Urszula Dudziak, Marek Kościkiewicz, Jan Młotkowski. fot. PAP/Radek Pietruszka
Urszula Dudziak, Marek Kościkiewicz, Jan Młotkowski. fot. PAP/Radek Pietruszka

Okrągły stół ws. unijnej dyrektywy o prawach autorskich. Twórcy apelują do władzy

Redakcja Redakcja ACTA Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Okrągły stół z udziałem przedstawicieli rządu, twórców oraz branży internetowej odbył się w Warszawie. Ryszard Czarnecki zwołał go po apelu Urszuli Dudziak i Marka Kościkiewicza do prezydenta i premiera by poparli unijną dyrektywę o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym.

W przyszłym tygodniu odbędzie się głosowanie się w Parlamencie Europejskim w Strasburgu nad propozycją nowych przepisów dotyczących praw autorskich. Mimo sprzeciwu Polski i kilku innych krajów członkowskich unijni ambasadorowie zatwierdzili wywołujące kontrowersje przepisy w sprawie prawa autorskiego dotyczącego treści w internecie.

Według źródeł unijnych poza Polską przeciwko zatwierdzeniu porozumienia były jeszcze cztery inne kraje członkowskie: Włochy, Holandia, Finlandia i Luksemburg. Dwa wstrzymały się od głosu.

Zobacz też: #StopACTA2. W całej Polsce protesty przeciwko cenzurze internetu

Apel Dudziak i Kościkiewicza do prezydenta i premiera

Wokalistka Urszula Dudziak i muzyk Marek Kościkiewicz wystosowali list do prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, w którym zwrócili się o ich wsparcie dla unijnej dyrektywy o prawach autorskich. Ich zdaniem ponadnarodowe, internetowe korporacje, (m.in. Google, Facebook i YouTube) zarabiają setki milionów dolarów na dziełach polskich artystów.

Muzycy wyjaśnili, że firmy te "poza tym, że nie odprowadzają w Polsce podatków lub płacą je w minimalnym zakresie, to również nie dzielą się ogromnymi zyskami z twórcami, dzięki którym osiągają ogromne profity".

Zobacz galerię zdjęć:

Urszula Dudziak, Marek Kościkiewicz.
Urszula Dudziak, Marek Kościkiewicz. Urszula Dudziak, Marek Kościkiewicz, Jan Młotkowski. Urszula Dudziak, Marek Kościkiewicz, Jan Młotkowski.
"Apel o szacunek dla praw autorskich w sieci - artyści z listem otwartym do prezydenta i premiera". fot. PAP/Radek Pietruszka

Czarnecki zwołał okrągły stół

Podczas debaty, prowadzonej przez Ryszarda Czarneckiego, Marek Kościkiewicz powiedział, że w dyrektywie nie widzi zagrożeń, ani dla użytkowników, ani zagrożeń dla wolności w internecie. Jego zdaniem, "niepopieraniem tej dyrektywy chronimy duże koncerny, które są prawie już monopolami, które działają w przestrzeni internetowej, wykorzystując treści twórców, które są tam publikowane". Wyjaśnił, że koncerny te czerpią zyski z opatrywania treści reklamami. Jego zdaniem zaledwie 1,3 proc., z osiąganych dochodów trafia do twórców.

Szefa agencji STX Music:Solution Stanisław Trzciński poinformował, że "od lipca były trzy różne wersje dyrektywy". Według niego argumenty, dotyczące niepewności małych podmiotów i niepewności użytkowników były uzasadnione wobec "lipcowej wersji tej dyrektywy", natomiast w obecnej wersji nie ma mowy o "filtrowaniu, podatku od linków ani o odpowiedzialności użytkowników".

Wiceminister kultury Paweł Lewandowski powiedział, że "polski rząd jest za ideą stworzenia jednolitego prawa na rynku cyfrowym, stworzeniem rozwiązań, które umożliwią większe wpływy artystów i lepszą ochroną prawa autorskiego". Natomiast "musimy pamiętać, że podstawą funkcjonowania demokratycznych społeczeństw jest unikanie tworzenia rozwiązań", które jeśli nie dzisiaj (...) to w przyszłości mogłyby wprowadzić precedensy, (...) rozwiązań (...) wchodzących w kolejne sfery życia pod przykrywką różnych szczytnych idei".

Dał za przykład przyznanie prawa pokrewnego wydawcom prasy. - Byliśmy za tym, aby domniemanie posiadania takiego prawa przyznać, aby było łatwiej dochodzić przed sądami. Niestety zakres i sposób egzekucji prawa pokrewnego były zbyt daleko idące, co mogło spowodować, że w niektórych krajach w zależności od sposobu implementacji ruch informacyjny zostałby ograniczony - powiedział.

Jego zdaniem nieprzyjęcie obecnie dyrektywy "to szansa, aby w nowej kadencji, nie pod presją czasu, nie pod presją końca kadencji, w nowym zupełnie układzie sił politycznych, który bardziej odzwierciedla preferencje dzisiejszych społeczeństw europejskich, porozmawiać, o rozwiązaniach, które są dobre dla wszystkich i które mam nadzieję zbliżą się do kompromisu, który Polska zaproponowała".

Doradca zarządu Izby Wydawców Prasy Wiesław Podkański reprezentujący również Stowarzyszenie Kreatywna Polska, przybliżył uczestnikom debaty obecną wersję dyrektywy (która dostępna jest tylko w języku angielskim). Według Podkańskiego jeżeli chodzi o kwestię monitoringu internetu "w punkcie 7. art. 13. jest zapis, który mówi o zakazie stosowania generalnego monitoringu". Powiedział, że dyrektywa "nie dotyczy także małych i średnich przedsiębiorstw", Poinformował, że "poza tym co było w propozycji wrześniowej, pojawił się zapis, że oprócz 10 mln euro obrotów, ilości, odwiedzin, ilości zatrudnionych, nie dotyczy ona podmiotów, które są na rynku krócej niż 3 lata". Według niego "przesyłanie linków, tworzenie memów, pastiszu" jest wyłączone spod działania dyrektywy.

Łukasz Łyczkowski pełnomocnik ZAiKS-u w sprawach zakresu dochodzenia roszczeń z zakresu naruszenia praw autorskich podkreślił, że regulacje dotyczące internetu w Unii Europejskiej mają 18 lat. Jego zdaniem, kwestie związane ze zmianami regulacji internetu są niezbędne, ponieważ internet się zmienił. - Lepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie regulacji, które zostaną przyjęte przez Parlament Europejski lub krajowy niż rozwiązania, które są obecnie narzucone przez platformy cyfrowe, a które często rozwiązania te wyłączają jurysdykcje europejską w tym zakresie - powiedział.

Prezes Związku Cyfrowa Polska Michał Kanownik powiedział, że popiera twórców w walce z piractwem i o godne wynagrodzenie. Jego zdaniem "dyrektywa w proponowanych zapisach nie idzie w tym kierunku, aby zagwarantować godziwe wynagrodzenie twórcom, ale żeby utrudnić funkcjonowanie internetu i usług internetowych". Powiedział, że warto, aby np. ZAiKS pomagał twórcom i wydawcom negocjować kontrakty z dużymi platformami streamingowymi i internetowymi. Wg Kanownika "ta dyrektywa jest potrzebna stronie konsumenckiej, biznesowej i artystycznej" jednak, jak powiedział, "w takim kształcie i tak konsultowana jest fatalnym rozwiązaniem.

Michał Białek z serwisu wykop.pl wyjaśnił, że jego stronę ogląda miesięcznie 10 mln użytkowników. Codziennie dodawanych jest 100 tys. komentarzy. Według niego zapis w dyrektywie, który mówi, że "musimy sprawdzić czy mamy licencję na wszystko" jest nie do wykonania. Według Białka "nie ma takiego rozwiązania, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, które pozwala sprawdzić czy dana treść jest chroniona prawem autorskim". Dodał, że "nie ma bazy utworów chronionych prawem autorskim. ZAiKS czegoś takiego nie udostępnia, nie ma zdigitalizowanych wszystkich książek i artykułów, wobec czego nie ma technicznej możliwości sprawdzenia tego".

Kamil Bolek członek zarządu LifeTube reprezentujący artystów tworzących w internecie, zaznaczył, że dyrektywa i jej 13. artykuł "wbrew swoim intencjom może doprowadzić do katastrofalnych skutków". "Jeżeli platformy zostaną zmuszone do odpowiedzialności za wszystkie treści, to będą musiały nałożyć prewencyjne filtry, żeby mieć pewność, że dana treść nie narusza czyichś praw" - wyjaśnił. Według Bolka art. 13. spowoduje, że każda platforma może być pozwana za dowolną treść, która potencjalnie narusza dany kontent.

Marek Frąckowiak z Izby Wydawców Prasy powiedział, że "obecna wersja jest tak kompromisowa, że trudno pójść jeszcze dalej jego zdaniem wszystkie postulaty zostały spełnione". Jego zdaniem "domniemanie praw pokrewnych w przypadku wydawców oznacza uderzenie w małych wydawców. Podkreślił, że "małych i lokalnych przedsiębiorstw nie stać na kosztowne spory sądowe. Przypomniał, że pisali oni do premier Szydło o ochronę, którą mają wszyscy inni producenci. Wydawcy to profesjonalna prasa, fachowcy, dziennikarze, ich chcemy bronić, tych których miejsca pracy i interesy są zagrożone. "Jeśli ktoś skorzysta z czyjegoś samochodu to jest złodziejem, a jeśli ktoś korzysta i zarabia na czyjejś twórczości to jest rzecznikiem wolności w internecie" - podsumował.

Europoseł Czarnecki poinformował, że Współrządzący Włochami Ruch Pięciu Gwiazd złoży wniosek o odrzucenie dyrektywy w całości.

ACTA2. Unijna dyrektywa o prawie autorskim

Dyrektywa o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Nowe przepisy wzbudzają sporo emocji w niektórych państwach UE, zwłaszcza w Polsce, gdzie określane były nawet mianem ACTA2. Najwięcej kontrowersji budzą artykuły 11. i 13. dyrektywy. Przeciwnicy tych regulacji mają wątpliwości, czy przepisy nie będą ograniczały wolności słowa w internecie. Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg nie poparły wypracowanego porozumienia w Radzie UE w tej sprawie.

Art. 13. wprowadza obowiązek filtrowania treści pod kątem praw autorskich, natomiast art. 11. dotyczy tzw. praw pokrewnych dla wydawców prasowych.

Na mocy zmian przepisami artykułu 13. nie będą objęte: encyklopedie internetowe, takie jak np. Wikipedia, archiwa edukacyjne i naukowe oraz platformy pasywne (tzw. usługi w chmurze dla indywidualnych użytkowników jak Dropbox), platformy w ramach otwartego dostępu, platformy sprzedażowe jak Ebay czy Amazon i wszystkie platformy, których głównym celem nie jest dostęp do treści objętych prawem autorskim (np. portale randkowe) ani ich magazynowanie.

Platformy, których dotyczy artykuł 13., powinny podpisać licencje z właścicielami praw na treści chronione prawem autorskim. Jeśli platforma nie otrzyma takiej licencji, będzie musiała usunąć treści wskazane przez właściciela praw. Jeśli platforma nie dopełni obowiązków, będzie odpowiedzialna za nielegalne treści wrzucane przez użytkowników.

Start-upy będą podlegały mniejszym restrykcjom niż wielkie, od lat działające na rynku firmy internetowe. Regulacjami nie będą objęte też prace internautów takie jak memy, gify itp.

Art. 11., określany przez jego przeciwników jako podatek od linków, odnosi się do tego, jakie elementy artykułu dziennikarskiego mogą być publikowane przez agregatory treści bez konieczności wnoszenia opłat licencyjnych. Regulacje wymagają, by platformy, takie jak np. Facebook, płaciły posiadaczom praw autorskich za publikowane przez użytkowników treści albo kasowały takie materiały. Wydawcy prasy będą mieli możliwość negocjowania licencji z platformami i agregatorami treści.

Nowe prawo nie dotyczy prywatnego i niekomercyjnego użytkowania tekstów prasowych przez indywidualnych użytkowników, nie dotyczy również hiperlinków, a wraz z nimi krótkiego wyciągu z artykułu. Na mocy przepisów wydawcy mają obowiązek dzielenia się wpływami z nowego prawa z autorami danej publikacji.

KJ




Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka