W klasztorze w Xiahe w prowincji Gansu (zdjęcie własne)
W klasztorze w Xiahe w prowincji Gansu (zdjęcie własne)
zhongguo zhongguo
322
BLOG

TYBETAŃSKI PRZYJACIEL – inspirowane życiem wariacje

zhongguo zhongguo Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

... pierwszy raz wspomniał mi o nim kilka lat po naszym ślubie. Były to lata osiemdziesiąte ubiegłego stulecia.

   Wong należy do pokroju ludzi bardzo dyskretnych, cichych i tajemniczych. Właściwie dzisiaj jeszcze zastanawiam się czym mnie zauroczył?

Czy uwiodły mnie jego skośne oczy, śniada cera, dłonie o smukłych palcach zakończonych migdałowymi paznokciami? A może jego inteligencja i oczytanie wiodło przewodni motyw mego zauroczenia?

   Gdy wyjechał do południowego Yunnanu na kilka dni, pozostawiając wszelkie obowiązki na mej głowie, ogarnęła mnie ogromna tęsknota i lęk. Obawa, że może go już więcej nie zobaczę. Zawsze cieszył się powodzeniem u płci pięknej. Gdy studiowaliśmy w Pekinie, był otaczany i podziwiany przez swe rówieśnice ze szkolnej ławy. Niewinnie spoglądając na jego podboje nie można było przypuszczać, że jest to tylko gra, aby zdobyć moje serce.

No i je zdobył!

   Decyzja wyjazdu zapadła nagle, spontanicznie z dnia na dzień. Gyatsho znalazł się w Jinghongu na sympozjum zorganizowanym przez regionalną siedzibę kulturalną. Tematem tego zjazdu była „HERBATA”


Gyatsho w języku tybetańskim oznacza ocean. Amator i znawca chińskiej herbaty, jest jednym z nielicznych mnichów tybetańskich potrafiących odróżnić z zakrytymi oczami gatunki herbaty.

Co łączy amatorów popijających napar herbaty z karawanami Jedwabnego Szlaku, włóczącymi się z mnóstwem cennych produktów po zboczach górskich regionów w pobliżu Himalajów? Porównanie tych dwóch faktów ilustruje wynalezienie tradycji, zjawiska społecznego i kulturowego jakim jest herbata.

Bujna i żyzna brunatna gleba autonomicznego regionu Xishuangbanny skupia w sobie najwspanialsze nektary królewskigo naparu w tej górzystej i nieco oddalonej prowincji południowo-zachodnich Chin.


                                               image


Wong zawsze gdy pisze popija zieloną herbatę, ma przyzwyczajenie mawiać, że napawa go ona weną do pisania.

Dzięki Gyatsho podczas swego pobytu w Yunnanie poznaje sekrety herbaty pu-erh, uznanej ogólnie w Chinach za czerwoną. Konsumpcja tego wspaniałego ciemnego nektaru szczyci się znaczącym sukcesem, co czyni ją także emblematycznym przykładem ewolucji chińskiego społeczeństwa od czasów reformy gospodarczej rozpoczętej przez Deng Xiaopinga pod koniec 1978 roku.

Wong wiedział niewiele na jej temat. W domu rodzice otrzymywali ją od przyjaciół, jako typowy lokalny prezent. Piliśmy herbatę, jak we wszystkich chińskich rodzinach. Liście bezpośrednio wsypywane do czarek dawały błyszczący barwny napój, który nie był filtrowany. Był to powszechny sposób picia herbaty w Chinach o każdej porze dnia.

Dopiero dyskutując z Gyatsho, dowiedział się, że należy pić herbatę pu-erh ze względów zdrowotnych. Chłopi z południowego Yunnanu zawsze produkowali tę herbatę i przetwarzali ją zgodnie z tradycyjnymi metodami.

 W cesarskich Chinach, podczas dynastii Qing, cesarzowa wdowa – Cixi po każdym posiłku składającym się nawet z ponad 100 potraw, delektowała się czarką wspaniałego napoju. Oczywiście tych wszystkich dań nie spożywała, wybierała sposród nich te, na które w danej chwili miała ochotę. Podobno piękność swej alabastrowej cery zawdzięcza właśnie codziennemu piciu kilku łyków herbaty pe-erh.

                                                image


Wong odkrył po raz pierwszy istnienie ciemnego naparu o tak typowym ziemnistym smaku w czasie pobytu w Hongkongu w 1972 roku. Wówczas to podczas tradycyjnych obfitych śniadań spożywanych codziennie w tamtejszych lokalnych herbaciarniach pił tę herbatę. Już na słowo dimsum  - (drobne liczne przekąski), które towarzyszą czerwonej herbacie z mlekiem, me kubki smakowe wytwarzają obszerną dawkę śliny.

Później, jako członkowie jednej z pierwszych grup studentów zagranicznych mogliśmy studiować w Chinach po Rewolucji Kulturalnej. Przez cały rok szkolny, piliśmy ciepłą przegotowaną wodę (kaishui) jak wszyscy w kraju. Ta nasza pseudo herbata oznaczała ubóstwo żywnościowe Republiki Ludowej, wciąż nasyconej maoistyczną ortodoksją. Prawdziwa herbata była wówczas towarem luksusowym zarezerwowanym dla pewnych uprzywilejowanych członków reżimu i zagranicznych przedstawicieli wysokiej rangi.

To właśnie przy okazji podróży do południowych Chin, podczas naszej wizyty w Hangzhou, zagraniczni studenci byli wyróżnieni degustacją herbaty Long Jin. Była to zielona herbata!

                                                  image

 

Nie miała ona nic wspólnego ze smakiem i zapachem tej pitej w Hongkongu, będącą pitną cechą dawnej brytyjskiej kolonii. Jej zielone liście zalewane wodą o temperaturze 80°C kołysały się wolno jak smoczy ogon. Jej nazwę tłumaczy się jako „Studnia smocza”.

Dzięki spotkaniu z tybetańskim przyjacielem, Wong miał dostęp do świata, którego nie znał. Szybko odkrył, że herbata pu-erh była wcześniej szeroko sprzedawana w Tybecie. Dojrzewa ona podobnie jak świetne francuskie wina. Leżakuje zwykle naturalnie, dzięki fermentacji od kilku lub nawet kilkudziesięciu lat, jest wysoko ceniona przez niektórych hongkońskich i tajwańskich entuzjastów. A więc im starsza tym lepsza!

 

Dawno narodzona przyjaźń przerodziła się w temat do dyskusji. Dwaj przyjacieli podczas kilku spędzonych wspólnie dni, wspominali do późnych godzin swą znajomość. Mimo pewnych dzielących ich różnic kulturowych nigdy nie było między nimi konfliktów w kwestii politycznej. Starali się zawsze omijać żenujące tematy, które mogły by się okazać zgubą dla ich starej przyjaźni.

Wiadomo, że problem statusu Tybetu pozostaje pod wielkim napięciem dla Państwa Środka. Stosunki sino-tybetańskie na przestrzeni XIX i XX wieku zaznały wiele udręk i konfliktów.

Historyczny Tybet to ogromny region Himalajów, którego obszar zajmuje  ¼  Chin.

Pod koniec XVIII wieku Chiny wykorzystały nepalską inwazję naTybet. Aby wzmocnić swój wpływ na ten region, który uważali za swój protektorat, skłonili Tybet do zakazania kontaktów z obcokrajowcami.

Odizolowanie Tybetu potrwa do początku XX wieku. Wraz z upadkiem mandżurskiej dynastii w 1911 roku i z ustanowieniem Chińskiej Republiki, Dalajlama powrócił do Lhasy i anulował związki jakie łączyły Tybet z Chinami od wieków, proklamując tym samym niepodległość Tybetu w 1912 roku.

W 1912 r., po upadku chińskiej potęgi imperialnej, Tybet staje się de facto niezależny. Z pomocą Brytyjczyków, dla których jest strategicznym regionem na granicy Indii, Tybetańczycy przeganiają Chińczyków.

Po komunistycznym zwycięstwie Mao Zedonga w 1949 r. Chiny postanowiły przejąć kontrolę nad Tybetem, który uważają za integralną część swego terytorium. W 1950 r. do Tybetu wkroczyło 30 000 chińskich żołnierzy,  stolica Lhasa została okupowana. Tybet był wówczas rządzony przez nowego XIV Dalajlamę Tenzina Gjaco, który został intronizowany mając zaledwie 5 lat.

 

                                          image

                                                XIV Dalajlama w dzieciństwie

Chiny zobowiązały się do umożliwienia regionowi pewnej autonomii i poszanowania lamaizmu, ale podporządkowały gospodarkę i edukację w imię walki z feudalną teokracją. Zniesiono pańszczyznę, ziemia została podzielona. Trwały główne prace drogowe, mające na celu połączenie regionu z resztą Chin.

W 1959 roku na skutek nieprzestrzeganych obietnic autonomii, Tybetańczycy występują przeciwko Chińczykom. Zagrożony aresztowaniem Dalajlama zmuszony jest uciekać. Osiedla się wraz ze swoim rządem w Dharamsali, na indyjskim podnóży Himalajów, gdzie od ponad pół wieku kieruje emigracyjnym rządem swojego kraju.

Tych niesnasków i problemów nigdy dwaj przyjaciele nie poruszają w swych dyskusjach. I tak nic pozytywnego nie osiągnie wymiana zdań. Pocóż się przekomarzać w imię istniejącej sytuacji od lat.

Po spotkaniu, każdy z przyjaciół opuścił stolicę Xishuangbanny. Gyatsho powrócił do Gansu, do Xiahegdzie od początku lat 1990 zamieszkał w słynnym klasztorze Labrang, w którym żyje najwięcej mnichów poza Tybetańskim Regioniem Autonomicznym.

Wong powrócił do mnie i nadal spisywał swe pamiętniki, popijając pachnąca czerwoną herbatę pu-erh.

 

zhongguo
O mnie zhongguo

CHINY - to moja pasja i powołanie. KRAJ, w którym jest najwięcej ludzi do polubienia. JĘZYK, HISTORIA, KULTURA, TRADYCJA ... wszystko mnie interesuje. Wśród moich podróży po Chinach losy wiodą mnie tam gdzie jest zawsze coś do odkrycia </&lt NAGRODA ''za systematyczną prezentację kultury chińskiej i budowanie mostów pomiędzy narodem chińskim i polskim'' (2012 rok)"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka