Zdjęcie jakie Viktor Orban zamieścił na Facebooku po głosowaniu, fot. Facebook/Viktor Orban
Zdjęcie jakie Viktor Orban zamieścił na Facebooku po głosowaniu, fot. Facebook/Viktor Orban

Wybory parlamentarne na Węgrzech. Orban liczy na zwycięstwo. Wysoka frekwencja

Redakcja Redakcja Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 42

Na Węgrzech trwają wybory parlamentarne. Wszystkie sondaże wskazują na zwycięstwo Koalicji Fidesz i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej.  Frekwencja zapowiada się rekordowo - o godz. 13.00 wyniosła już 42,32 proc.

Fidesz i KDNP rządzą nieprzerwanie od 2010 r. W sobotę opublikowano wyniki badania Zavecz Research, które wskazują, że wśród osób deklarujących udział w wyborach i posiadających zdecydowane preferencje partyjne 46 proc. chce głosować na koalicję rządzącą, 19 proc. na skrajnie prawicowy niegdyś, a od kilku lat starający się przemieścić bardziej w stronę centrum Jobbik, 14 proc. na koalicję Węgierskiej Partii Socjalistycznej i partii Dialog. Z sondażu wynika, że do parlamentu dostałyby się jeszcze Koalicja Demokratyczna socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsanya oraz lewicowo-ekologiczna partia Polityka Może Być Inna.

Premier Viktor Orban oddał głos w wyborach parlamentarnych już rano. - Starałem się przyjść wcześnie. Do zamknięcia urn jeszcze trwa kampania. Wezmę udział w mobilizowaniu wyborców – powiedział. Orban powtórzył, że stawką wyborów jest przyszłość Węgier. - Wybieramy nie tylko partie i rząd, ale też przyszłość dla siebie – oznajmił.

W poście na Facebooku Orban zamieścił zdjęcie, na którym widać, jak głosuje, z podpisem „2 razy Fidesz. Tylko to jest pewny wybór”.

Zdaniem kandydata na premiera Węgierskiej Partii Socjalistycznej i partii Dialog Gergelya Ca, wysoka frekwencja to krytyka systemu zbudowanego przez premiera Viktora Orbana oraz prezydenta Janosa Adera, który powinien był zachęcać do udziału w głosowaniu. - Wysoka frekwencja to bardzo dobra wiadomość, głównie dla tych, którzy chcą zmian, gdyż wedle naszej wiedzy ludzie pragnący zmian są na Węgrzech w większości. Niejasne było tylko to, czy pójdą zagłosować – powiedział Karacsony.

image
Gergely Karacsony głosuje wraz z rodziną, fot. PAP/EPA/Zoltan Mathe

Także lider Koalicji Demokratycznej, b. socjalistyczny premier Ferenc Gyurcsany uznał wysoką frekwencję za zapowiedź zwycięstwa opozycji i wyraził nadzieję, że od poniedziałku opozycja będzie miała już nowe zadanie: rozpocząć przygotowania do tworzenia rządu. Po oddaniu głosu w wyborach ocenił, że sondaże przeszacowywały poparcie rządzącego Fideszu i po wyborach „w sensie politycznym” będzie on w mniejszości.

Również lider skrajnie prawicowej niegdyś partii Jobbik, która od kilku lat przemieszcza się coraz bardziej w stronę centrum, Gabor Vona ocenił, że wysoka frekwencja zwiększa szanse zmiany rządu, i zaapelował o pójście do urn oraz zagłosowanie na jego partię, aby „nasza ojczyzna byłą wolnym, dostatnim, szczęśliwym i spokojnym krajem”. Vona uważa, że obecne wybory przesądzą o przyszłości Węgier na dwa pokolenia, a stawką jest to, „czy będziemy krajem emigracyjnym, czy też nie”.

Dodał, że po wyborach Jobbik będzie skłonny współpracować z partią Polityka Może Być Inna (lewicowo-ekologiczną), z liberalnym Ruchem Momentum i „nowymi partiami” na rzecz budowania Węgier XXI wieku.

Na Węgrzech nie obowiązuje cisza wyborcza, kampanii nie można prowadzić jedynie w promieniu 150 m od lokali wyborczych. Reporterzy PAP rozmawiali z głosującymi Węgrami w Budapeszcie.

Z głosów tych, którzy zdecydowali się poprzeć koalicję rządzącą, wynikało, że przyniosła skutek intensywna kampania rządu skierowana przeciwko imigracji. - Trzeba bronić kraju przed imigrantami. Nie zgadzam się z tym, żeby ich rozdzielać między państwa członkowskie Unii Europejskiej – powiedział młody mężczyzna. - Gdyby nie sprawa imigracji, głosowałabym na Koalicję Demokratyczną, albo Węgierską Partię Socjalistyczną (MSZP), bo kiedy oni byli u władzy, lepiej się żyło biednym ludziom. Ja wychowuję jedno dziecko. Teraz łatwiej jest tylko tym, którzy mają więcej dzieci” - powiedziała 30-letnia kobieta. Z kolei mężczyzna, który przyszedł do lokalu wyborczego z dzieckiem chwalił  rządowy program wsparcia rodzin.

image

Wysoka frekwencja wszystkich zaskoczyła - kolejka do lokalu wyborczego w Budapeszcie, fot. PAP/EPA/Marton Monus

Niektórzy podkreślali, że sytuacja na Węgrzech nie jest czarno-biała. Takiego zdania był młody człowiek czekający w kolejne do jednego z lokali wyborczych w VII dzielnicy - nie podobały mu się "demagogiczne plakaty antyimigracyjne", natomiast ulgi dla rodzin oceniał pozytywnie. Deklarował, że odda głos na Gergelya Karacsonya. Inny młody człowiek w tej samej kolejce także deklarował, że chce zmian. Pytany, co mu nie odpowiada, odparł: „Wszystko, ale najmniej sytuacja w służbie zdrowia. Sam w niej pracuję. Przede wszystkim chciałbym materialnych zmian, wyższych wynagrodzeń, więcej pracowników”.

Kobieta w średnim wieku podkreśliła, że próbowała śledzić kampanię wyborczą i obejrzała debatę kandydatów na premiera. - Bardzo mi się nie podobało, że obecny premier (Viktor Orban) nie wziął w niej udziału, a także to, że prawicowa i lewicowa opozycja bardzo się atakowały. Głosowałam na partię Polityka Może Być Inna. Za zmianami głosowała także inna kobieta, ponieważ "chce mieszkać w Europie, a nie w Azji". - Jeśli ktoś rządzi 8 lat, to trzeba patrzeć na wyniki – w oświacie, w służbie zdrowia, w infrastrukturze. Podczas kampanii nie usłyszeliśmy o tym od Fideszu ani słowa – powiedziała .

Jedna ze starszych pań wychodzących z lokalu wyborczego odniosła się do dziennikarki PAP z dużą niechęcią. - Niech się Polacy wstydzą, że przyjeżdżają popierać Orbana. To niedopuszczalne – powiedziała. Ostatnio bowiem w Budapeszcie odsłonięto pomnik "Memento-Smoleńsk", a podczas uroczystej ceremonii odsłonięcia zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i prezes PiS Jarosław Kaczyński, zapewniali Viktora Orbana o dozgonnej polsko-węgierskiej przyjaźni.

Zobacz więcej:  Kaczyński, Morawiecki i Orban na odsłonięciu pomnika smoleńskiego w Budapeszcie

Do udziału w wyborach jest uprawnionych ponad 8,2 mln osób. Węgrzy mogą głosować w kraju w ponad 10 tys. lokali wyborczych, które zostały otwarte o godz. 6 i będą czynne do 19. Za granicą mają do dyspozycji 118 przedstawicielstw dyplomatycznych - warunkiem było zarejestrowanie się w takim przedstawicielstwie, co uczyniło ponad 58 tys. osób.

Oprócz Węgrów zameldowanych w kraju w wyborach mogą też uczestniczyć obywatele węgierscy z państw ościennych, którzy zarejestrowali się w Narodowym Biurze Wyborczym. Mogą oni głosować listownie na listy partyjne. W ostatnich wyborach uczestniczyło ich 123 tys., z czego 95,5 proc. głosowało na Fidesz. Tym razem jest zarejestrowanych ponad 378 tys. osób.

W wyborach w jednej turze zostanie wyłonionych 199 posłów. Na Węgrzech obowiązuje mieszany system wyborczy. 106 posłów jest wybieranych w jednomandatowych okręgach wyborczych, a pozostałych 93 trafia do parlamentu z list partyjnych.

image

Viktor Orban z żoną głosują w błysku fleszy, fot. PAP/EPA/Szecsodi Balazs /Hungarian Prime Minister's Press Office/HANDOUT

Do list tych partii, które osiągną 5-procentowy próg wyborczy (10 proc. w przypadku koalicji dwóch partii), są też doliczane głosy z jednomandatowych okręgów wyborczych ich kandydatów, którzy nie zdobyli mandatu. Do list partyjnych dolicza się także "nadprogramowe" głosy zwycięzcy z jednomandatowego okręgu, czyli różnicę między liczbą jego głosów a tych oddanych na drugiego w kolejności kandydata; od tej liczby odejmuje się jednak jeden głos.

Możliwość uzyskania mandatu na preferencyjnych zasadach mają kandydaci zarejestrowanych na Węgrzech narodowości, których przedstawiciele mogą głosować na listy narodowościowe zamiast partyjnych. Próg wyborczy ustalany jest następująco: liczbę głosów na listy partyjne dzieli się na 93 (a więc na liczbę mandatów dostępnych z list partyjnych), a następnie na cztery. W poprzednich wyborach były to ok. 22 tys. głosów i nie uzyskał ich żaden przedstawiciel narodowości. Tym razem szansę ma kandydat narodowości niemieckiej, gdyż do udziału w wyborach zarejestrowało się ponad 30 tys. jej przedstawicieli.

Narodowości, które nie osiągną progu wyborczego, a których samorządy wystawiły listy wyborcze, będą mieć w parlamencie rzecznika niedysponującego prawem głosu. Listy wystawiło 13 narodowości, w tym polska. W jednomandatowych okręgach wyborczych startuje ok. 1550 kandydatów, zaś listy partyjne stworzyły 23 partie.

Wstępne wyniki wyborów mają być znane około północy w niedzielę. Ostatecznych wyników należy się spodziewać do soboty 20 kwietnia.

źródło: PAP

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka