Czoło Marszu Niepodległości, fot. PAP/Jacek Turczyk
Czoło Marszu Niepodległości, fot. PAP/Jacek Turczyk

Ruszył Marsz Niepodległości 2017 pod hasłem "My chcemy Boga"

Redakcja Redakcja Marsz Niepodległości Obserwuj temat Obserwuj notkę 238

Ulicami stolicy przeszedł Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe. Hasło tegorocznego marszu brzmi "My chcemy Boga". Policja szacuje, że wzięło w nim udział ok. 60 tys. uczestników.

Marsz Niepodległości z udziałem kombatantów

Uczestnicy marszu wyruszyli z Ronda Dmowskiego i przeszli Alejami Jerozolimskimi i Mostem Poniatowskiego. Marsz zakończył się na błoniach Stadionu Narodowego.

Uczestnicy marszu mają ze sobą transparenty m.in. z napisami: "My chcemy Boga", "Lwów i Wilno pamiętamy!"; z wizerunkiem Jezusa i apelem: "Króluj nam Chryste". Mają także flagi z emblematem Narodowych Sił Zbrojnych i napisem "Śmierć wrogom ojczyzny", trzymają też transparent z namalowaną twarzą Romana Dmowskiego. W tłumie powiewają tysiące biało-czerwonych flag.

Przy dźwiękach bębnów uczestnicy skandują: "Cześć i chwała bohaterom", "Duma, duma, narodowa duma!". Wznoszone są także okrzyki: "Bóg, Honor, Ojczyzna", "My chcemy Boga", "Wolność, równość, sprawiedliwość", "Polska katolicka, nie laicka", "Cześć i chwała bohaterom, biało-czerwone barwy niezwyciężone". Wielu uczestników ma na ramionach opaski, często z kotwicą Polski Walczącej. Niektórzy mają kominiarki. Odpalane są race, świece dymne i petardy.

Przed rozpoczęciem marszu przemawiali członkowie organizacji narodowych z Hiszpanii i Włoch, którzy podkreślali, że Polska jest dla Europy wzorem wartości chrześcijańskich. Do zgromadzonych mówił również wnuk Anny Walentynowicz, Piotr Walentynowicz, który nawoływał do "rozliczenia się z przeszłością".

Jeden z liderów Młodzieży Wszechpolskiej Mateusz Pławski przywołał postać prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, która domagała się od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry delegalizacji ONR. Została wygwizdana przez uczestników. 

Przed godz.18.00 uczestnicy Marszu Niepodległości zgromadzili się na błoniach stadionu PGE Narodowy, gdzie ze sceny wysłuchali przemówień organizatorów i weteranów. Śpiewano pieśni religijne i patriotyczne. Wystąpił zespół Irydion.

Głos zabrał m.in. żołnierz Związku Jaszczurczego, więzień Pawiaka i niemieckich obozów koncentracyjnych Leszek Zabłocki. - Tylko Polska Rzeczpospolita narodowa przyniesie nam bezpieczeństwo i wolność. Polska Rzeczpospolita zawsze była związana z kręgiem kultury łacińskiej, pomostem tej kultury był Kościół Rzymskokatolicki. Stąd hasło marszu: "My chcemy Boga" - powiedział. Jego przemówieniu towarzyszył pokaz sztucznych ogni.

Na scenie wystąpił również kombatant Armii Krajowej Jerzy Nowicki. Przekonywał młodych ludzi do szanowania i bronienia Rzeczpospolitej w obliczu różnych zagrożeń. - Mamy dużo zdrajców, którzy Niemcami się posługują przeciwko naszemu rządowi, to jest hańba. Wasz obowiązek patriotyczny bronić polski za wszelką cenę - mówił Nowicki. Po tych słowach uczestnicy zaczęli skandować: "Bóg, honor i ojczyzna".

- Cieszę się, że mogę was tutaj widzieć już po raz ósmy - mówił do zgromadzonych jeden z organizatorów marszu Witold Tumanowicz. "To PiS przeciera szlaki do rządów narodowców, do rządów ruchu narodowego, tylko narodowcy są w stanie odzyskać od Unii Europejskiej pełną suwerenność, tylko narodowcy są w stanie skutecznie bronić życie poczęte, rodzinę przed dewiacją, dbać o polską gospodarkę" - podkreślił.

Policja udaremniła kontrmanifestację Obywateli RP

Policja zatrzymała grupę kontrmanifestantów w okolicy ronda de Gaulle'a. Według relacji rzecznika Komendy Stołecznej Policji komisarz Sylwester Marczak, naruszyli oni przepisy prawa o zgromadzeniach.

Około 20 osób trafiło na komendę przy ul. Dzielnej, gdzie mają złożyć wyjaśnienia. Obywatele RP twierdzą, że interwencja policji była bezprawna, ponieważ rozpoczęła się, zanim jeszcze ruszył Marsz Niepodległości, więc nie można mówić o "zakłócaniu zgromadzenia cyklicznego". Ponadto funkcjonariusze zachowywali się brutalnie, gdyż łapali ludzi za ręce i nogi i siłą wynosili do radiowozów.

– Warszawa wolna od faszyzmu – skandowali zatrzymani przez policję uczestnicy manifestacji. W rękach trzymali flagi Polski i Unii Europejskiej.

"No i tyle. Obywatele RP zwinięci, pały chronią faszystów, Warszawa w ich rękach, zaraz ją gliny faszystom wydadzą. Zaraz marsz rusza. Stolica Polski leży przed nimi. Super Święto Niepodległości, skur…y" – napisał na Facebooku pisarz Ziemowit Szczerek.

Obywatele RP twierdzą, że w radiowozach oraz na komendzie przebywa około 40-50 osób. Wśród zatrzymanych jest dziennikarz "Polityki" Piotr Pytlakowski. Komenda Stołeczna Policji poinformowała wieczorem, że wszyscy zostali wypuszczeni.

 - Marsz narodowców jeszcze nie ruszył, staliśmy z transparentami. Zachowaliśmy przepisową odległość ok. 100 metrów od legalnej manifestacji - relacjonuje Pytlakowski. - Policja wezwała nas do rozejścia się, a potem nagle funkcjonariusze zapakowali ok. 50 osób do radiowozów i wywieźli do komisariatu przy ulicy Dzielnej - mówi dziennikarz. Piotr Pytlakowski w komisariacie spędził ok.3 godzin.

Jak twierdzi został spisany i usłyszał zarzut z art. 52 kodeksu wykroczeń, który dotyczy próby przeszkodzenia "w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia". Pytlakowskiemu grozi za to 14 dni aresztu lub grzywna. Jego sprawa ma trafić do Sądu.

Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk pytany o zatrzymanie Obywateli RP odpowiedział dziennikarzom: "Żadna z osób nie została zatrzymana, 45 osób zostało przewiezionych do jednostki policji, żadnej z tych osób nie przedstawiono zarzutów".

Jak dodał, na jednym z banerów kontrmanifestantów pojawiły się elementy, które w ocenie Policji związane są z propagowaniem treści faszystowskich. - Ale ten materiał będzie podlegał dopiero ocenie biegłego i prokuratury, dopiero wtedy podejmiemy dalsze czynności co do tych osób - zaznaczył.


Incydent przy trasie Marszu Niepodległości. 45 osób trafiło na policję (TVN24/x-news)

Marsz antyfaszystowski "Za wolność naszą i waszą"

Równocześnie z Placu Politechniki w Warszawie wyruszył antyfaszystowski marsz pod hasłem "Za wolność waszą i naszą". Przeszedł ulicą Mokotowską, przez plac Zbawiciela oraz plac Trzech Krzyży. Tam policja i specjalne bariery odgradzały uczestników marszu od Nowego Światu i Al. Jerozolimskich, którymi przechodził Marsz Niepodległości.

Marsz organizowany został  przez Koalicję Antyfaszystowską "Zmowa Powszechna". W jej skład wchodzi kilkanaście organizacji, m.in. Warszawski Strajk Kobiet, kolektyw Syrena i Obywatele RP.

Po kilkunastominutowym postoju na pl. Trzech Krzyży i skandowaniu haseł pod adresem uczestników Marszu Niepodległości uczestnicy manifestacji antyfaszystowskiej ruszyli ul. Wiejską przed budynek Sejmu, gdzie ich demonstracja zakończyła się po godz. 16.00.

- Chcemy przeciwstawić nacjonalizmowi, rasizmowi, seksizmowi i nienawiści inne wartości. Chcemy pokazać, że wierzymy w wolność, równość, solidarność i wzajemną pomoc - powiedział Tadeusz Zinowski z Koalicji Antyfaszystowskiej.

Zaznaczył, że Koalicję Antyfaszystowską tworzy wiele organizacji. - Idziemy wszyscy razem, bo łączy nas wiara w to, że inny świat jest możliwy, że nie musimy się zgadzać na Marsz Niepodległości, że mamy coś lepszego, innego do zaproponowania i że te wartości ostatecznie zwyciężą - dodał.

Natalia Broniarczyk z Koalicji Antyfaszystowskiej zwróciła uwagę, że obowiązkiem koalicji jest stawiać opór nacjonalistom, którzy "od wielu lat przechodzą w Warszawie, pokazując swój rasizm i ksenofobię, transfobię". - Robią to za przyzwoleniem władzy. Władza ich wzmacnia, wpuszcza w swoje szeregi. Chcemy pokazać, że nie zgadzamy się na to - powiedziała.

Z kolei Lidia Domańska z Koalicji Antyfaszystowskiej podkreśliła, że należy walczyć z tym, w jaki sposób "narodowcy" przedstawiają historię. Jak podkreśliła, tego rodzaju organizacje chcą wyrzucać z historii Polski lewicowych bohaterów.

Grupa antyfaszystów po zakończeniu swojego marszu przeszła pod komendę śródmiejskiej policji przy ul. Wilczej. Zebrało się tam ok. 200 osób, którzy skandowali: "Uwolnić zatrzymanych"; "Wolność, równość, pomoc wzajemna". Chodziło o zatrzymanych uczestników pikiety Obywateli RP. Potem część osób przeszła pod komendę na ul. Dzielną.

Policja: 11 listopada było bezpiecznie

- Święto niepodległości przebiegało w bardzo dobrej atmosferze, było bezpiecznie. Mogliśmy zobaczyć biało-czerwoną na ulicach Warszawy, to był piękny widok. Jesteśmy dumni, że tak wielu Polaków postanowiło wziąć udział w uroczystościach związanych ze świętem niepodległości – powiedział szef MSWiA Mariusz Błaszczak.

Szef Komendy Głównej Policji Jarosław Szymczyk również potwierdził, że było bezpiecznie. Komendant dodał, że w 308 zgromadzeniach, które odbywały się w całym kraju, brało udział ponad 65 tys. osób. Pytany, ile osób według szacunków policji uczestniczyło w stołecznym Marszu Niepodległości, powiedział, że było to ok. 60 tys. osób.

Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza powiedziała z kolei, że miasto szacuje frekwencję Marszu Niepodległości na ok. 30 tys. osób. Jak zaznaczyła, w tegorocznym marszu wzięło udało "zdecydowanie mniej" osób niż w ubiegłym roku. Dodała, że "niestety nie mniej" było pirotechniki, która jest zakazana.

Szymczyk wyjaśnił, że w zabezpieczeniu wszystkich imprez i uroczystości związanych ze Świętem Niepodległości brało udział 13 tys. funkcjonariuszy. Najwięcej, bo 6,1 tys. policjantów było w Warszawie. Uroczystości poza stolicą zabezpieczało z kolei 6,9 tys. policjantów.

Minister Błaszczak pytany o koszt zabezpieczenia wszystkich wydarzeń w Warszawie, powiedział, że zadaniem policji jest przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa, za co otrzymują wynagrodzenia, natomiast system liczenia kosztów nie oddaje stanu rzeczywistego. - Możemy powiedzieć, że bezpieczeństwo kosztuje, ale wyższą cenę płacimy wtedy, kiedy dochodzi do awantur, kiedy dochodzi do tragedii. W związku z tym zrobiliśmy wszystko, żeby było bezpiecznie - podkreślił minister.

Dodał, że dzięki uprzejmości GDDKiA wykorzystane zostały zapory, których - jak mówił Błaszczak - nie użyczyło policji miasto stołeczne. "W ten sposób urzędnicy pani Gronkiewicz-Waltz nie chcieli się przyłączyć do zapewnienia bezpieczeństwa tym, którzy dziś świętowali" - powiedział Błaszczak. Dodał, że polska policja nie poniosła żadnych dodatkowych kosztów związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa.

Do zarzutów odniosła się na Twitterze prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zarzuciła Błaszczakowi kłamstwo ws. braku chęci współpracy ze strony miasta. "@mblaszczak kłamie. Podległa mu Policja dopiero przedwczoraj poprosiła o zapory. Wczoraj otrzymali informację zwrotną, że możemy je udostępnić. Dzisiaj minister kłamie, że nie chcieliśmy współpracować" - napisała Gronkiewicz-Waltz.


Marsz narodowców przeszedł przez Warszawę (TVN24/x-news)



źródło PAP, press.pl

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.




Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka