Trudny to dzień.
Najbardziej zabolało mnie, że jeden z ludzi, których podziwiałem nie tylko za niezwykłe zdolności dostrzegania okazji ale i unikalną umiejętność rozpoczęcia od nowa, kiedy stare stawało się monotonne, oraz fantazję i polot – czyż to nie na niego padło podejrzenie, że pozbywszy się udziałów chciał zafundować sobie kosmiczną wycieczkę – niczym nie różnił się od panów Krauze, Wejcherta i Solorza - Żaka...
"Rz": miliarder donosicielem SB od 18. roku życia
46-letni Leszek Czarnecki, jeden z najbogatszych Polaków, jako osiemnastolatek rozpoczął współpracę z SB. Za swoją pracę był wynagradzany - informuje "Rzeczpospolita".
Trzeci na liście najbogatszych Polaków tygodnika "Wprost", przez przynajmniej sześć lat współpracował z PRL-owskimi służbami specjalnymi.
No tak... to wiele tłumaczy. W naszym postPeeReLowskim grajdole obracanie lekko taką masą pieniądza nie przechodzi niezauważone dla odpowiednich służb. Zastanawiało mnie jak on to robi, że takiego Kluskę uziemiają a Czarnecki skacze sobie z kaską z kwiatka na kwiatek. Puzelki poskładały się wraz z powyższą informacją. Cieszę się tym, że pierwszy biznes robiłem wcześniej od Pana Czarneckiego i miałem na to własny pomysł – nie przyszedł do mnie żaden dobry i bogaty „wujek z SB”. Tyle w tym mojej radości...
Koledze trystero radzę jednak nie przerzucać swoich nadziei na Sołowowa – ciężko przeżywać tę gorycz raz za razem. Lepiej pogodzić się, że ten kraj agenturą stoi i robić swoje, idoli szukając w książkach – najlepiej Lema. Im chociaż nie grozi już żadne wykolejenie. Chyba, że jakaś lewicowa wsza dokona ich reinterpretacji.
W przypływie rozpaczy przyszło mi do głowy, że to oficer prowadzący wybił Panu Leszkowi tę kosmiczną eskapadę.
Ale wracając na Ziemię. Prezydenckie „odroczenie” podpisania traktatu obudziło moją nadzieję, że kiedy z PiSowej babki trochę tych bum-bum-rodzynków udało się wydłubać – ot choćby takiego Kaczmarka – Kaczyńscy wrócą do dobrej passy i do realizacji swoich zamierzeń już mniej niepokojeni. A już na pewno nie spychani na manowce przez kolejnych „wujków dobra rada”, których sami w swoje pobliże naściągali na własną zgubę (Netzlów, Kornatowskich...). To daje wiarę, że pewne sprawy popchnięte były tylko dla zachowania poparcia, które jest niezbędne do realizacji celów pilniejszych. Wiadomo, że nie warto było walczyć z traktatem kiedy najważniejsze sprawy rozegrać trzeba było na własnym podwórku. Teraz kiedy Irlandia wyciągnęła pomocną dłoń, przyszło to nawet łatwiej niż można się było spodziewać. Tymczasem likwidacja WSI stanęła pod znakiem zapytania ale za to można trochę pobruździć eurokomunie. Jeśli rzeczywiście prezydent zawetuje tę ustawę wróci mi wiara, że Kaczyńscy mają więcej rozumu i woli przeprowadzenia zmian niż przypisuje to im Ziemkiewicz. A jeśli dotrze to i do elektoratu to przy odpowiedniej amplifikacji kolejne zwycięstwo PiS wydaje się mieć mocne fundamenty. Tym bardziej, że PO marnotrawi okres dobrej passy w sondażach na dalsze picowanie pijaru podczas gdy nie widać różnicy czy auto ma 12 czy 15 warstw lakieru. A później na jakiekolwiek reformy będzie już za późno. Chyba, że są gotowi zapłacić zwyczajowo przyjętą za to cenę – sromotną porażkę w kolejnych wyborach co przy kompletnym i postępującym rozbiciu lewicy będzie oznaczało, że jakieś inne ugrupowanie wessie sporo głosów. Ciekawe do jakich rozłamów dojdzie w PO kiedy poczują swąd nadciągającej porażki?
Nie wiem czy zwróciliście uwagę na zdjęcie Kaczyńskiego towarzyszące pojawieniu się na onecie newsa odnośnie „niepodpisywania” ? To naprawdę ewenement – pokazano Kaczyńskiego jak na głowę państwa i męża stanu przystało. W połączeniu z treścią spodziewałbym się raczej jakiejś karykatury ziemniaka tupiącego wykrzykując „nie, nie, nie!” w tym obiektywnym inaczej medium. A zatem coś drgnęło ? Czyż to nie kolejny mały skowronek końca flekowania Kaczyńskich w mediach orbity salonu? Czy od twardego jądra zaczęło coś odpadać ? Chyba coś jest na rzeczy bo kolejny lew salonowy rzuca, dla przeciwwagi, odznaczeniem przyznanym mu przez prezydenta. Ale Panu Blumstajnowi to się nawet nie dziwię. Pewnie nawet nie miał nic do powiedzenia pracując na pokładzie okrętu flagowego Imperium. Nie po to przecież z Francji wracał, żeby z pracy u Lorda Michnika rezygnować z powodu byle odznaczenia.
Wszystko powyższe skłania do przeświadczenia silniejszego niż pewność, że PO powinno się z PiS dogadać za wszelką cenę aby wyprostować sprawy narosłe od lat czterdziestych XX wieku a w szczególności patologie narosłe w i po 1989. Przecież likwidacja służb, którym musi się wysługiwać PO a także powiedzenie kto jest kto w mediach uwikłanych w tę układankę biznesowo-agenturalną ściągnęło by z PO niezadowolenie tychże, które to niezadowolenie, mniej lub bardziej wyraźnie, daje się zauważyć. Załatwiło by problem lewicy, która pogrążyłaby się w niebycie na dekadę czy dwie oraz co najważniejsze dało sposobność wprowadzenia w Polsce systemu dwupartyjnego a zatem gwarantującego pozostanie w parlamencie niezależnie od powodzenia reform, które tym samym, można by przeprowadzić. Nie bez znaczenia jest fakt, że byłoby to także zielone światło dla zmian w konstytucji. Kiedy tak na to patrzę zastanawiam się ilu ludzi musi bruździć aby do takiej ewentualności, która wydaje się dziejową koniecznością, nie dopuścić.
www.gab.com
Live Your Life
Przede wszystkim żyj a nie udawaj, że żyjesz.
Żyj swoim życiem, nie życiem innych, znajdź własną drogę.
Celebruj życie i dostrzegaj je w innych, dobro zawsze wraca.
"Rewolucja byłaby najlepszym sposobem oczyszczenia stajni Augiasza w jakiej przyszło nam żyć. Jednak z racji tego, że to zadanie na dziś jest niewykonalne trzeba szukać sposobów na zmianę, możliwych do realizacji." - motto bloga od roku 2008. Zadanie okazało się wykonalne. Wolności i godności nikt nie może dać - ją trzeba sobie samemu wziąć.
Nie ma większych niewolników od tych, co błędnie myślą, że są wolni
Goethe
Nie ma rzeczy bardziej niewiarygodnej od rzeczywistości
Dostojewski
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka