Zasadniczo to powinnien być komentarz pod wpisem. Publikuję oddzielnie jako wpis z konieczności. Moje komentarze są bowiem regularnie usuwane przez dyżurnego krasnoludka.
"Sekciarstwo ma też to do siebie, że opiera się nie na pragmatycznej analizie, ale na ślepej wierze w swoje nieomylne racje, dlatego Konfederacja dla sekty Tuska to "KonfeRussia" i konfidenci kolaborujący z niemieckim AfD - a dla wyznawców bożka z Nowogrodzkiej, Konfederacja jest ukrytą opcją Tuska i fałszywą prawicą, bo przecież na prawo od Pis jest tylko ściana."
Tak, sekciarstwo ma to do siebie, że opiera się na ślepej wierze w swoje nieomylne racje. Swoją ocenę sekciarzy KO i PiS już blogerze przedstawiłeś, przyjmuję do wiadomości tę opinię, bez jakiegokolwiek komentarza ...
To może teraz porozmawiamy o sekciarzach neokonfy?
Znaczy ja wiem, że twoim/waszym zdaniem, wszyscy głosujący na neoKonfę to piękni, młodzi i inteligentni patrioci...
Jestem nawet w stanie zrozumieć taki sentyment...
Niemniej obiektywnie to raczej trudno ten sentyment i taką opinię obronić ...
Tak czy owak, opinia jak opinia.
"Nie da się obiektywnie ukryć, że te sekciarskie wierzenia mają jakieś realne podstawy, za które odpowiedzialna jest m.in. sama Konfederacja, która ma chyba wciąż poważny problem ze zdefiniowaniem samej siebie, ze zdefiniowanym przywództwem i jasno określonym targetem politycznym w odniesieniu do konkretnej grupy wyborców. Niby ma to być "trzecia droga" i alternatywa dla obłędu wyboru jednej z sekt, które naprzemiennie rządzą i niszczą Polskę, niby ma to być oczywisty wybór dla młodego pokolenia konserwatystów, dla tych, którym propaganda mainstreamu nie wyprała do białości umysłów oraz dla "sierot" po pisowskiej obłudzie, ale wszystkie te założenie działają - co tu dużo pisać - kiepsko."
Bla bla bla. Konfa super, tylko wyborcy to nosacze i ku..wy... i ni rozumiją ...
Spoko, opinia jak opinia.
"Teoretycznie, jeśli założyć, że Polska, mimo skrajnie nachalnie narzucanej propagandy lewacko- liberalnej, w swojej istocie pozostała krajem konserwatywnym o określonych historią tradycjach narodowych i niepodległościowych, to partia czysto prawicowa (w lewacko - liberalno nomenklaturze zwana skrajną prawicą, bo to faszyści!) powinna oscylować w granicach poparcia na poziomie minimum 30 %. No i tak jest - powie ktoś, bo przecież takie poparcie ma PiS. Ale, problem jest taki, że PiS nie jest prawicą!
A bo PiS! Wina PiSu! Bo udaje prawicę! Bo jest! Gdyby PiSu nie było to by było! A nie jest! A tak by było 30%! 50%! 70%! A nie jest! Dlaczego tak nie jest?!
No właśnie...
Znaczy żeby nie było jestem ZA!
Jestem za tym żeby partia prawicowa miała 30%!
Daj Boże, Grzegorzowi Braunowi i Konfederacji Korony Polskiej te 30%!
Co do kucy i innych wyznawców ASE i tego typu... ekhem ... ekonomicznych kabał ... to przy dobrej edukacji powinni mieć tak w okolicach 1% (trochę "pozytywnych świrów" zawsze się w każdej normalnej społeczności trafia, zwykle wybierają filatelistykę ale nich im będzie i ASE jak wolą ... Pozdro Zdzichu, i tak Ciebie lubię...)
Tak czy owak, spoko, opinia jak opinia.
"Tak naprawdę nigdy taką partią nie było, chociaż ze względu na niektóre cechy prawicowego konserwatyzmu, umownie można się zgodzić, że PiS było prawicą tak mniej więcej do końca rządu Beaty Szydło, po czym do dziś włącznie, stało się partią "ni pies, nic wydra, coś na kształt świdra". Bo czegóż tam nie ma: jest trochę lewicy, nawet tej o zabarwieniu komunistycznym, jest trochę centrum, jest trochę chadecji, znajdziemy tam endecję, a jak dobrze poszukać, to i skrajny konserwatyzm się znajdzie. Natomiast pewna średnia wypadkowa wskazuje na partię prounijną i stawiającą się szeregu posłusznej, uległej i oddanej masy różnych partii, którą steruje system stworzony przez globalistyczną mafię korporacji władających światem zachodnim. Z tego punktu widzenia, absolutnie nie należy się dziwić twierdzeniu, że PiS i PO to jedno zło. Jedyna różnica jest taka, że PiS ma w swoim DNA jakąś część polskich genów, a PO nie ma ich w ogóle. Natomiast gigantyczna, obrzydliwa hipokryzja to coś, co obydwie partie mają w takim nadmiarze, że nawet pojęcie 'jednego zła" jest zbyt ciasne."
Bla, bla, bla.
Spoko, opinia jak opinia.
"Okazuje się jednak, że konserwatywni Polacy mylnie oceniający PiS jako rzekomą prawicę, w coraz większej części zaczynają dostrzegać fałszerstwo Kaczyńskiego, który bezzasadnie przykleił sobie łatkę lidera prawicy. Dlatego skanalizowali swoje mylne sympatie polityczne na rzecz Konfederacji - czy to tej Mentzena, czy tej dużo bardziej konserwatywnej i prawicowej Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna. Gdyby zatem Konfederacji nie było, to trzeba by takową stworzyć, bo natura (w tym natura polityczna) próżni nie znosi. I po to, Panie @ Erek, jest konfa!"
Ten...
To teraz powoli i dużymi literami...
KONFEDERACJA KORONY POLSKIEJ GRZEGORZA BRAUNA, NIE JEST CZĘŚCIĄ NEOKONFEDERACJI SŁAWY BEZBEKA i jego wiernej narzeczonej KRZYSI BOSAK.
Wbrew temu co wydaje się różnym odklejonym od rzeczywistości sekciarzom, ślepo wierzącym w swoje nieomylne racje, KKP nie jest częścią (Neo)Konfederacji, chyba dalej posługującej się, bezprawnie, nazwą Konfederacja WiN.
No nie jest, po prostu nie jest.
NIE JEST!!!
Konfederacja WiN przestała istnieć w momencie kiedy duopol: Sława Bezbek Mentzen, książę imperator Konfederacji Nowa Nadzieja (Konfa NN, kucerze, kuce, korwiniści, wyznawcy ASE) oraz jego wierna narzeczona Krzysia Bosak, przewodzący/a sekcie cosplajowców i fanbojów Ersta Rohma, kopiujących swojego idola i jego świtę członek w członek, jako Konfederacja Ruch Narodowy (Konfa RN, "Narodowy" jest dla zmyłki, to raczej "National" a akcent i tak jest na "Ruch") WYRZUCILI Grzegorza Brauna i Konfederację Korony Polskiej z Konfederacji WiN.
Zatem bądź typie tak uprzejmy i nie łżyj, nie przekręcaj i nie doklejaj. Grzegorz Braun wyraźnie powiedział co myśli o "małych ss..nach" wbijających noże w plecy". I może dla dobra Polski kiedyś jeszcze będzie musiał z pewnymi małymi ... usiąść przy tym samym stoliku. Może. Na chwilę obecną Grzegorz Braun zachowuje jednak wyraźny dystans wobec neoKonfy, a KKP NIE JEST częścią NeoKonfy, a ugrupowaniem politycznym KONKURENCYJNYM wobec neoKonfy.
Przyjmij do wiadomości ten fakt.
Ze spokojem podchodzę do różnych "Dobromirów Dobrowujów" co mając naprawdę dobre, wręcz jak najlepsze intencje, namawiają GB na to żeby dał sobie buzi z Memcenem i Bosakiem i "się z nimi pogodził". Ja w pełni rozumiem dlaczego uważają tak jak uważają. Nie podzielam ich stanowiska ale naprawdę je rozumiem i nawet uważam za bardzo "fajne". Utopijne na maksa ale "fajne".
Równie "fajne", a tak naprawdę dużo fajniejsze, są apele ładnych dziewczyn startujących w konkursach na miss, o "pokój na świecie". Z wielu względów wolę wysłuchiwać apeli młodych lasek, skupię się jednak na jednym z powodów, otóż przynajmniej niektóre z nich znakomicie rozumieją konwencję. Co do apelujących o "zgodę w konfie", to nie jestem pewien ...
A zresztą może i dobrze, że tak mówią bo przecież nie da się wykluczyć, że dla dobra Polski Grzegorz Braun będzie jeszcze musiał siedzieć przy jednym stoliku z różnymi małymi kunktatorami, i się do nich uśmiechać. Cóż, jestem pewien, że poradzi sobie znakomicie, jakby musiał.
Nie zamierzam jednak tolerować gadów, hien i dwulicowych ... tutaj powinno być krótkie słowo po hiszpańsku, nie wstawię, żeby cenzorom nie dawać żadnych pretekstów ... które na co dzień obrażają Grzegorza Brauna, znieważają i pomawiają, by powoływać się na niego w każdej sytuacji, w której jest to dla nich korzystne.
Wyjaśnijmy coś sobie. Ktoś kto regularnie obraża GB a równocześnie powołuje się na GB wtedy kiedy jest to dla niego korzystne, wyraźnie sam siebie podsumowuje.
"Ale nie tylko po to. Konfederacja jest po to, żeby Karol Nawrocki mógł wygrać wybory z pewniakiem "Bążurem"! Bez jednoznacznego i bezwarunkowego wsparcia i apelu liderów Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej o wzięcie udziału w II turze wyborów prezydenckich i oddanie głosu na Nawrockiego, żylibyśmy właśnie w zupełnie innej rzeczywistości - szczególnie drastycznie bolesnej dla ekipy z Nowogrodzkiej i dla jej wyznawców. To jest bezsporne i zupełnie oczywiste."
Jeszcze raz.
"Bez jednoznacznego i bezwarunkowego wsparcia i apelu liderów Konfederacji i Konfederacji Korony Polskiej o wzięcie udziału w II turze wyborów prezydenckich i oddanie głosu na Nawrockiego, żylibyśmy właśnie w zupełnie innej rzeczywistości - szczególnie drastycznie bolesnej dla ekipy z Nowogrodzkiej i dla jej wyznawców. To jest bezsporne i zupełnie oczywiste."
Nom.
To jest oczywiste.
Lider Konfederacji Korony Polskiej, Grzegorz Braun, jednoznacznie poparł Karola Nawrockiego. Wbrew sobie, niechętnie, wiedząc jaki ciąży na nim ciężar, zrobił to co zrobić należało. Przyjął na siebie ciężar odpowiedzialności i jednoznacznie poparł Karola Nawrockiego.
Zachował się jak mąż stanu ale i na szerszym poziomie jak mąż. Jak mężczyzna.
To jest fakt.
Małe kunktatorskie... osoby... zachowały się natomiast jak małe kunktatorskie ... osoby... Jedna coś tam bredziła, żeby głosować "przeciwko Trzaskowskiemu". Druga coś tam krzyczała, że Alf złodziej, że mieszkanie, że niegodny, że bandyta. A potem jednoznacznie poszła na piwo. Z Trzaskowskim i Sikorskim.
Co jest jednoznaczne, to że wówczas małe śmieszne ... osoby, nie mogły kręcić bardziej. Ograniczała ich sama natura rzeczywistości, ram świata wyborczego, wektorów pędu wcześniejszych deklaracji i haseł. Gdyby jeszcze bardziej rozmyli swoje nadzwyczaj kunktatorskie stanowiska, ich wyborcy by ich wyśmiali i domyślili się, że to nie żadna alternatywa a zwykłe wentylki systemu są.
"Konfederacja jest także po to, żeby była (i na razie jeszcze jest!) szansa na zbudowanie parlamentarnej większości, zdolnej do napisania i uchwalenia nowej konstytucji - niezbędnej i fundamentalnie najważniejszej polskiej sprawy na już, bo bez tego nigdy nie wyjdziemy z chocholego tańca, pogrążającego naszą Ojczyznę w czarnej dziurze niebytu jako państwo i naród. To nie są przelewki! To jest być, albo nie być i jeżeli Kaczyński z Mentzenem tą szansę pogrzebią, to zapiszą się czarnymi zgłoskami w polskich dziejach, jako ostateczni grabarze Rzeczypospolitej. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości. Drugą stroną tego medalu jest obalenie władzy koalicji Tuska i stworzenie sensownego rządu, który najpierw zatrzyma, a później odwróci dewastację Polski w każdym dosłownym obszarze. Jeśli ktoś myśli i podziela fantazje Kaczyńskiego o wygranych wyborach w takiej proporcji, że PiS powtórzy samodzielnie rządy, to napiszę wprost - jest beznadziejnie głupi. Do tego - nie zdając sobie sprawy ze swojej głupoty - gwarantuje przetrwanie tej rządzącej, antypolskiej koalicji co najmniej do 2031 roku. Amen!"
Ten, no ... Jest jak jest. Jak będzie nie wiem. Co mnie natomiast pociesza, to fakt, że spora część Polaków już się uodporniła na takie "apele" odnośnie "chocholego tańca pogrążającego naszą Ojczyznę w czarnej dziurze niebytu".
Niemniej co do opinii kto jest, a kto nie jest głupi, to ten...
"Takie są odpowiedzi na pytanie "po co konfa". Innych nie ma i nie będzie. A jak ktoś tego nie rozumie, to nie rozumie niczego i nie rozumie Polski."
Ten, jak już nie raz pisałem, w żaden sposób nie przeszkadza mi bycie go jem i untermenszem. Mogę nawet być głupi i nic nie rozumieć. Luz.
Najważniejsze, żebym się od was odróżniał, i żeby nikt nas nie pomylił...
Inne tematy w dziale Polityka