Młodzi ludzie mają coraz trudniej by przebić się z ich postulatami w miejskiej polityce. Powód? Masowa emigracja. W niektórych miastach nie ma już młodych osób, stąd politycy nic nie robią by się przypodobać młodym osobom.
Można mieć wrażenie, że w takich miastach jak Zielona Góra pozostała zaledwie garstka osób młodych. Mieszkając w takim mieście, możemy policzyć w sieci społecznościowej, że około 97 % młodych mieszkańców miasta po prostu z niego wyemigrowało. Danych tych nie pokazuje GUS, który po prostu zlicza martwe dusze ujęte w rejestrze PESEL. Są one nadal zameldowane w Zielonej Górze, mimo że od lat mieszkają za granicą.
Do władz miasta można więc co kilka dni pisać kolejny list z pytaniem, kiedy zostanie otwarty stok narciarski (znów dzisiaj spadło sporo śniegu) i efekt będzie żaden. Młodzi ludzie nie są już atrakcyjną grupą dla polityków, ci już nie muszą się liczyć z tym że młodsze pokolenia im zagrożą. Młodsze pokolenia po prostu wyemigrowały.
Politycy, obrzydzając młodym ludziom życie w mieście (np., poprzez zamknięcie stoku narciarskiego, brak inwestycji w infrastrukturę sportową, choćby zwykłe drążki do podciągania!) pozbywają się całościowo młodszych pokoleń. Miasto w którym najwięksi pracodawcy to urząd miejski i uniwersytet, to miasto w którym młodsi mieszkańcy nie mają czego szukać.
I nie ma ratunku. Miasta się starzeją, młodzi ludzie ze swoimi potrzebami (zamknięty snowpark, stok narciarski) odbijają się od niechęci, obojętności polityków. Ci przecież nic już dla młodych robić nie muszą, młodych jest już po prostu zbyt mało.
Oto moje dzisiejsze listy do władz miasta- p. Janusza Kubickiego, prezydenta Zielonej Góry:
Komentarze