Jarosław Kaczyński nie odebrał awizo z wezwaniem do zwrotu 50 tys. zł.
Jarosław Kaczyński nie odebrał awizo z wezwaniem do zwrotu 50 tys. zł.

Kaczyński nie odebrał awizo ws. zwrotu Birgfellnerowi 50 tys. zł. "Nie było go w domu"

Redakcja Redakcja PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 305

"Jarosław Kaczyński nie odebrał wezwania do zwrotu 50 tys. złotych. Pomimo dwukrotnego awizo" - poinformował Roman Giertych, pełnomocnik biznesmena Geralda Birgfellnera. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek wyjaśnia, że prezes PiS pracuje i być może nie odebrał awizo, ponieważ "nie było go w domu"

Wezwanie do zwrotu pieniędzy ma związek z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego. 

Pod koniec stycznia "GW" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. Jarosława Kaczyńskiego z Birgfellnerem dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze przez mec. Jacka Dubois,  drugiego pełnomocnika Birgfellnera zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do tej budowy.

W połowie lutego "GW" podała, że Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna.

Giertych zapowiedział, że sprawę nieodbierania awizo przez Jarosława Kaczyńskiego skieruje do sądu.

Rzeczniczka PiS Beata Mazurek pytana, dlaczego prezes PiS nie odnosi się do zeznań Birgfelnnera w sprawie koperty, odpowiedziała, że "Jarosław Kaczyński nie przyjął żadnej koperty".

Mazurek podkreśliła, że przewodniczenie radzie nadzorczej Fundacja Instytut im. Lecha Kaczyńskiego i członkostwo w tej radzie nie przynosi żadnych dochodów członkom i przewodniczącym oraz innym podmiotom, w tym partii politycznej. - Jeżeli ktoś zarzuca fundacji, PiS lub prezesowi PiS to, że prowadzi nielegalną działalność polegającą na finansowaniu partii politycznej, to w naszej ocenie powinien wykazać przepływy finansowe między tą partią a fundacją czy spółką Srebrna. Takich przepływów nie było - zapewniła.

Rzeczniczka PiS potwierdziła, że prezes partii podtrzymuje swoją deklarację, że złoży zeznania, jeśli zostanie wezwany w trakcie śledztwa. - Nic mi na ten temat nie wiadomo, żeby zmienił zdanie. Ilekroć jest wzywany na różnego rodzaju przesłuchania, to stawia się i składa obszerne wyjaśnienia - mówiła.

Mazurek pytana, dlaczego Jarosław Kaczyński nie odebrał awizo w sprawie zwrotu Geraldowi Birgfellnerowi 50 tys. zł oraz zawiadomienie do sądu, odpowiedziała, że prezes PiS pracuje i być może nie odebrał awizo, ponieważ "nie było go w domu".

Pytana, czy według jej wiedzy prokuratura może wszcząć śledztwo ws. spółki Srebrna przed wyborami do europarlamentu, odpowiedziała, że decyzja zależy od prokuratury.

Zdaniem Patryka Jakiego Roman Giertych "wokół tego robi kolejny teatr polityczny". Przekonywał, że "do tej pory prokuratura nie może zakończyć postępowania sprawdzającego, wstępnego, dlatego że Roman Giertych wraz z osobą, którą reprezentuje, opóźniali to postępowanie", m.in. poprzez dostarczenie do prokuratury setki stron akt w obcym języku, "mając pełną świadomość, że przecież przetłumaczenie tego będzie trwało".

- Dlatego, jeżeli do kogoś ma pretensje Roman Giertych, to powinien mieć w pierwszej kolejności do siebie - dodał Jaki.

Politycy opozycji uważają z kolei, że Jarosław Kaczyński uważa się za człowieka stojącego ponad prawem i dlatego nie odbiera awizo z wezwaniem do zwrotu pieniędzy. 

Zdaniem Katarzyny Lubnauer z Nowoczesnej, Jarosław Kaczyński to "superczłowiek, człowiek poza wszelkim prawem, wyłączony spod prawa".

Szefowa Nowoczesnej tłumaczyła, że "prokuratura w normalnych okolicznościach, gdyby toczyło się takie śledztwo, po pierwsze wezwałby go do stawienia się w prokuraturze i odpowiedzenia na pytanie między innymi o tę kopertę z 50 tysiącami, która gdzieś zniknęła". - A po drugie, jeżeliby się nie stawił i gdyby nie odebrał akurat listu z prokuratury, to najzwyczajniej w świecie zjawiliby się u niego o szóstej rano i go wyprowadzili - dodała. - My wiemy, że nic takiego się nie stanie, a człowiek cywilny - mam na myśli austriackiego biznesmena i jego prawników - jest bezsilny. Bo co można zrobić z człowiekiem, który jest wyłączony spod prawa, z człowiekiem, którego chronią instytucje prawa i chroni w ogóle cała polityczna czapa jaką jest PiS we wszystkich prokuraturach, policji, CBA i innych instytucjach państwa? - pytała Lubnauer.

 - To będzie świetny test na to, czy nasz wymiar sprawiedliwości już jest tak bardzo upolityczniony, że pewnych osób nie należy w żaden sposób zmuszać, jeśli czegoś nie chcą, czy też jest tak w dalszym ciągu niezależny, że jednak takie kary spotkają również pana Kaczyńskiego, jeśli się nie stawi do tego sądu - powiedziała była premier Ewa Kopacz.

Poseł PO Marcin Kierwiński uważa, że Kaczyński dotąd nie był przesłuchany, bo zapowiedział Prokuratorowi Generalnemu Zbigniewowi Ziobrze, że ma tego nie robić. Zdaniem Kierwińskiego "wszystko wskazuje na to, że rozkaz z Nowogrodzkiej był bardzo, bardzo jasny i klarowny i Ziobro po prostu go realizuje". - Żadnego śledztwa, żadnego przesłuchania Kaczyńskiego. Sprawy ma nie być - dodał polityk opozycji.

Zdaniem Kierwińskiego, Jarosław Kaczyński to "człowiek poza prawem, jednoosobowy król Polski, którego przepisy prawne nie interesują, którego przepisy prawne nudzą, który sam stanowi, co jest prawem, a co jest sprawiedliwością".

Przed dwoma tygodniami Birgfellner po raz szósty zeznawał w warszawskiej prokuraturze okręgowej w ramach postępowania sprawdzającego w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS. W ubiegłym tygodniu drugi z pełnomocników austriackiego biznesmena Roman Giertych poinformował o złożeniu zażalenie na bezczynność prokuratury w sprawie złożonego w styczniu zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński powiedział, że zeznania złożone dotychczas przez austriackiego biznesmena "są nieścisłe, ogólne i niepełne". - Budzą wątpliwości i dlatego wymagają szczegółowej weryfikacji i analizy pod względem ich wiarygodności – dodał. Według Łapczyńskiego, austriacki biznesmen "najczęściej zasłania się niepamięcią i udziela zdawkowych informacji".

Prokuratura przyznaje, że Birgfellner o "rzekomym przekazaniu koperty z pieniędzmi wspomniał na drugim przesłuchaniu", czyli 13 lutego, jednak "na szczegółowe pytania prokuratora nie potrafił udzielić informacji". Kolejne informacje na temat przekazania 50 tys. zł Austriak miał podać podczas przesłuchania 13 marca. Według prok. Łapczyńskiego "ani za pierwszym, ani za drugim razem nie wyjaśnił, komu miałby przekazać pieniądze, ani kto miał być tego świadkiem".

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka