Ks. Jacek Stryczek, fot. Facebook
Ks. Jacek Stryczek, fot. Facebook

Mobbing w "Szlachetnej Paczce"? Ks. Jacek Stryczek w koszulce z "Klerem" odpiera zarzuty

Redakcja Redakcja Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 189

Nękanie pracowników, poniżanie ich, agresja słowna, wyzysk, bezpodstawne zwolnienia. Portal Onet.pl opisał praktyki, jakie występują w stowarzyszeniu "Wiosna", organizacji, którą kieruje ks. Jacek Stryczek. Duchowny twierdzi, że to nieprawda. Kuria żąda wyjaśnień.

"Wiosna” realizuje słynne charytatywne projekty "Szlachetna Paczka" oraz Akademia "Przyszłości".

Pracownicy na skraju wyczerpania

Dziennikarz Janusz Schwertner opublikował reportaż, w którym byli pracownicy "Szlachetnej Paczki" opowiadają o atmosferze w pracy, zachowaniu szefa, powodach swojego odejścia. Większość występuje anonimowo, część zdecydowała się ujawnić swoje nazwiska. Zeznania dwudziestki osób są wstrząsające. Wyłania się z nich obraz duchownego jako tyrana, psychopaty, który doprowadzał ludzi do skraju wytrzymałości psychicznej.


- Kiedyś powiedział mi wprost: "Ludzie mają się mnie bać". Chwalił się, że odkąd wszyscy się go boją, to ma spokój. Niestety nie potrafił dostrzec, jak łatwo jest przekroczyć tę cienką granicę. Dla niego okazywanie siły i wzbudzanie lęku stało się sposobem na zarządzanie ludźmi - powiedział w rozmowie z Onetem Krzysztof Lis, który w ub.r. przez sześć miesięcy kierował działem HR w stowarzyszeniu "Wiosna".

Wykorzystując swoją pozycję jako księdza, a więc osoby zaufanej, wydobywał od ludzi zwierzenia, które potem publicznie wykorzystywał do poniżenia ich. Bezlitośnie krytykował wygląd, zaniżał samoocenę, wmawiając ludziom, że są "beznadziejni", zastraszał, gdy sami chcieli odejść z pracy lub zwalniał na zasadzie "ruletki".

Rotacja pracowników w "Wiośnie" jest bardzo duża. Ci, którzy mimo złego traktowania nie odchodzili mówili, że mieli poczucie misji. Ksiądz zręcznie manipulował, przemawiając do pracowników cytatami z Ewangelii.

Część z rozmówców mówiła, że czuli się jak w sekcie. Jola Szymańska, youtuberka, jedna z tych, którzy zdecydowali się ujawnić nazwisko, mówi: - W relacjach z księdzem zaczynasz od bycia zerem. To odwrotnie niż w chrześcijaństwie. Dla księdza Jacka z zasady jesteś nikim. Możesz się starać walczyć, żeby było inaczej, ale jeśli sobie nie odpuścisz i w porę nie odejdziesz z pracy, a nie daj Boże zapatrzysz się w niego jak w obrazek, to skończysz u terapeuty z przekonaniem, że to on miał rację. Wiele osób przyznaje, że po pracy w "Wiośnie" musiało się leczyć psychicznie.

 - Dla mnie uderzający był "bohater Wiosny", czyli ktoś, kto kosztem własnego dobra, spina się i na końcu ginie, składając siebie w ofierze. Z tym wiąże się inne wezwanie, które pracownikom wtłacza się do głowy: "musisz przekraczać siebie". Brzmi ładnie, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, że sam jesteś nieważny, a istotne jest to, co możesz dla tej organizacji załatwić. Wyniki, pieniądze, rosnące słupki… To zawsze kończy się tym, że organizm zaczyna się buntować od stresu, nawału pracy, braku snu. Pracujesz tam nie tylko pod ogromną presją księdza, ale też po prostu non stop, po 12, 14, nawet 17 godzin na dobę. I gdy w końcu przestajesz przynosić wyniki, przestajesz być bohaterem, stajesz się kulą u nogi, której trzeba się pozbyć. Czujesz, że to niesprawiedliwe, ale bardziej nadajesz się na oddział intensywnej terapii, niż do tego, by walczyć o swoje - mówi Krzysztof Lis.

Nie poszli do sądu

Pytani, dlaczego nie wystąpili na drodze prawnej przeciwko księdzu albo nie złożyli oficjalnej skargi, rozmówcy Onetu mówią, że ks. Stryczek straszył ich "armią prawników", koneksjami oraz tym, że dzięki swoim znajomościom nie dopuści, by zatrudniono ich gdzieś indziej.

- Czemu po prostu nie odchodziliśmy z pracy? To nie jest tak, że jesteś obojętny na to, co się złego dzieje. Tysiące rodzin potrzebujących, zaangażowanych darczyńców i wolontariuszy, oni wszyscy mają twarze, które masz przed oczami.... To działało jak zobowiązanie. Nie chcesz ich zawieść. Nie wyobrażałem sobie też, że mogę zostawić mój zespół. To wszystko jest na jednej szali. Masz o co walczyć. Łatwo możesz znaleźć powód, by to wszystko znosić. Nie jesteś też świadomy wszystkich mechanizmów, jakie są na tobie dokonywane, a sporo też racjonalizujesz, bo inaczej nie byłbyś w stanie funkcjonować. Ale ten wewnętrzny konflikt jest i cię wyniszcza. Każdy znajduje swój indywidualny sposób, jak w nim trwać, a później drogę, jak z niego wyjść - mówił Łukasz Miszon.

Jeszcze przed publikacją reportażu dziennikarze Onet.pl otrzymali kilka e-maili od dyrektora kreatywnego "Wiosny" Jakuba Marczyńskiego oraz od samego ks. Jacka Stryczka. Zawierały groźby skierowane pod adresem Onetu oraz apele, by odstąpić od pisania tekstu. Autor publikacji Janusz Schwertner spotkał się z ks. Stryczkiem i nagrał z nim rozmowę na temat zarzutów stawianych w tekście, ale duchowny pod pretekstem autoryzacji tekstu całkowicie zmienił treść rozmowy.

Jeszcze zanim artykuł się ukazał, na stronie "Wiosny" publikowane były filmy, w których szef stowarzyszenia mówił o "głębokiej niesprawiedliwości"i "bezpodstawnym ataku". Podczas kazań, które wygłaszał w krakowskim kościele św. Józefa kazał modlić się za "ludzi, którzy próbują nas szkalować".

Na reportaż zareagowała krakowska kuria. "Ks. Stryczek został poproszony o szczegółowe pisemne odniesienie się do oskarżeń" - napisał w oświadczeniu ks. Tomasz Szopa, kanclerz Kurii metropolitalnej krakowskiej.

Oświadczenie ks. Stryczka

Ksiądz Jacek Stryczek na swoim profilu na Facebooku nagrał oświadczenie wideo ws. publikacji Onetu. Uważa, że zarzuty przedstawione w tekście "Jak się pracuje w Szlachetnej Paczce" są "absurdalne".  – Drodzy państwo, nie krzyczę na co dzień – zapewnia. Zaprosił również wszystkie osoby, które zostały w publikacji wymienione z imienia i nazwiska, do „skonfrontowania opowieści”.

Ks. Stryczek stwierdził, że „z pokorą przyjmuje to, że ludzie mówią o nim źle”. Przyznał, że jest wymagający, ale winę za stan rzeczy ponoszą nieodpowiednie "procesy rekrutacyjne", a on sam starał się uratować organizację, ponadto „współtworzy środowisko rozwojowe dla kobiet”. Z kolei dziennikarzowi tekstu zarzucił nieprawidłowości przy autoryzacji wywiadu.

Smaczku dodaje fakt, że ks. Stryczek wygłaszając swoje oświadczenie ma na sobie koszulkę reklamującą film Wojciecha Smarzewskiego "Kler".


źródło: Onet.pl, profil ks. Stryczka na Facebooku

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo