(grafika skompilowana przeze mnie - źródło: Netflix)
(grafika skompilowana przeze mnie - źródło: Netflix)
Andrzej S. Tarnowski Andrzej S. Tarnowski
3565
BLOG

Dlaczego miliony Polaków nie wykupiło dostępu do netflixowej adaptacji „Wiedźmina”?

Andrzej S. Tarnowski Andrzej S. Tarnowski Seriale Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

20 grudnia na Netflixie miał premierę pierwszy sezon „Wiedźmina”, który jest amerykańsko-polskim serialem na podstawie sagi o tytułowym wiedźminie. Nie trzeba być pasjonatem książek Sapkowskiego, żeby wiedzieć, iż cykl powieściowy o niesamowitych przygodach Geralta z Rivii stanowi najdoskonalsze dzieło polskiego fantasy. Netfiksowa produkcja zaś bogactwem przekazu wcale nie ustępuje HBO-wskiej „Grze o Tron” czy nawet hollywoodzkiemu „Władcy Pierścieni”. 

image

Te niesamowite serie fantasy tak samo są ekranizacjami słynnych fantastycznych sag. „Gra o Tron” jest serialową adaptacją „Pieśni lodu i ognia” autorstwa amerykańskiego pisarza George’a R.R. Martina natomiast „Władca Pierścieni” kinową ekranizacją kultowego sześcioksiągu pod tym samym tytułem, który stworzył angielski powieściopisarz J. R. R. Tolkien. Tutaj właśnie rodzi się dysonans całej sytuacji, bo wyobraźcie sobie, aby w przypadku „Gry o Tron” w USA i „Władycy Pierścieni” w Anglii większość tubylców nie oglądała „normalnie” ich „topowych” ekranizacji. Taka opcja nie miała jednak prawa bytu. Bo tam cenią dorobek swoich pisarzy i prawie każdy Amerykanin oraz Anglik na bieżąco oglądał super ekranizacje książek rodowitych twórców. Natomiast w Polsce netfliksowa adaptacja dzieła Sapkowskiego z chwilą premiery była oglądana tylko przez nielicznych. Albowiem Netflix w naszym kraju ma wykupione tylko 775 tysięcy abonentów. Inna sprawa, że chętnych obejrzenia pokazywanego na nim „Wiedźmina” jest przynajmniej kilka milionów Polaków. Jednakże taka jest różnica między Stanami Zjednoczonymi, Anglią a Polską, że w tamtych państwach dostęp do obejrzenia dzieł Martina i Tolkiena był dużo bardziej ułatwiony niż u nas do netflixowej ekranizacji sagi Sapkowskiego. Dlatego, że w Polsce mogą z niej skorzystać tylko zarejestrowani użytkownicy Netftlixa, którzy mają wykupiony któryś z płatnych pakietów. Od 21 marca naszych użytkowników pozbawiono też możliwości dwutygodniowego bezpłatnego okresu przetestowania serwisu. Nie byłoby takich problemów dostępnościowych, gdyby Polacy sami wzięli się za godne przedstawienie dzieła swojego mistrza fantasy, a nie musieli ich w tym wyręczyć Amerykanie, pozbawiając ten serial jakichkolwiek znamion „polskości”.

image

Z drugiej jednak strony nawet taki kosmopolityczny „Wiedźmin” jest dziełem najwyższych lotów. Zważając na to rodzi się tytułowe pytanie — dlaczego miliony Polaków nie wykupiła dostępu do netflixowej adaptacji „Wiedźmina” Sapkowskiego? Przecież prawie każdego Kowalskiego jest stać na wydanie 43-złotych, aby przez miesiąc w jakości HD oglądać jego odcinki w serwisie Netflix. Czyżby więc w tak dużym stopniu Polacy żałowali pieniędzy, by móc obejrzeć najbardziej widowiskową ekranizację polskiej serii książek? Myślę jednak, że na dłuższą metę nie chodzi tu jaki Polacy mają stosunek do użytkowania Netflixa… tylko o podejście rządzących do polskiej kultury. Albowiem powinno im zależeć, aby stworzyć serial „Wiedźmin” w zgodzie ze światowymi standardami. (Współ)Finansować to powinna wszystko Polska Telewizja… i wtedy Tomasz Bagiński zostałby szefem produkcji TVPowskiego, a nie Netflixowego serialu o „Wiedźminie”. Wówczas wszystkie odcinki takiego „Wiedźmina” byłyby pokazywane na jednym z kanałów telewizji naziemnej albo w internecie na TVP VOD i miałby do nich darmowy dostęp każdy Polak posiadający telewizor, komputer, laptop czy smartfon.  

image

W końcu TVP jak na telewizję państwową przystało, powinna dbać o to, żeby saga słynnego polskiego pisarza była przez nią współtworzona. Nie dopuszczając do tego, aby streamingowy gigant zajął się produkcją serialu o przygodach naszego „Wiedźmina”. Bo Netflix na ekranizacji polskojęzycznego dzieła dzięki dużej jego oglądalności zarabia grube miliony dolarów i już teraz wiadomo, że koszty produkcji wrócą się Amerykanom kilkakrotnie. Fakty są natomiast takie, że netflixowy „Wiedźmin”, pomimo iż jest superwidowiskiem fantasy, jednak został pozbawiony słowiańskiego ducha sagi Sapkowskiego. A że Polak potrafi kręcić słowiańsko-wiedźminowskie widowisko… pokazali najlepiej fani „Wiedźmina”, którym udało się zebrać spore pieniądze na zrobienie pełnometrażowego filmu. Prawie 2-godzinny film „Pół Wieku Poezji Później” został zatem stworzony zupełnie non-profit „od fanów dla fanów”, a jego wysoka ocena na Filmwebie pokazuje, że w Polsce również można stworzyć wartościowe fantasy. 


Ale na zrobienie z pompą całego serialu o „Wiedźminie” potrzebne byłyby jeszcze większe środki pieniężne, jednak nie aż tak olbrzymie, jak w przypadku „Gry o Tron” gdzie produkcja jednego odcinka w ostatnim sezonie kosztowała 15 milionów dolarów. Ponieważ Netflix na produkcję wszystkich 8-odcinków pierwszego sezonu „Wiedźmina” wydał około 6 milionów dolarów. Więc wzorcowo pokazał, że z dużo mniejszym budżetem od HBO można również stworzyć widowiskowy serial fantasy. A TVP jakby chciała to stać ją na podobną inwestycję — co najlepiej pokazuje, że jej włodarze byli w stanie znaleźć sporą kasę, aby pokazywać ukraińską „Zniewoloną” lub współfinansować całą masę kiepskich filmów historycznych i religijnych. Jednak widząc, co się dzieje w TVP pod dowództwem Jacka Kurskiego nie trudno odgadnąć, dlaczego wyprodukowanie multikulturowego „Wiedźmina” nie jest na rękę „pisowskiej” telewizji. W końcu za dużo występuje tam różnorodności kulturowej, pokazów magii i otwartości myślowej. A te wszystkie formy niejednolitości, mistyczności i wolnomyślicielstwa telewizja obozu „dobrej zmiany” zwalcza, wyniszczając przy tym kulturalnie miliony Polaków. O czym najlepiej świadczy pokazanie w II dzień świąt w godzinach najlepszej oglądalności benefisu Zenka Martyniuka z Akcent. Discopolowca, którego dorobek muzyczny jest największą wartością kulturową wyznawców IV RP.  Notabene, TVP aby nakręcić o nim film bardzo szybko znalazła konkretne pieniądze.

image

Zważywszy na tę tendencję prokatolicka „Korona królów” jest TVPowskim zamiennikiem „Wiedźmina” - co powoduje, iż w najbliższych latach Polacy nie doczekają się własnej nowocześnie zrealizowanej ekranizacji kultowej sagi Sapkowskiego. O tyle to oburzające, że fabuła „Wiedźmina” jest dużo bardziej w zgodzie z naszą dumną słowiańską przeszłością niż tvpowska telenowela historyczna, która wręcz epatuje dewocyjnością. Zresztą zdobywczyni tegorocznej Literackiej Nagrody Nobla Olga Tokarczyk w TVP również jest na cenzurowanym. Bo zbyt dużo mówi o opodatkowaniu Kościoła katolickiego i antykonstytucyjnych rządach PiS-u… a przecież w „reżimowej” telewizji prawdziwy Polak-katolik o tym nie może słyszeć.

image

Te niecne praktyki nie zmienią jednak faktu, że tłumaczone na wiele języków powieści Tokarczyk, netfiksowy „Wiedźmin”, a także gra komputerowa pod tym samym tytułem pomimo swej kosmopolityzacji na świecie kojarzone są z Polską. I mają za granicą na pewno większą renomę od polskiego Kościoła, disco polo czy rządów PiS. Szkoda, że wie o tym głównie część społeczeństwa, która czerpie swoją wiedzę z Internetu. 

image

image

Pomimo tego, iż netfiksowy „Wiedźmin” przez specyfikę użytkowania serwisów streamingowych nie będzie dostępny dla Polaków w ogólnodostępnej telewizji, liczę jednak na dystrybucję polskojęzycznej wersji tego serialu na DVD. Bo filmy, które mi się podobają, zbieram od lat na tym nośniku. Liczę też, że kiedyś po nastąpieniu zmian w polskiej telewizji publicznej znajdą się pieniądze, aby zrobić na światowym poziomie ekranizacje którejś z „topowych” polskich serii fantasy. Jednak do tego droga jest daleka a w tej chwili jedyną szansą, aby obejrzeć polskojęzycznego „Wiedźmina” poza Netfixsem jest oglądnięcie nagranych przez kogoś odcinków. A udostępnia je za darmo jeden serwis z filmami online.


Resumując, trochę to smutne, że końcem 2019 roku, aby obejrzeć niesamowitą ekranizację sagi Sapkowskiego, aż tylu polskich internautów korzysta z takiego „pirackiego” sposobu. Myślę jednak, iż to jest wyraz ich buntu przed potrzebą płacenia za możliwość obejrzenia serialu na podstawie książek polskiego pisarza. Smutne jest tak samo, że miliony Polaków nieżyjących tym, co się dzieje w internecie, nawet nie wie, iż światowy gigant w dziedzinie streamingu wziął się za produkcję sagi Sapkowskiego. A najsmutniejsze w tym jest to, że Polacy nie byli w stanie zrobić godnej ekranizacji swojego mistrza fantasy... tylko musiał w tym ich wyręczyć amerykański dystrybutor filmów zewsząd znany z dobrze ulokowanych inwestycji. Przeto jedyną polską wersją „Wiedźmina” jest ta z 2001 roku, która filmowo ani serialowo nie należy do nazbyt udanych. Ciekawe co prezes TVP Jacek Kurski i minister kultury Piotr Gliński sądzą o tej żałosnej sytuacji?

Twórca artykułów i biografii: https://linktr.ee/andrzejtarnowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura