Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyjęło rezolucję ws. praworządności w niektórych krajach Europy, w tym Polsce. Na wszystkich 636 członków , na sali obecnych było zaledwie 51.
Za przyjęciem rezolucji zagłosowało 42 członków Zgromadzenia, przeciwko było 9. Rezolucję poparli parlamentarzyści PO i Nowoczesnej, przeciwko byli posłowie PiS i Kukiz’15.
Autorem wniosku i sprawozdawcą projektu rezolucji był niemiecki poseł Bernd Fabritius, wiceszef komisji prawnej i praw człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego RE. Jak argumentował podczas debaty, projekt powstał, bo w niektórych krajach zagrożone są normy prawne.
Poseł PiS Dominik Tarczyński skrytykował członków Zgromadzenia Parlamentarnego za niewielkie zainteresowanie debatą. - Chciałbym poprosić drogich kolegów, żeby rozejrzeli się wokół siebie. Jak wielu z was jest dziś obecnych w tej izbie. Jesteśmy tu, by dyskutować o najważniejszych, fundamentalnych prawach i wartościach. Jak wielu członków niemieckiej delegacji jest obecnych? Możecie podnieść ręce? Żaden – mówił Tarczyński.
- Jak wielu członków francuskiej delegacji jest obecnych? Jeden. Gdzie jest reszta, jeśli sprawa praworządności jest tak ważna? Gdzie jesteście? Powinniście tu być – kontynuował polski poseł, podkreślając, że najliczniej na spotkaniu obecna jest polska delegacja, ponieważ jest otwarta na debatę.
- Jesteśmy otwarci na dyskusję, ale nie traktujcie nas jak dzieci. Zanim będziecie nas oceniać, spójrzcie w lustro i zapytajcie siebie, jak sądownictwo wygląda u was. Co z Holandią, co z panem Timmermansem? Czy tam jest Trybunał Konstytucyjny? Nie ma go, jednak Polska jest wytykana palcami za łamanie konstytucji, jak mówią – podkreślał
Wypowiedział się też poseł Killion Munyama z PO. Stwierdził, że nie ma wątpliwości, iż w Polsce niezbędne są reformy w systemie sądowniczym. - Procesy sądowe ciągną się zbyt długo. Proponowane rozwiązania wykraczają jednak poza demokratyczne reguły i kolidują z polską konstytucją – uznał.
Zaznaczył, że Polska przegra w wielu aspektach, jeśli propozycje reform systemu sądownictwa autorstwa PiS zostaną wdrożone. - Brak zaufania do systemu prawnego będzie tego konsekwencją. Na szczęście prezydent tymczasowo zatrzymał ten proces, wetując dwie ustawy – dodał.
Przyjęta rezolucja dotyczy oprócz Polski także Bułgarii, Mołdawii, Rumunii i Turcji. Dokument wzywa państwa członkowskie Rady Europy do pełnego wdrożenia zasad państwa prawa.
„Chodzi o próby upolitycznienia rad sądowniczych i sądów (Bułgaria, Polska i Turcja), zwolnień sędziów na dużą skalę (Turcja) lub prób podejmowanych w tym celu (Polska) oraz korupcję (Bułgaria, Republika Mołdawii i Rumunia). Istnieją również obawy co do tendencji do ograniczenia władzy ustawodawczej parlamentu (Republika Mołdawii, Rumunia i Turcja)” – głosi uzasadnienie rezolucji.
Dokument kieruje ogólne zalecenia do tych pięciu krajów. Wyraża szczególne zaniepokojenie sytuacją w Turcji w następstwie działań podjętych po niedawnych zmianach w konstytucji w tym kraju.
W przypadku Polski wskazuje na problemy z praworządnością dotyczące regulacji w systemie sądowniczym. Rezolucja “wzywa polskie władze, aby powstrzymały się od wszelkich reform, które mogłyby zagrozić poszanowaniu zasad państwa prawa, a zwłaszcza funkcjonowaniu KRS i niezawisłości sądownictwa oraz prokuratorów”. “Zachęcamy również polskie władze do korzystania z odpowiednich uregulowań Rady Europy, (...) do pełnej współpracy z jej organami oraz do wdrożenia zaleceń Komisji Weneckiej” – czytamy w dokumencie.
Według rezolucji „obecną sytuację Trybunału Konstytucyjnego należy ponownie zbadać w świetle zaleceń międzynarodowych organów w celu zapewnienia pełnego poszanowania zasad legalności i pewności prawa”.
Podczas głosowań członkowie Zgromadzenia Parlamentarnego odrzucili poprawki autorstwa parlamentarzystów PiS wykreślające Polskę z grupy krajów, w których zagrożona jest praworządność.
Poseł Ryszard Czarnecki pytany o tę decyzję RE na antenie Polskiego Radia, zwracał uwagę, że "ciekawe" jest, kto ten wniosek zaproponował. Poseł Fabritius - jak wskazał polityk PiS - jest szefem niemieckiego Związku Wypędzonych. Jak podkreślił, jest to osoba, która podnosi "rzekome krzywdy" Niemców, którzy opuścili terytorium Polski.
- I właśnie szef Związku Wypędzonych stał się ekspertem od spraw polskich. To w zasadzie samo w sobie jest komentarzem, ale też pokazuje, że część niemieckiej klasy politycznej ucieka do przodu, zamiast uderzać się w pierś za grzechy i winy Niemców wobec Polski w czasie II wojny światowej. Teraz nagle staje się prokuratorem, czy sędzią, oskarżycielem, czy nauczycielem, który poucza o sprawach demokracji i praworządności w Polsce - powiedział Czarnecki.
Europoseł PiS podkreślił również, że rezolucja Rady Europy, to "nie jest głos" Unii Europejskiej, bo - jak wyjaśniał - Rada Europy skupia także państwa, które nie są członkami UE, np. Rosję. Czarnecki był też pytany, czy faktycznie jest tak, że teraz - kiedy UE boryka się z różnymi problemami, m.in. sytuacją w Hiszpanii - to chęć prowadzenia dalszej wojny z Polską jest mniejsza.
- Rzeczywiście (jest) takie pewne milczenie w ostatnim czasie pana (wiceszefa KE Fransa) Timmermansa, który zawsze był tym złym policjantem w porównaniu z dobrym policjantem (przewodniczącym KE Jean-Claude'em) Junckerem. Mamy już za tydzień posiedzenie jednej z komisji Parlamentu Europejskiego (...), gdzie kwestia polskiej praworządności - taka never ending story - ma się pojawić. Wtedy zobaczymy, powiemy sprawdzam - mówił wiceszef PE.
źródło PAP
ja
Zobacz komentarz dziennikarki Dominiki Cosić (PAP/TVP)
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Inne tematy w dziale Polityka