Allchemik Allchemik
53
BLOG

Mój 1989.

Allchemik Allchemik Polityka Obserwuj notkę 46
Chciałbym się dzisiaj podzielić moim odbiorem i przekonaniem co do funkcji i roli wydarzeń roku 1989. Chcę to wyznanie uczynić publicznym, żeby zawsze móc się na nie powołać i sprawić by zrozumiałymi stały się moje „oczywistości” i niedomówienia. Uczynić je szablonem, który można nałożyć na moje wypowiedzi polityczne, tłumaczącym, jeśli nie jest to jasno nakreślone, jaka jest myśl przewodnia, intencja. Mam w tym również cel prywatny – sprawdzić na ile utwierdziłem się w tej wizji i czy będę przy niej trwał. Jeśli bowiem moje poglądy się zmienią nic lepiej tego mi nie zaświadczy niż uwiecznione tu słowa. Przechodząc do tematu....



O prawdziwej roli 1989 roku wiedziały tylko kierownictwa stron, które dogadały się przy okrągłym stole. Dla dołów i średniego szczebla istniała inna wersja powodów i skutków tego co się wydarzyło.

Wersja dla dołów aparatu : Solidarność jest silna. Solidarność jest bezwzględna. Nie zawahają się przed najgorszym i w imię sprawiedliwości przyjdą i wywleką nas z domów, zabiją. Są żądni krwi swoich oprawców.

Od momentu ogłoszenia stanu wojennego taka była przewodnia myśl dołu aparatu. Nieoficjalnie przekazywana z ust do ust. Działająca na wyobraźnię, polaryzująca ludzi i ich postawy. Stąd oczywiste czemu np. doszło do zabójstwa ks. Popiełuszki – góra chciała jeszcze te przekonania podsycić i uargumentować. Po czymś takim nawet najbardziej opanowani aparatczycy zaczęli się lękać o swoją przyszłość, życie.

Wersja dla dołów Solidarności : Oni mają wszystko, są silni, mają władzę, agentów, pałki i czołgi. Nie zawahają się użyć tego wszystkiego jeśli tylko dostrzegą, że tracą władzę a my chcemy ich rozliczyć, oczyścić kraj i jego przyszłość.

Tę wersję potwierdzają wypowiedzi samej góry ludzi, którzy montowali „grubą kreskę”. Doły mniej w to wierzyły ale góra niewzruszenie trwała przy tej wersji co zapewniało jej trwanie. Jak podkreślił Żakowski w rozmowie z Mazowieckim : „ Był dystans między zwykłym człowiekiem a ludźmi wielkimi.” - po prostu byli wielcy i nieprzystępni więc ani niedowierzanie, ani tym bardziej polemika, nie mogła mieć miejsca. Kiedy mit przestawał działać, w roku 1992, przestało chodzić o czołgi a zaczęło o człowieczeństwo, humanizm. Z odsieczą pospieszyła niestrudzona w budowie „wielkiej fasady roku 1989” GW z tow. Michnikiem.

Porównując obie wersje można powiedzieć jedno : obie były równie kłamliwe i służyły tylko jednemu celowi – zbudowaniu mitu 1989 roku jako wielkiego sukcesu. Każdy ze swej strony mógł to powiedzieć, odetchnąć, kiedy nie doszło do realizacji kasandrycznych przepowiedni: komuniści, że żyją i mają się dobrze; opozycja, że nie doszło do przelewu krwi, że odbyły się wolne wybory, które złamały monopol władzy.

Jeśli przyjrzymy się przepowiedniom i rzeczywistości jaka nastała trzeba oczywiście powiedzieć, że 1989 to był wielki, przeogromny sukces. Niestety zbudowany na złych założeniach jest tylko sukcesem pozornym. Sukcesem jest w umysłach ludzi , którzy uwierzyli „górze”, autorytetom, które stanowiły fundament i były gwarantem tego co się działo. Ten niewielki krąg ludzi-autorytetów, gdzie przy małym stoliku zasiedli Jaruzelski, Kiszczak, Urban a po drugiej Mazowiecki, Kuroń, Michnik, Wałęsa (?) zbudował mit i przetoczył po nim historie Polski roku 1989. Na wyjściu otrzymaliśmy epopeję narodową, którą uwieczniono nawet w konstytucji. A wszystko to tylko po to, żeby nic się nie zmieniło... Co bowiem oznacza zmiana godła, konstytucji, nazwy państwa ? Z punktu widzenia władzy – NIC. Jeśli potrzebne są pozory, a służą one osiągnięciu istotnego celu, jakim jest w tym wypadku utrzymanie władzy i wpływów, to te pozory się stwarza. Wpuszcza się do parlamentu ludzi, którzy prawa stanowić nie umieją ani nie mają jak. Nie orientują się jak system jest zbudowany więc i nie mają jak go rozmontować. A Ci, którzy wiedzą, całą energię kładą w utrzymanie istniejącego stanu rzeczy, zamaskowanie rzeczywistości, w której wszelkie zmiany są tylko pozorne. Cały aparat wciąż przecież trwa jakim był. Te kilka świeżych, nieprzygotowanych do polityki osób, które wpuszczono do sejmu kontraktowego nie mogło nic zmienić. Tak skutecznie im to wytłumaczono, że nawet Jaruzelskiego wybrano na prezydenta. W kolejnej odsłonie, kiedy już niektórzy zaczęli się orientować w jakim bagnie wylądowaliśmy i, że tak naprawdę Okrągły Stół, który firmowali swoimi twarzami, był tylko przykrywką do prawdziwych rozmów małego grona, było już za późno na zmiany. Opozycja była podzielona i skłócona i tylko nadzwyczajnemu zbiegowi okoliczności i zwykłej pysze autorytetów bezgranicznie ufających w moc swoich słów i działań, zawdzięczamy wydarzenia roku 1992. Gwaranci „przemian” pozwalając na uformowanie rządu Olszewskiego wiedzieli, że oto dadzą rozczarowanym się wyszumieć trzymając ich z racji tego, że był to rząd mniejszościowy, na bardzo krótkiej smyczy. Niestety, rządcy dusz nie dość jasno powiedzieli co widzą jako zagrożenie i nagle pojawiła się uchwała, która była jak ta malowana, a nieodpowiednio jeszcze przygotowane od strony „merytorycznej” „doły” uchwałę przyjęły. Widmo „katastrofy” zawisło nad Polską. Jestem zdania, że obawy te były nieuzasadnione. Układ mimo realizacji uchwały nadal trzymałby się nieźle. Jednak chodziło o ambicje jednostek, które nie mogły pogodzić się z tym, że mogą zostać odsunięte od swojego afrodyzjaku – władzy i pozostać tylko szarymi eminencjami w wypadku jednych , bądź zostać wypchnięci na zupełny margines w wypadku innych. Jako, że rzecz dotyczyła autorytetów i gwarantów „przemian”, tego wąskiego grona, osoby te zdecydowały, że uchwała nie może zostać wykonana. Ciąg dalszy znamy. Najlepszym dowodem, że układ miał się o wiele lepiej niż to 4 czerwca 1992 roku zdawało się „górze” są wyniki wyborów z roku 1993. Przeprowadzono je, żeby odcedzić skłócone frakcje zagrażające „sukcesowi 1989”. I udało się. Aż za dobrze. Niczego nie spodziewający się „destruktorzy” zostali poza parlamentem. Rozdrobnieni na PC, Ojczyznę, RdR, UPR itd. miast osiągnąć wynik lepszy od SLD zostali z okrągłym zerem.

I tak do dziś jesteśmy spadkobiercami roku 1989 z całym jego dobrodziejstwem. Miast dokonać, wzorem naszych sąsiadów, rewolucyjnego skoku, drobimy ewolucyjne kroczki taplając się od 20 lat w tym samym, śmierdzącym bagnie. Z drugiej strony możemy uznać się za wyjątkowych. To co u innych było naturalną konsekwencją u nas postawiono na głowie. Zawdzięczamy to absolutnemu mistrzostwu ludzi, którzy mieli i mają coś do powiedzenia. Nie bez znaczenia jest fakt, że wszystkich , którzy konstruowali porozumienie 1989 roku wykuto w kuźni prawdziwego socjalizmu. Strona opozycyjna, tak samo jak reprezentująca komunistów, zaczynała od czynnego udziału w budowie i utrwalaniu PRL. Dlatego tak łatwo było im się porozumieć - realizowali w sumie jedną wizję tylko różnymi drogami. Przy czym solidarnościowcy kładli nacisk na wizję państwa a drudzy na wizję władzy – stąd możliwe było porozumienie : „Wy w końcu zrealizujecie swoje wizje konstrukcji PRL-bis w zamian za to, że władzę i wpływy zachowamy my”. Dlatego demontaż służb byłby, mimo upływającego czasu, złamaniem tego porozumienia. Stąd alergia na słowo lustracja, dekomunizacja, deubekizacja, stąd niewyjaśnione i coraz to nowe afery, sitwy, mafie. Stąd też „trzecia droga” i polska odmiana „kapitalizmu”, dyktat biurokracji i bezrefleksyjne lgnięcie do UE.

Słowo „układ” tak wyśmiewane, rozwadniane aż do absurdu, groteski, w tym rozumieniu „1989” jest jasne i ostre. Układ był konkretny, zawarty między konkretnymi ludźmi w konkretnym celu. Obserwacja „dołów” może czasem prowadzić do mylnych wniosków tak jak obserwacja człowieka idącego na tył pociągu kiedy ten wolno jedzie może dać wrażenie, że zmierza on w zupełnie innym kierunku. Ale w tym chaosie, szaleństwie jest metoda. Wyrażona tym czego pewnie się nigdy nie dowiemy ale domyślamy.

Z jednej strony „1989” fizycznie już się odbył. Na duchowy „1989”, który może będzie w 2011, może w 2020, nadal czekamy.

Allchemik
O mnie Allchemik

www.gab.com                                         Live Your Life                                                                                                                        Przede wszystkim żyj a nie udawaj, że żyjesz.                                                                                              Żyj swoim życiem, nie życiem innych, znajdź własną drogę.                                                                     Celebruj życie i dostrzegaj je w innych, dobro zawsze wraca.                                                                       "Rewolucja byłaby najlepszym sposobem oczyszczenia stajni Augiasza w jakiej przyszło nam żyć. Jednak z racji tego, że to zadanie na dziś jest niewykonalne trzeba szukać sposobów na zmianę, możliwych do realizacji." - motto bloga od roku 2008. Zadanie okazało się wykonalne. Wolności i godności nikt nie może dać - ją trzeba sobie samemu wziąć. Nie ma większych niewolników od tych, co błędnie myślą, że są wolni Goethe Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości Dostojewski 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka