-latkami - zdradził. Konflikt stał się nieunikniony po lipcowych wetach prezydenta. Zbigniew Ziobro jeszcze dzień przed słynną konferencją Andrzeja Dudy przekonywał dziennikarzy, że nie mają co liczyć na zawetowanie projektów ws. SN i KRS. Później minister wypominał na łamach prasy, że prezydent może być wielkim reformatorem albo zostanie zapamiętany jako groteskowy polityk.

Projekt prezydenta, szczególnie jeśli chodzi o wyłonienie członków KRS przez Sejm, jest krytykowany przez Kaczyńskiego. - Dostrzegam w tych projektach pewne problemy o charakterze konstytucyjnym. Trudno sędziów KRS wybierać mniejszością głosów. Taką sytuację tworzy ten projekt ustawy, który wpłynął do Sejmu z Kancelarii Prezydenta. Zasada: jeden poseł - jeden głos – jeden kandydat na członka KRS, bezdyskusyjnie zaowocuje wyborami mniejszościowymi, a nawet bardzo mniejszościowymi. Można sobie przecież bez trudu wyobrazić sytuację, w której do Krajowej Rady zostają powołani sędziowie wybrani przez dwóch, trzech posłów czy nawet skrajnie przez jednego - alarmuje prezes PiS.

- W mojej ocenie zaproponowane rozwiązanie stoi w sprzeczności z ustawą zasadniczą, bo nigdzie – powtarzam – nigdzie nie ma w niej zapisu o możliwości głosowania mniejszością głosów. Mowa jest o różnych większościach: bezwzględnej, bezwzględnej wzmocnionej, kwalifikowanej. Nie ma dopuszczenia wyboru poprzez mniejszość. To właśnie szacunek dla wyboru większościowego jest istotą demokracji. O tym naprawdę trzeba pamiętać i nie można tej podstawowej zasady wypaczać, bo to będzie po prostu psuło jakość życia publicznego w Polsce - komentował propozycje Andrzeja Dudy w projektach.

Bez determinacji prezydenta, nie będzie wielkiej reformy polskiego sądownictwa - zaznaczył Kaczyński. - Teraz ten proces na pewno będzie dłuższy. Dużo dłuższy i trudniejszy - analizuje sytuację po lipcowych wetach.

Reparacje wojenne od Niemiec

Kaczyński był również pytany przez "Gazetę Polską" o szanse na uzyskanie reparacji wojennych od Niemiec. Prezes PiS nie wyklucza negocjacji z rządem niemieckim, ale skłania się ku współpracy z amerykańskimi sądami. - Sprawa jest bardzo intensywnie analizowana, ale poza wszystkim podnoszenie sprawy reparacji, nadawanie jej rozgłosu jest doskonałym narzędziem informowania świata, jak naprawdę wyglądała II wojna światowa, co Niemcy robili w Polsce, jak działali. Kto był ofiarą, a kto katem - uważa.

- Kolejnym etapem, który już niebawem rozpoczniemy, będzie praca na poziomie sejmowym. Musimy rozstrzygnąć, czy skuteczniejsza będzie nadzwyczajna komisja tak jak było choćby w Grecji, czy zespół - ocenił Kaczyński.

Podziały i pozorowane reformy

Lider partii rządzącej zapewnił swoich zwolenników, że do żadnego podziału w obozie władzy nie dojdzie - podobnie jak do pozorowanych reform. - Jesteśmy zdeterminowani, aby do tego nie dopuścić do podziału obozu dobrej zmiany. Zrobimy wszystko, aby utrzymać jedność, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Nie możemy i nie zgodzimy się na zmiany pozorne, szczególnie w sferach, w których zmiany są możliwe bardzo rzadko. A wymiar sprawiedliwości jest taką właśnie sferą. Jednak naprawdę głęboko wierzę w to, że do porozumienia dojdziemy, a rozbieżności są jedynie skutkiem paru niefortunnych okoliczności - uspokoił Kaczyński.

Źródło: Gazeta Polska

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.




Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka