Marcin Dubieniecki. fot. YouTube/FAKT24.PL
Marcin Dubieniecki. fot. YouTube/FAKT24.PL

Ruszył proces byłego męża Marty Kaczyńskiej. Chodzi o wyłudzenia z PFRON

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 76

Rozpoczął się proces adwokata Marcina Dubienieckiego oskarżonego o wyłudzenie 14,5 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Jemu i pozostałym ośmiu oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.

Marcin Dubieniecki zgodził się na podawanie nazwiska w mediach. Pojawił się w krakowskim sądzie wraz z obrońcą adwokatem Łukaszem Rumszek.

- Liczę na bezstronne, niezawisłe postępowanie i na swoją niewinność – powiedział przed rozprawą dziennikarzom Dubieniecki. Dodał, że nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.


Dubieniecki oskarżony o wyłudzenia

Akt oskarżenia w sprawie Dubienieckiego liczy ponad 670 stron. Zawarto w nim 41 zarzutów przeciwko dziewięciu osobom. Akta sprawy liczą 362 tomy. Na rozprawy ma zostać wezwanych 422 świadków z całej Polski. Wszystkim oskarżonym grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

Dubieniecki i osiem innych osób zostali oskarżeni przez Prokuraturę Regionalną w Krakowie. Zdaniem prokuratury Dubieniecki razem ze swoim kuzynem, oskarżonym Wiktorem D., kierowali zorganizowaną grupą przestępczą, a pozostałe osoby uczestniczyły w niej w różnych aspektach i w różnym zakresie. Grupa działała od 1 maja 2012 r. do 23 sierpnia 2015 r. i wyłudziła 14,5 mln zł z PFRON oraz usiłowała wyłudzić kolejne 500 tys. zł. Dwaj główni oskarżeni mają również zarzuty udziału w procederze prania pieniędzy.

Śledztwo w tej sprawie zostało zainicjowane zawiadomieniem inspektora pracy i dotyczyło na początkowym etapie działalności krakowskiej spółki z o.o. Jednak gromadzone kolejno dowody: dokumenty z akt rejestrowych, rachunków bankowych, kontroli inspekcji pracy, organów finansowych i PFRON oraz zeznań świadków wykazały powiązania z innymi podmiotami gospodarczymi i osobami.

Dowody te wykazały, że grupa przestępcza pod pozorem prowadzenia działalności gospodarczej spółek prawa handlowego i zatrudniania osób niewidomych dokonywała oszustw na szkodę PFRON i innych przestępstw.

Mechanizm przestępstwa polegał na pozorowaniu zatrudnienia osób niepełnosprawnych i wyłudzaniu dofinansowania do ich wynagrodzenia. Odzyskiwanie środków z dofinansowania od niepełnosprawnych zatrudnionych polegało z kolei na sprzedaży niepełnosprawnym akcji seszelskiej spółki. Należność za akcje potrącano im z wynagrodzenia.

Dubieniecki został zatrzymany w sierpniu 2015 r. i aresztowany. W październiku 2016 r., po 14 miesiącach przebywania w areszcie, został zwolniony po wpłaceniu 3 mln zł poręczenia majątkowego. Zastosowano wobec niego także zakaz opuszczania kraju, połączony z zatrzymaniem paszportu, i dozór policyjny. W toku śledztwa prokuratura zabezpieczyła na poczet przyszłej kary, ewentualnej grzywny i roszczeń o naprawienie szkody majątek Marcina D. o wartości 12 mln zł, w tym m.in. dwa samochody. Sąd Okręgowy w Krakowie dwukrotnie – bezskutecznie – występował z wnioskiem o przeniesienie procesu do Sądu Okręgowego w Warszawie.

image
Marcin Dubieniecki z rodziną Kaczyńskich. fot. Wikimedia

"Prokuratorzy nie mają żadnych dowodów"

"Śledztwo bardziej toczyło się w środowisku politycznym niż prawnym i nie zakończyło się ustaleniem prawdy" – podkreślił Dubieniecki. "Jestem przekonany, że wyłącznie rozpoznanie sprawy przez niezawisły organ, jakim jest sąd, pozwoli nie tylko na potwierdzenie mojej niewinności, ale także ustali winnych licznych zaniechań i działań godzących w moje prawa, do których dochodziło w śledztwie" – napisał w oświadczeniu, które przekazał dziennikarzom.

Zarzucił prokuratorom zaangażowanym w sprawę m.in. brak dowodów na jego winę. Jak podkreślił, już w czasie tymczasowego aresztowania domagał się, "by ujawnić rzekome dowody", które miały go obciążać. W jego opinii, prokuratorzy nie ujawnili ich, "bowiem nigdy nimi nie dysponowali". "Także dlatego, że nie jestem sprawcą przestępstw opisanych w akcie oskarżenia" – oświadczył.

"Polski wymiar sprawiedliwości nie zna sprawy, w której z intensywnością liczoną w minutach zwołuje się briefingi prasowe godzące we mnie jeszcze przed postawieniem zarzutów, ogłasza się decyzje sądu, zanim zostaną podjęte i odmawia się przywrócenia wolności podejrzanemu wbrew sądowi" – zaznaczył Dubieniecki. Wskazał również, że "wszystkie te działania nie miały nic wspólnego z poszanowaniem domniemania niewinności".

Zdaniem Dubienieckiego oskarżenie trafia na wokandę "w stanie faktycznym", w którym on "osobiście nie odniósł jakiejkolwiek korzyści z przestępstwa, nie zarządzał podmiotami, które miały otrzymać nienależne, w ocenie oskarżenia korzyści i nie był w czasie czynu właścicielem którejkolwiek ze spółek zaangażowanych w działalność kwestionowaną przez prokuratorów".

Podkreślił, że "nie nakłaniał nikogo do działań sprzecznych z prawem, a także nie kierował dokonaniem przestępstwa ani nie współdziałał z nikim w jego dokonaniu". W jego opinii "oskarżyciel nie dysponuje jakimkolwiek dowodem na te okoliczności".
"Ponadto prokuratorzy od samego początku wprowadzają opinię publiczną w błąd co do rzekomej wysokości rzekomej szkody, wskazując na kwotę 14,5 mln, co nie jest prawdą" – napisał Dubieniecki.

"Jak dowiedziałem się z akt śledztwa, bez jakiegokolwiek mojego udziału, bowiem przez podmioty trzecie, bezpowrotnie na konta ZUS, urzędów skarbowych oraz pracowników, trafiło 12 mln zł, co wprost potwierdza opinia biegłych, która została wykonana na zlecenie prokuratury. W pozostałej części jakakolwiek kwota nie trafiła do mnie" – wskazał. Dubieniecki oświadczył, że działania prokuratury traktuje "z jednoznacznym sprzeciwem" i oczekuje "zgodnego z prawdą oczyszczenia z bezpodstawnych zarzutów".

"Prawda będzie bezlitosna dla oskarżenia" (TVN24/x-news)

źródło: PAP

KJ

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo