Alpejski Alpejski
3140
BLOG

Brukselskie stękanie i opowieść o pewnym sklepie z metalami

Alpejski Alpejski Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 122

Był taki sklep z metalami w pewnym mieście na południu Polski, oferował wszystkie stopy, jakie dostępne były na rynku. W mojej firmie czasem modyfikowałem różne precyzyjne urządzenia, pracujące pod bardzo wysokimi obciążeniami. Po nocach siedziałem przy CAD-zie, aby nad ranem pobiec do sklepu w celu zamówienia wymaganego i pożądanego materiału. Mój ślusarz narzędziowy był wybitnym artystą tokarek i frezarek. Przez lata pracował w prototypowni dużego instytutu naukowego. Więc projektując części mogłem pozwalać sobie na maksymalne skomplikowanie kształtu elementów wykonywanych, jako monoblok. Achim i tak wyczarował to, co chciałem, choć wielu tokarzy nawet rysunku nie potrafiło odczytać…

Rodziło to określone potrzeby materiałowe, zatem bywałem stałym gościem tego wspomnianego na wstępie sklepu, a że potrzeby wytrzymałościowe elementów bywały duże to i kupowałem bardzo wymyślne surowce metalowe.

Ekipa sklepu była taka, że kiedy wszedłem tam po raz pierwszy zdawało mi się, że szef rzucił do pracownika – patrz ale lala! Potem podczas drugiej wizyty usłyszałem – patrz idzie nasza ślicznota. Obejrzałem się za siebie, ale żadnej innej osoby nie zauważyłem i poczułem się trochę dziwnie. Jednak szef i jego pracownicy mieli swój urok pozwalający na swobodne poruszanie się po sklepie i choć wyraźnie byłem adorowany, to nigdy nie czułem się molestowany.

Pewnego razu, wchodzę do sklepu i mówię, że potrzebuję wałka ze stopu takiego, a takiego o długości 18 centymetrów. Szef przewrócił kokieteryjnie oczami i powiedział – proszę pana! Ten stop bardzo ciężko zdobyć, ale mamy tu wałek, och pardon za szczerość, ale o takiej „ciulastej” długości, dokładnie 18 centymetów ... Chi, chi, chi – zaśmiał się jeszcze mój rozmówca. A potem dodał - Mamy go i odłożony jest dla jednej docent z Politechniki w Gliwicach. Czekała na niego ponad 6 miesięcy. Gdybyśmy musieli go teraz zamówić i pan poczekałby też parę miesięcy. Ale żaden problem sprzedamy go panu, bo nie wie pan, co to za okropna baba jest. Powiem panu w sekrecie, że ta baba jest taka okropna, że nie dziwimy się tu wszyscy wcale, iż na świecie szerzy się pedalstwo w tak zastraszającym tempie.

Uśmiechnąłem się na wieść, że udało mi się wyrwać ten drogocenny stop sprzed nosa nieznanej mi pani docent i spoglądając w oczy szefowi sklepu, powiedziałem – chłopaki! Czy ona jest naprawdę tak okropna? Lepiej przyznajcie się, że wy to pedalstwo po prostu uwielbiacie i tyle. Szef sklepu rozpromienił się na te słowa i szepnął – masz rację my to uwielbiamy…

Czułem się w tym sklepie dobrze. Nikt nikogo nie udawał, oni byli po prostu sobą ja mogłem być dla nich atrakcyjną lalą, ale nigdy nie przekraczali granic wesołego zaczepialstwa.

Ale bywały też inne spotkania z ludźmi o tej orientacji.

Ponure i groźne, bo oficjalnie byli to zwolennicy konserwatywnych wartości albo czasem i kapłanani. Nie bawili się w taki wesoły podryw, a próbowali zastraszać używając swojej szerokiej siatki znajomości. Kontakt z taką osobą był jak wdepnięcie na minę, a czasami wymagał umiejętności, jakie mają jedynie zaklinacze węży. Ucieczka taka, aby tych ludzi nie przestraszyć bywała cudem zręczności dyplomatycznej. Kiedy to nie działało, trzeba było używać znajomości na najwyższym szczeblu i nigdy nie dawało gwarancji, że zbok na co dzień paradujący w skórze posągowego konserwatysty odpuści, bo były to typy zazwyczaj psychopatyczne.

Z tego powodu nie zaskoczyła mnie wczorajsza wiadomość o męskich wyłącznie "stękach i jękach" dochodzących z pewnego mieszkania w Brukseli, a które to pojękiwania zaalarmowały sąsiadów i wezwali oni policję.

Jakież zdziwienie ogarnęło policjantów, gdy zobaczyli za oknem tego mieszkania nagiego i ucapionego rynny eurodeputowanego, należącego do konserwatywnej partii głoszącej oficjalnie poglądy przeciwne LGBT.

Ja drodzy brukselscy konserwatyści już wolę wesołych gejów z opisanego wyżej sklepu z metalami, którzy oficjalnie przyznają, że oni to po prostu lubią. I że nie dziwi ich, że „pedalstwo na świecie szerzy się w zastraszającym tempie”, ale dzięki temu, na co dzień łażą oni we własnych skórach…



ps. Wstawiam linka do notki kolegi Echo24  https://www.salon24.pl/u/salonowcy/1096338,odpowiedz-na-notke-alpejskiego-w-sprawie-walka-mocna-opowiesc-ogolno-wojskowa-z-moralem

Alpejski
O mnie Alpejski

Nie czyńcie Prawdy groźną i złowrogą, Ani jej strójcie w hełmy i pancerze, Niech nie przeraża jej postać nikogo...                                                                     Spis treści bloga: https://www.salon24.pl/u/alpejski/1029935,1-000-000

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka